"Wiła" jest kontynuacją przygód Kamila, Akiry, Długiego i Niedźwiedzia, czyli dzieciaków zamieszkujących w małej miejscowości w Małopolsce - w "Czarnym Stawie". Szczerze mówiąc, nie wahałam się ani chwili, by po książkę sięgnąć, ponieważ znów spodziewałam się zatopić we wciągającej, dynamicznej historii z motywem nadnaturalnych zjawisk wywołujących poczucie zagrożenia i gęsią skórkę.
Czy i tym razem Robert Ziębiński podołał, tworząc powieść pokroju "Stranger Things w polskich realiach"?
Po wydarzeniach z "Czarnego Stawu" zostały wyłączcie wspomnienia, a czwórka głównych bohaterów szykuje się do powrotu po wakacjach do szkoły. Sęk w tym, że już na samym początku lekcje zostają odwołane ze względu na wandalizm w szatni - ktoś poprzewracał wszystkie szafy, ławki i wieszaki, wywołując totalny chaos. Niedźwiedź nie byłby sobą, gdyby nie włamał się do szkolnych kamer, by odkryć chuligana. To, co jednak zobaczył, przeszło jego najśmielsze oczekiwanie. Nagranie pokazuje przyjaciołom, a po wielokrotnym obejrzeniu na jaw wychodzi dziwny szmer... Szmer nagle przemienia się w postać odrażająco wyglądającej kobiety, która wydaje się widzieć przez ekran komputera.
Od tego czasu żadne z nich nie jest bezpieczne. Zwłaszcza w nocy, kiedy odwiedza ich duch kobiety z nagrania, na widok której kot, Pan Pullman, aż syczy i prycha. Metafizyczna zjawa zostawia na wszystkich, poza Kamilem, przerażające znamię, którego znaczenie trzeba szybko ustalić.
Szczególnie że kobieta zdaje się rosnąć w siłę, ponieważ dla rozrywki opętuje nauczycieli oraz uczniów, wywołując wokół nienaturalny zamęt i chaos...
"Wiła" to bardzo udana książka, od której nie mogłam się oderwać i której przeczytanie zajęło mi raptem parę godzin. Historia mocno wciąga, czasami przeraża, a przede wszystkim zachwyca realistycznie wykreowanymi przez Ziębińskiego bohaterami. Tak jak w poprzedniej części, tutaj również czuło się dreszczyk emocji, zwłaszcza jeśli - biorąc ze mnie przykład - będzie czytało się książkę przy zgaszonym świetle z latarką w ręku. Gwarantuję wtedy, że nocne odwiedziny zjawy objawią się wam nie tylko na stronach książki. :)
Kontynuacja "Czarnego Stawu" również skierowana jest raczej ku nieco starszej młodzieży, ponieważ nie brakuje tutaj momentów nieprzeznaczonych dla dzieci - poza zabójczym duchem spotkacie się tutaj również z pojęciem choroby zwierzaka, co nawet u dorosłych czytelników może wywoływać mocne wzruszenie.
W "Wile" akcja została lepiej wyważona niż w pierwszej części, bo tam wręcz gnała i pędziła na łeb, na szyję. Niesamowicie podobało mi się również wplecenie w fabułę motywów rodem ze słowiańskich legend, np. pojawi się tu nazwisko Twardowskiego. Jak, dlaczego i kiedy - tego zdradzić nie zamierzam, ale dodam, że rozwiązywanie tejże zagadki będzie bardzo przyjemną zabawą.
"Wiłę", oczywiście, polecam, ponieważ jest to bardzo dobrze napisana książka, która idealnie spełnia swoje funkcje: bawi, porywa i pozwala uciec od szaroburej rzeczywistości. Przygody bohaterów zostały opisane niezwykle interesująco, a poruszane wątki zdecydowanie pobudzają wyobraźnię. Zaznaczę jeszcze, że "Wiłę" można spokojnie przeczytać bez znajomości poprzedniego tomu, bo nijak nie wpływa to na odbiór fabuły.
Opinia bierze udział w konkursie