Wydaję mi się, że wiele osób nie zdaje sobie sprawy, że przemoc domowa poza aktami fizycznymi obejmuje również sferę psychiczną. To ona jest najbardziej obciążona i to z nią występują największe problemy w przyszłości. Bo siniaki i rany znikną, a myśli czy wyobrażenia zakorzeniają się coraz mocniej i mocniej, sprawiając, że pozbycie się ich z czasem staje się wręcz niemożliwe. Maltretowana kobieta i dzieci, które często towarzyszą domowym kłótniom, zostają spaczone i zamiast próbować uciekać z toksycznego środowiska, ze strachu przed konsekwencjami starają przyzwyczaić się do tortur. Najlepiej w milczeniu.
Z takim oto trudnym i brutalnym tematem mierzy się Jess Ryder w thrillerze "Zmyślenie".
Historię poznajemy z perspektyw dwóch kobiet, w teraźniejszości i przeszłości. Pierwsza z nich, Stella, wraz z partnerem Jackiem przeprowadzają się z Londynu do małego miasteczka, gdzie udało im się kupić ogromny dom przy plaży. Właściwie Stelli się udało, bo Jackowi nie za bardzo podobają się codzienne, długie i wyczerpujące dojazdy do pracy. I właściwie nie dom, a ruderę nadającą się wyłącznie do kompletnego remontu. Wtedy też między bohaterami pojawiają się zgrzyty i niedomówienia, które zaogniają się w chwili, gdy odwiedza ich niespodziewany gość. Pobita, przerażona Lori puka nocą do drzwi i błaga o pomoc i schronienie. Stella, nie bacząc na konsekwencje, przyjmuje całkiem nieznaną kobietę, ewidentnie zmaltretowaną przez męża. Wbrew przeczuciu Jacka Lori zadomawia się na dłużej, co bezpośrednio wpływa na związek Stelli i na jej dalsze wybory.
Wspomnę też, że w kupionym domu znajdował się kiedyś squat dla kobiet maltretowanych i że mury wchłaniają historię.
Drugą bohaterką jest Kay - młoda, dwudziestoletnia dziewczyna, która wpadła w wieku szesnastu lat, matka Abigail. Czuje się jak nieudacznica, co również na każdym kroku podkreślają jej rodzice. Do czasu, kiedy na drodze Kay staje Foxy, przystojny mężczyzna, który poza Kay nie widzi świata. Szybko między nimi powstaje uczucie, a to z kolei prowadzi do ślubu. Problem polega na tym, że Foxy okazuje się nieco innym człowiekiem niż pierwotnie się wydawał, i ciągle ma kłopot z zaakceptowaniem pasierbicy. Mogę zdradzić, że Kay wiele wycierpi, nim zrozumie, w jakie bagno się wpakowała.
To, co przedstawiłam, to zaledwie wierzchołek góry lodowej. Zmyślenie jest niesamowicie rozbudowaną historią, pełną zwrotów akcji i rozbudowanych wątków. Fenomenalne emocje wprowadza również trochę mroczny, trochę niepewny klimat, towarzyszący przez całą opowieść. Podczas czytania czułam się dziwnie bojaźliwie, bo każda kolejna strona przynosiła nowe rewelacje w stu procentach oddziałujące na wyobraźnie. W pewnym momencie po prostu przerwałam, bo musiałam ochłonąć, i dopiero po dniu wróciłam - tak mocno oddziaływała na mnie atmosfera i lekko straszny wydźwięk książki.
Bardzo ciężko czyta się o przemocy domowej, szczególnie jak się jest kobietą i/lub matką. Osoby o słabych nerwach niech się jednak nie martwią, w książce nie ma brutalnych, szczegółowych opisów, co nie znaczy, że wyobraźnia nie podsuwa lekko chorych obrazów. To niedopowiedzenia są tutaj najbardziej wymowne.
Jeśli chodzi o kreację bohaterów, to autorka naprawdę się postarała. Stworzyła żywe, myślące osoby pełne wad oraz zalet, z indywidualnym charakterem. Przyznam, że przez połowę książki Stella niesamowicie mnie irytowała swoją naiwnością, a każda jej głupia myśl aż otwierała nóż w kieszeni (trochę nietrafiony dobór słów zważywszy na tematykę "Zmyślenia"). Dopiero pod koniec nieco przejaśniło się jej w głowie, a ja wreszcie mogłam zacząć ją zdzierżać.
Jak wspomniałam wcześniej, "Zmyślenie" oferuje czytelnikowi wiele rozbudowanych wątków. Dodam, że te wątki świetnie przeplatają się między sobą, tworząc zwartą całość. Niesamowicie podobało mi się, na przykład, nawiązanie do przeszłości Stelli - jej rodzice prowadzili rodzinę zastępczą. Otrzymacie tu całkiem nowe spojrzenie na temat: nie ze strony opiekunów, ale ich rodzonego dziecka. Nieco pokrzywdzonej, trochę odrzucanej i odstawianej w kąt dziewczynki.
W paru słowach podsumowania: "Zmyślenie" jak najbardziej polecam. Przede wszystkim za cudownie stworzony klimat, niemal wylewający się z każdej kartki, za wielowątkowość oraz za scenę finałową. To, co rozegrało się na ostatnich stronach... Nie da rady opisać słowami, jak bardzo zostałam pochłonięta przez historię i jak bardzo się jej poddałam. Osoby chętne przeczytać ostrzegam przed rollercoasterem emocji i przed nagminnym poczuciem lęku - ale czy nie tak powinien prezentować się idealny thriller psychologiczny?
Opinia bierze udział w konkursie