Zaczęłam wczoraj czytać tę powieść i po prostu nie mogłam przestać, dopóki nie dobrnęłam do końca. Ależ emocji mi zaserwowała Beata Majewska. Ta historia wciąż siedzi głęboko we mnie.
Rafał Snarski, niezwykle przystojny były bokser. Przenosi się do Milikowa, by uciec przed przeszłością. W życiu spotkało go wiele złego, dlatego teraz jest arogancki, chamski i bezpośredni. Nie bawi się w jakieś uprzejmości, a tym bardziej w uczucia, bo doskonale wie, że nie warto. Kiedy poznaje na swojej drodze Luizę, panią sołtys jest wobec niej wredny. Luiza pomimo tego, nie zraża się do końca i oferuje pomocną dłoń przy pasiece. Oboje czują, że coś ich do siebie przyciąga.
?Snarski był jak ogień, jak fala tsunami, jak wicher, który spada bez uprzedzenia, kręci jak oszalały i miota.?
Muszę przyznać, że ta historia jest tak interesująca, tajemnicza, a zarazem zaskakująca, że nie sposób się ode niej oderwać. Autora zafundowała nam bombę emocjonalną, bohaterów z krwi i kości oraz historię, która na długo zapada w pamięci. Tutaj cały czas coś się dzieje, na jaw wychodzą sekrety z życia Snarskiego, pojawiają się gangsterzy, także jest całkiem ciekawie. Poziom adrenaliny wzrasta z każdą przewróconą stroną powieści.
Rafał Snarski to mężczyzna pozbawiony wszelkich skrupułów. Dawno temu zapomniał co to uczucia, gdyż los pozbawił go czegoś najcenniejszego w życiu. Potrafi być miły i uprzejmy, jednak częściej zdarza mu się być chamskim i pogardliwym. Z początku Luiza drażni go na każdym kroku, jednak z każdym kolejnym dniem zaskakuje go coraz bardziej. Później wręcz łaknie jej towarzystwa.
Luiza Mleczko, sołtys Milikowa, kobieta, która zawsze oferuje pomocną dłoń nie oczekując niczego w zamian. Wierna i oddana swojemu narzeczonemu. Jednak kiedy poznaje Rafała, coś zaczyna się w niej zmieniać. Kiedy trzeba potrafi pokazać swoje pazurki i zawalczyć o swoje. Snarski jest dla niej jedną wielką zagadką. Nie zna go, a on jest bardzo tajemniczy. Uczucia jednak nie jest w stanie wyprzeć, bo to, że z każdym dniem zakochuje się w tym facecie jest pewne.
Czy człowiek, który umarł za życia, potrafi jeszcze raz pokochać? Czy jest w stanie oddać swoje serce w ręce kobiety, która z całą pewnością na niego oddziałuje? Czy można wyprzeć się miłości? O tym przekonacie się, sięgając po tę pozycję.
?Najgorsza jest bezradność. Stan, kiedy człowiek nie może nic zrobić, ale tak absolutnie nic. Nie może nawet dowiedzieć się czegokolwiek.?
Życie nie zawsze nas rozpieszcza. Jesteśmy szczęśliwi, a tu nagle jedna chwila zmienia to o 180 stopni. Z dnia na dzień, przestaje nam zależeć na życiu, bo dla nas nie ma ono już większego sensu. Idziemy dalej do przodu, ale tak naprawdę pozbawieni jego sensu. Aż pewnego dnia odnajdujemy go (sens) ponownie. Znów czujemy, że powoli wracamy do żywych. A potem znowu jedna chwila sprawia, że to wszystko pęka jak bańka mydlana. Znów czujemy żal, złość i gniew. Ale nie jesteśmy już w tym wszystkim sami, mamy obok siebie kogoś, kto pomimo wszystko trwa u naszego boku, choć my tego nie dopuszczamy do siebie. Pragniemy zniknąć, gdzieś się zakopać, ale ta osoba wciąż podaje nam swoją dłoń. I życie powoli znów wraca na właściwe tory. Właśnie tak w skrócie mogłabym opisać tę powieść.
Muszę przyznać, że Beata Majewska wznieciła ogień, a nawet pożar i to niejednokrotnie w moim sercu. Wspólnie z bohaterami przeżywałam ich historie, mocno trzymałam kciuki by wszystko szczęśliwie się ułożyło. By życie stało się dla nich promykiem słońca, a nie tylko burzą gradową. A zakończenie okazało się kompletnym zaskoczeniem. Koniecznie muszę przeczytać dalsze losy.
"Zapomnij, że istniałem" to historia z tych, która nie pozwala się od siebie oddalić choć na moment. Historia, którą żyjemy my sami. Wciągająca, tajemnicza i pełna ognia. Zachęcam do przeczytania.
Opinia bierze udział w konkursie