No tak, znowu nie miała pracy. Nie miała kasy, nie miała chęci, nie widziała sensu w pisaniu (bo po co pisać, kiedy od kilku miesięcy jej pełna czułości i wrażliwości książka ciągle leżała na tej samej półce w księgarni, codziennie przykrywana większą warstwą kurzu?). Co tu by robić z życiem? W lodówce jedna puszka groszku konserwowego, w lustrze starówka zaraz po bombardowaniu... Cudownie... Jedynie co miała to sex. Sex z Ogrem, sex z Diabłem Tasmańskim, sex z Narcyzem, sex z Murzynem, który za każdym razem wprowadzał ją w zdumienie i wywoływał niezwykle górnolotne refleksje jak wiele człowiek, a uściślając kobieta potrafi w sobie zmieścić...
Musiała coś zmienić. Musiała zrobić coś, żeby zarobić pieniądze. Sex może zastąpić basen i siłownię, ale niestety trzeba jeszcze coś jeść i czymś płacić rachunki. Postanowiła napisać artykuł do pewnego wyuzdanego czasopisma dla pań. Po dość kontrowersyjnych negocjacjach z szefem (zdolności manualne oraz praktyczne wykorzystanie ust przydają się w każdej sytuacji) udało jej się ustalić niesamowicie wysoką cenę za artykuł, który podbije serca czytelniczek. Taka kasa! Była z siebie szalenie dumna. Tylko o czym ona może napisać? W zasadzie wszystko zostało już gdzieś kiedyś napisane... Cóż, trzeba napisać o tym o czym najwięcej się wie. Kilka zdjęć, kilka psychoanaliz i opinia o facecie na podstawie prącia gotowa! A na jednym się nie kończy, a wprost przeciwnie, na tysiącach...
Nigdy bym nie pomyślała, iż książka Hanny Samson może być tak śmieszna. "Wojna żeńsko-męska i przeciwko światu" jest świetną ironią tego co wzbudza ludzką ciekawość. rzeczy niedozwolone kontra rozsądek.Totalne przeciwstawienie zachowania myśleniu. Czy czasem nie zachowujemy się jak zwierzęta? Duża dawka testosteronu i innych hormonów może wiele tłumaczyć, ale czy jest dobrym usprawiedliwieniem na wszystko? Polecam tą pełną humoru książkę, której absurd jest najlepszym przykładem naszych irracjonalnych zachowań...