Kiedy na półki trafiła kontynuacja pasjonującej powieści "Denar dla Szczurołapa", opatrzona do tego pasjonującym opisem, nie wahałam się ani chwili. Pierwsza część przygód Gabora Horthyego, węgierskiego uczonego o rubasznym charakterze i skłonnościach do pakowania się w najcięższe możliwe kłopoty, miała spójną i domkniętą akcję, zakończenie jednakże pozostawało otwarte i zachęcało do poznania dalszego ciągu historii. Niestety, ta kontynuacja okazała się klapą.
"Wąż z Lasu Cedrowego" to przypadek niepotrzebnego sequela, kontynuacji napisanej ma siłę. Autor starał się ze wszystkich sił, aby uniknąć napisania drugiej takiej samej książki, więc przełamał wszystkie schematy, na których oparł "Denar dla Szczurołapa", w efekcie tworząc fabularny misz-masz z zaburzonym ciągiem przyczynowo-skutkowym i mnóstwem wyrwanych z kontekstu, niepotrzebnych scen. Czytając tę powieść, przyłapałam się na tym, że po ponad dwustu stronach wciąż czekałam, aż akcja się zacznie, pewna, że wciąż idziemy przez widziane z wielu perspektyw wprowadzenie. Do tego, pomimo usilnych starań, by się nie powtarzać, autor nie wprowadził w tę książkę nic nowego i tak naprawdę oparł ją na starych pomysłach, jedynie przemieszanych i poddanych renowacji. Mamy nadal tego samego antagonistę, który został przecież pokonany w poprzedniej części, tę samą organizację, która utrudnia życie głównemu bohaterowi, i kilka podobnych tropów, np. stary naukowiec, do którego trzeba dotrzeć, by poznać jakieś straszliwe prawdy, piękne kobiety pragnące skończyć w łóżku z głównym bohaterem oraz śmierć dziecka. Wiele innych wątków również zostało przeniesionych z pierwszej książki, ale zmienionych diametralnie, by uniknąć powtarzania się, co tylko sprawiło, że po przeczytaniu trudno odczuwać satysfakcję, np. tajemnicza organizacja grożąca głównemu przedsięwzięciu okazuje się nikim ważnym, a wątek erotyczny, w odróżnieniu od tego w pierwszej części, od samego początku jest kreowany na jedynie przygodną miłostkę. Nawiasem mówiąc odnośnie wątków erotycznych czy miłosnych, za jeden z największych błędów Michalaka w tej powieści uważam przywrócenie zaledwie na jedną scenę znanej czytelnikom z "Denara" postaci Alice, której całą rolą w tej książce jest rozpłakać się, gdy Gabor z nią zrywa, i powiedzieć mu kilka motywujących frazesów.
Największym problemem tej powieści jako całości jest brak satysfakcjonującego finału. W pierwszej części mieliśmy straszliwą konfrontację Gabora z Zammarem Matuqabaru w krypcie, gdzie w ostatniej chwili uratował go Legrande ze świętymi relikwiami. Tu nie ma czegoś takiego - wszystko rozchodzi się po kościach, bohaterowie wracają do domów, a w epilogu zostaje nam wyjaśnione, co tak naprawdę się stałoz wciąż bez właściwej konfrontacji. Antagonista, na którego nastawialiśmy się przez całą książkę, okazuje się niewinny, a zamiast tego cała intryga spada na sumienie osoby, która pojawiła się może w dwóch scenach i nie miała dosłownie żadnej roli.
Nie znaczy to jednak, że ta książka nie ma dobrych stron. W wiarygodny sposób jest opisany stan ducha człowieka, który przeżył spotkanie z wcieleniem zła i uświadomił sobie, jak wiele zła drzemie w jego wnętrzu, poza tym Michalak doskonale potrafi wprowadzić napięcie i wzbudzić ciekawość czytelnika. Tym razem nie zaserwował nam tak apetycznych opisów egzotycznych środowisk, jak w "Denarze dla Szczurołapa", lecz za to umieścił w swojej powieści dogłębne analizy psychologiczne bohaterów, dzięki których wirtuozersko gra czytelnikowi na emocjach. Poprawie uległa też prezentacja postaci kobiecych - nadal są opisywane w wyuzdany sposób, ale dostały w tej części większe role i bardziej niezależne charaktery. Najbardziej pozytywnym zaskoczeniem była dla mnie Nadia, w pełni rozwinięta i należąca do głównych bohaterów postać żeńska, z której autor nie zrobił kolejnej kochanki Gabora.
Podsumowując, "Wąż z Lasu Cedrowego" to powieść średnio warta przeczytania, lecz to nie oznacza, że jest bezwartościowa. Widać w niej bowiem, jak rozwija się warsztat pisarski Michalaka, autora wciąż stosunkowo młodego, dzięki czemu być może w przyszłości da on nam książki, jakich nie zapomnimy aż do końca świata. Choć więc z perspektywy narracyjnej powieść ta jest pełna błędów i niemal zupełnie zbędna, nie uznam nigdy, że nie powinna była zostać napisana.
Opinia bierze udział w konkursie