Oj ten Pytlakowski. Kto by się spodziewał po poważnym dziennikarzu śledczym popełnienia autobiograficznego rysu i to w iście dowcipnym tonie? Pan Pytlakowski opisuje w swojej książce lata młodości. Wynika z nich, że nie od razu spełniał się w zawodzie dziennikarskim. Imał się różnych zajęć, z których chyba najwięcej wrażeń przed karierą piśmienniczą dostarczał zawód konduktora wagonów sypialnych tzw. slipingów. Jednakże wykształceni rodzice nie chcieli, by ich syn do końca życia jeździł w WARS-ie. Oprócz zabawnych anegdotek z codziennych uroków PRL-owskiego bytu, we wspomnieniach autora przenikają historyczne wydarzenia, w których Pytlakowski niejako był świadkiem, jak np. marzec 68? (kampania antysemicka), czerwiec 76? (konwoje milicji do Ursusa), czy trzęsienie ziemi w Bukareszcie, będąc na trasie pociągiem.