"Jesteśmy tym, kim jesteśmy, i kim decydujemy się być."
Różnie układają się spotkania z książkami Nory Roberts, niektóre powieści mocno mnie do siebie przekonują, inne okazują się mniej wciągającą rozrywką, a pozostałe nie zapadają znacząco w pamięć. Dlatego z niepewnością sięgnęłam po nowy tytuł. Udało się dobrze trafić, interesująco zapełnić godziny przeznaczone na rozrywkę. Chętnie zagłębiałam się w kolejne rozdziały, niecierpliwie wyczekiwałam, co napotkam na kolejnych stronach, czy dam się ponieść fabule i czy zakończenie okaże się satysfakcjonujące.
Autorka zaczyna od mocnego uderzenia, wchodzimy w przerażający scenariusz strzelaniny w centrum handlowym, krzyków ludzi, prób ucieczki, przerwanych raptownie żyć i cudem uratowanych istnień. Ci, którzy przeżyli noszą w sobie dowody ogromnej traumy, smutne obrazy, które trudno wymazać z pamięci, bolesne uczucia, których nie sposób całkowicie stłumić. Jednak czas powoli zabliźnia rany, nadzieja sprawia, że chce się dalej żyć, aby dać z siebie coś innym, bo echa tragedii wydobywają z ludzi to, co najlepsze. I kiedy losy ofiar zaczynają układać się w spokojny przebieg, ktoś bezlitośnie morduje uczestników i świadków masakry sprzed kilku lat. Dlaczego wartość życia staje się w oczach oprawcy nic nieznaczącą kartą, a obsesja krzywdzenia potężną siłą?
Przyglądamy się sprawie z perspektywy komisarza policji i uzdolnionej artystki, pary coraz bliższych sobie osób, pragnących dotrzeć do tożsamości mordercy, rozgryźć motywy działania, wyprzedzić jego ruchy. Zabójca okazuje się niezwykle inteligentny i przebiegły, nie jest łatwo dotrzymać mu kroku, nie ma mowy, aby można było choć na chwilę go wyprzedzić. A ludzie wokół giną w zastraszającym tempie. Momentami szybko przewidujemy, co będzie się za chwilę działo, ale mnogość zdarzeń i postaci w pewnym stopniu rekompensuje ten mankament. Jak to Roberts ma w zwyczaju, sfera obyczajowa mocno poszerzona. Nie wszystkie relacje między postaciami okazały się trafione, lecz nie można im odmówić różnorodności.
Na plus zaliczam zgrabny styl narracji, złożoną charakterystykę bohaterów, nacisk na wyjaśnienie postaw i zachowań. Z czasem miałam dość wyidealizowanych nut romansu, schematycznych chwytów podsycania napięcia w związku, rozdmuchiwania tajemnic do nierealnych rozmiarów, podczas gdy tak naprawdę nie zasługują na to, aby zaciągać je w sferę sekretów. Jeśli wbijasz się z sympatią w takie klimaty, książka spodoba się. Mnie zwłaszcza pierwsza połowa przypadła do gustu, kiedy pogoń za czarnym charakterem była w przewadze, natomiast druga, kiedy zrobiło się mega romantycznie, z przerwami na walkę ze złem, już nieco mniej.
Opinia bierze udział w konkursie