- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.lnie wolno, odwraca się do drugiego. Dostrzega, że jest sam. Staje. Odwraca się. Ale zatrzymuje w połowie owego zwrotu, bo w samym jego środku uderza go w twarz i poskręcane na piersiach, wetknięte za pas rogi starego koca podmuch wschodniego wiatru. Przenika go ziąb. Wiatr dmie, jakby chciał go przewrócić, zerwać te wszystkie osłony i wedrzeć się do ukrytego pod spodem wątłego ciała. Przerywa więc ruch. Zawraca. Stoi przez chwilę, chwiejąc się na wietrze. Zbiera siły. Rusza dalej. Młodszy stoi jeszcze chwilę. Po chwili próbuje pójść dalej. Robi dwa kroki i niezdarnie, ciężko jak kłoda, pada na ziemię. Nie od razu; teatralnie jakoś, na kolana, potem podpiera się rękami. Chwilę dyszy, na kolanach, z dłońmi wbitymi w śnieg. Na czworakach. Koc, jakiś upchany za pazuchę sweter, a może stary, czarny z brudu ręcznik, wysuwa się spod sznurka, którym mężczyzna przewiązany jest w pasie; upada na śnieg, zostawiając na bieli jakiś brudny ślad. Będą się potem przy nim zatrzymywać psy; lizać zbrylone grudy, wąchać je, sikać na nie. Mężczyzna klęczy jakiś czas. Jałowa biel tego ranka otacza go jak kojący kompres. Na śniegu pojawia się cienka strużka krwi. Mężczyzna opuszcza niżej głowę. Chwilę patrzy na czerwony ścieg. Jakby to było jakieś obce zjawisko. Obok niego. Coś mówi. Powtarza kilka słów zbielałymi ustami. Starszy staje nad nim. Niezdarnie, jakby dźwigał na ramionach wielki ciężar, pochyla się nad młodszym. Łapie go za kołnierz. Szamocze się z jego bezwładem. Automatycznie, jakby wyciągał worek przysypany sprasowanym śniegiem. Młodszy nie reaguje. Dalej patrzy na czerwone znaki na śniegu. Z pomocą starszego wreszcie się podnosi. Zatacza się. Wydaje się przez moment, że znowu padnie, ale utrzymuje się jednak na nogach. Za chwilę ruszają tym swoim wycieńczonym krokiem, przyciśnięci, wgniatani w śnieg zimną bielą bezwzględnego nieba. A każdy ich krok jest jak podnoszenie na barkach ciężarów, o których nie śniło się wysportowanym atletom. * * * -- Możesz z nami iść -- mówi do niej, stojącej trochę z boku. Dziewczyna ma nie więcej niż dwadzieścia, dwadzieścia kilka lat. Po jakimś czasie idą w czwórkę: ich dwóch, jedna stara, co plącze się z nimi, i dziewczyna. Nowa. Wcześniej karmił ją z ręki. Dawał jej pociągać ze swojej flaszki. Pij. Nie smakuje ci? Idą dołem. Dziewczyna z tyłu, oni z przodu, stara za nimi. Idą od ruchomych schodów w podziemiach. Wkraczają na parter galerii. Wchodzą w kręcący się koło sklepów i restauracji tłum, który rozstępuje się przed nimi jak przed wojenną szarżą albo przed księżniczką, która właśnie pojawiła się w asyście na sali balowej. Tak to wygląda: gwardia przyboczna i ludzie rozstępujący się na dwie strony jak Morze Czerwone przed Mojżeszem. Szambelan, ochmistrz, pani starsza i na końcu ona. Lekko chwiejąca się na nogach. Wszyscy skutecznie odsuwani na boki ich dosyć ponurym widokiem, i nie tylko widokiem: umorusani, w przepoconych setki razy strojach na inny, bardziej poważny bal przygotowani. Ale w jakimś momencie tego przemarszu niewielki kondukt napotyka większe zgrupowanie poddanych, oblegających zawieszony w kawiarni telewizor. Spory tłum stojący na zewnątrz kawiarni; zresztą jakie to zewnątrz? Granicę wyznaczają ostatnie stoliki, przy których siedzą ludzie, a zaraz nad nimi, zaraz za ich plecami, jakby opierający się o zagłówki ich foteli, tłum stojący półkolem, poszukujący lepszego punktu widzenia. Kondukt omija zatem łukiem owo wpatrujące się w ekran i chciwie łowiące komentarze z telewizora ludzkie zgromadzenie. Idący na przedzie mężczyzna nie ryzykuje zbliżenia się do innych, tym bardziej że widzi na obrzeżach owego tłumu sylwetki strażników galerii na charakterystycznych dwukołowych rydwanach, zatem wyższych nieco od innych. Zapewne niepotrzebna jest ta ostrożność przewodnika, bo strażnicy, jak inni wokół nich, zwracają uwagę tylko na ekran. Ludzie mają, co odnotowało mocno jednak zamącone nalewką oko mężczyzny idącego na przedzie, jakieś poważne, może nawet przestraszone twarze. Wstępują na ruchome schody, które mają ich wywieść na piętro galerii. Jeszcze trochę i wyjdą na coraz cieplejsze wiosenne powietrze. Przejdą przez szklane drzwi i ruszą do swego lokum. Jadą schodami w górę. Mężczyzna odwraca się, jakby chciał policzyć całe swoje stadko. Jego wzrok omiata ekran telewizora, bo są już ponad tłumem, za chwilę jednak widzenie się urwie, urąbane stropem. Dostrzega resztki jakiegoś samolotu, dymy, mgły, biegających ludzi, zaraz potem jakieś twarze w telewizyjnym tu widzenie się urywa. Zapomniał, po co właściwie się odwrócił. Aha, dziewczyna. Czy jest. Jeszcze raz. Stoi z tyłu, zgięta wpół, szuka czegoś pod stopami albo po prostu się pochyla i wymiotuje. Koniec wersji demonstracyjnej.
Szczegóły | |
Dział: | Książki |
Wydawnictwo: | Wydawnictwo M |
Oprawa: | miękka |
Okładka: | miękka |
Wymiary: | 140x202 |
Ilość stron: | 248 |
ISBN: | 978-83-7595-826-3 |
Wprowadzono: | 26.09.2014 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.