Problem imigrantów w dzisiejszym świecie wydaje się być problemem świeżym, nagłym i palącym. Jednakże ludzie zapominają, że problem migracji nie jest problemem, który pojawił się nagle, kiedy w Syrii wybuchła wojna domowa. Pierre Jarawan we wspaniały sposób opisuje życie Libańczyków w Niemczech.
Samir ma osiem lat, kiedy jego ojciec przepada bez śladu. Mieszka w Niemczech w enklawie Libańczyków. Próby nawiązania kontaktu ze światem zewnętrznym kończą się niepowodzeniem, bo jest biedny i ma inny kolor skóry. Po dwudziestu latach postanawia odnaleźć ojca i wyrusza do Libanu. Kluczem do rozwiązania staje się tajemnicza fotografia ze zbiorów rodzinnych. Ryzykując zdrowie i życie próbuje odnaleźć krewnych.
Wiele osób, kiedy doszło do wielkiej fali imigrantów z Bliskiego Wschodu zadawało pytanie dlaczego państwa ościenne, m.in. właśnie Liban, nie mogą przyjąć tych ludzi. Wydawało się bowiem, że jest to naturalne, że sąsiadujące państwa udzielają schronienia uchodźcom. Jednakże migracje z Bliskiego Wschodu to nie jest problem ostatnich kilku lat. Ludzie z sąsiadujących z Syrią państw, a także z obszaru Afryki Północnej od dawna migrowali do Europy. Świat Afryki i Bliskiego Wschodu to miejsce niekończących się konfliktów, wyzysków przez bogatych właścicieli zakładów, którzy przybywają z krajów wysokorozwiniętych. To miejsce, gdzie edukacja kosztuje bardzo dużo i nie jest dostępna dla wszystkich. Wiele rodzin wyjeżdża, szukając miejsca na świecie, gdzie po ludzku mogłoby im się żyć lepiej, uznając, że przecież wszyscy jesteśmy równi.
Pierre Jarawan pokazuje w swojej książce, że absolutnie tak nie jest. Świat rozwiniętych państw, mieszkańcy tych krajów, uznają siebie za lepszych. Przez co nie akceptują i nie tolerują nowych przybyszów. Od dziesiątek lat rozwiązaniem jest umieszczanie ich w odizolowanych gettach, które mnie osobiście, jako historyka zaskakują. Wychodzi na to, że nie odrobiliśmy lekcji z lat 1939-1945.Nie staramy się zrozumieć, że Ci ludzie, jak Samir, chcieliby żyć we własnym kraju. Jednakże ich własne miasta, ojczyzny są dla nich śmiertelnie niebezpieczną pułapką. Często mieszkańcy, żeby przetrwać zajmują się sprawami niezgodnymi z prawem, jak na przykład przemyt. Samir musiał zderzyć się z okrutną prawdą, że część bajek z dzieciństwa, to nie bajka wymyślona przez ojca, ale prawdziwa historia, która miała miejsce.
Polecam Wam lekturę tej powieści, zwłaszcza jeszcze jeśli nie zrozumieliście, dlaczego przyjeżdżają oni do Europy. Książka skłania do refleksji i jest idealna na jesienne wieczory. Autor nie boi się trudnego tematu i mam nadzieję, że kolejne książki będą równie dobre. Bo W krainie cedrów to historia na najwyższym poziomie.
Opinia bierze udział w konkursie