"To była marchia - miejsce, gdzie ludzkie losy były nagle przerywane i nikt nie pytał dlaczego."
Średniowiecze nie należy do moich ulubionych epok, lecz czasami daję się skusić na jego mroczne i ponure klimaty. Zastanawiałam się, czy ziemia ogarnięta przekleństwami będzie potrafiła przyciągnąć, ale niepotrzebnie się obawiałam, fantastycznie się po niej poruszałam. Powieść mocno rozbudowana, uwzględniająca różnorodnych bohaterów, ciekawie i wyraziście sportretowanych, z przyjemnością śledziłam zagmatwane losy. Juan Francisco Ferrándiz postawił na balans między mocnymi męskimi i silnymi kobiecymi postaciami, oferującymi coś szczególnego, potrafiącymi zaskoczyć, z każdą częścią książki podlegającymi metamorfozie. Mieszanka rozmaitych odcieni mniej lub bardziej świadomych decyzji, sprzyjających lub nie splotów okoliczności, uśmiechów dobrego lub żartów złośliwego losu. Przypuszczałam, dokąd zmierza przeznaczenie, jednak nie byłam pewna finalnej odsłony. Miłość kontrastowała z nienawiścią, oddanie ze zdradą, obietnica z zemstą, a harmonia z walką. Zgrabne zrównoważenie zwrotów akcji, intrygujących incydentów, przekonujących dialogów, opisów wiele wnoszących do tła, z ujęć społecznych i politycznych, miast i kraju. Delikatne magiczne nuty wypływające z dawnych wierzeń, legend i pogańskich rytuałów, blasków i cieni rycerstwa, oraz światła i mroku chrześcijaństwa.
Poruszałam się na osi dwudziestu lat drugiej połowy dziewiątego wieku. Autor sukcesywnie przesuwał suwak czasu, skakał co kilka lat, a jednak miałam wrażenie ciągłości. To zasługa dobrze przemyślanego scenariusza i oprawy wizji dawnego świata. Przyglądałam się, jak zmienne koleje upadku i odrodzenia przeplatały historię Barcelony, jak wiele wydarzeń miało miejsce, niespokojnych i gwałtownych, niebezpiecznych i zatrważających, zmąconych i zgaszonych, w biedzie i rozpaczy, w agonii i zniszczeniu, w odbudowie i rozkwicie, w szczęściu i spełnieniu. Żyłam nie tylko licznymi i zajmującymi przygodami bohaterów, ale także tym, co niezwykłego i przełomowego przytrafiało się stolicy Marchii Hiszpańskiej. Rewelacyjnie przetykały się fakty z fikcją, płynne zazębiały, zlewały w uroczą całość. Czułam, że przeniosłam się do średniowiecznej epoki zyskując relaks i wiedzę. Niepewna, ponura, pełna nieszczęść i spisków przeszłość, ale też przybierająca na sile nadzieja, odwaga i determinacja. Książka wywołała bardzo dobre wrażenie, wygodnie się odnalazłam, miło spędziłam czas. Zagłębiałam się w niczym atrakcyjnie nakręcony serial historyczny. Warto wygospodarować czas i uwzględnić ją w planach czytelniczych.
Opinia bierze udział w konkursie