Wysiedlenia ludności polskiej z Kraju Warty do Generalnego Gubernatorstwa 1939-1941

Opis produktu:

Co rano dowiadujemy się, że ktoś w sąsiedztwie został zabrany, a na drzwiach do jego mieszkania czerwona karta wzbrania wejścia. Setki ludzi idą co wieczór poza miasto, na Główną z paczkami dla bliskich w obozie. Prawie codziennie odjeżdżają transporty z obozu. W okolicy Teatru Wielkiego widać w dzień stojące bezczynnie wielkie niemieckie autobusy, które wieczorem i w nocy służą do przewożenia Polaków do obozu. Były one już świadkami wielu tragedii. Był to duży obszar pokryty grubą warstwą śniegu i otoczony drutami kolczastymi. Na terenie tym były baraki pełne ludzi czekających na transporty, które miały ich wywieżć w różne strony Polski. My zostaliśmy umieszczeni w baraku nr 4. Był to jeden z największych baraków, piętrowy, z tym że piętro stanowiły tylko balkony obiegające barak wokoło. Na środku baraku znajdowały się wysokie, żelazne piece. Na parterze i balkonach - słoma, na której gęsto pokotem, rodzina przy rodzinie, leżeli ludzie. O ile sobie przypominam, nasz barak mieścił około dwóch tysięcy wysiedleńców. Tu zbierali się wszyscy na wieczorne apele, tu słuchaliśmy różnych zarządzeń, stąd wreszcie rozbrzmiewała szerokim echem modlitwa i pieśń wieczorna wysiedlonych.