Książkowe bestsellery z tych samych kategorii

Upadła świątynia

książka

Wydawnictwo Fabryka Słów
Oprawa miękka
  • Dostępność niedostępny

Opis produktu:

Powieść z Uniwersum Kompleks 7215... Dwie dekady po Zagładzie skuta lodem i pogrzebana pod radioaktywnym śniegiem metropolia wydaje się być martwa. Przyroda jednak nie znosi próżni. Pojawił się ktoś, lub coś, co wabi do siebie ocaleńców, skazując ich na śmierć. Z samego serca stołecznego metra wyrusza więc specjalna ekspedycja. Jej członków łączy niewiele, a różni niemal wszystko. Przeprawa przez wyklęte rewiry, nawiedzone pustkowia i mroczne podziemia okaże się prawdziwym wyzwaniem.
Na szczęście rozkazy generała są jasne: dotrzeć do prawdy, nie dać się zabić, wszystkie zagrożenia eliminować bez pytania. Pozostaje tylko jedna wątpliwość, czy aby na pewno na uwadze władz jest dobro całej społeczności Tuneli?
S
Szczegóły
Dział: Książki
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Oprawa: miękka
Okładka: miękka
Wprowadzono: 21.01.2016

RECENZJE - książki - Upadła świątynia

4.3/5 ( 3 oceny )
  • 5
    2
  • 4
    0
  • 3
    1
  • 2
    0
  • 1
    0

KZTK

ilość recenzji:301

brak oceny 26-08-2016 19:41

Współczesny rynek wydawniczy jest nieustannie zalewany kolejnymi tytułami postapokaliptycznymi. Rozkwit tego gatunku niewątpliwie został rozpoczęty twórczością Głuchowskiego z jego legendarnym ?Metro 2033? na czele. Jak to często bywa w świecie, także na arenie literatury jakość zaczyna być zmieniana na ilość, co niekorzystnie wpływa na przyjemność odbioru kolejnego tytuły danego cyklu. Czy ?Upadła Świątynia? zaliczy się właśnie do tego ?ilościowego? trendu, czy zawarte na okładce obietnice są warte poświęcenia jej czasu? Czy w świecie zagłady jest jeszcze miejsce na bycie człowiekiem? Na te oraz inne pytania odpowiedzi znajdziecie w ?Upadłej Świątyni? autorstwa Dominiki Węcławek.

Przedstawiona w książce historia jest bardzo prosta. Główny bohater, wraz ze swoją drużyną, zostaje wysłany na powierzchnie w celu neutralizacji zagrożenia, które może zniszczyć istniejącą jeszcze ludzkość. Oprócz najważniejszego celu widać, że dowódca drużyny będzie musiał zmierzyć się z demonami przeszłości. Aby nie zdradzać zbyt wielu szczegółów powiem jedynie, iż zakończenie może was zaskoczyć.

Niestety z przykrością muszę stwierdzić, że po przeczytaniu tej książki srogo się zawiodłem. Jej najmocniejszym atutem są bohaterowie, którzy starają się jak mogą, aby uratować powieść. Na tym polu nie można zarzucić autorce niczego złego. Postacie są naprawdę sympatyczne, uczuciowe, oraz do granic możliwości ludzkie. Każdy posiada swoją unikatową historię, z którą mniej lub bardziej dzieli się z nami podczas lektury. Niemniej czuć tutaj trochę schematyczności w doborze drużyny, oraz profesji, lecz nie wpływa to znacząco na odbiór bohaterów. Żałuję, że niektórzy z nich zostali na siłę zepchnięci na drugi plan, spłaszczeni do granic możliwości. Według mnie kilka postaci zasługuje na więcej uwagi, ale to kwestia gustu.

Świat przedstawiony jest prosty i krótki jak linie naszego stołecznego metra. Tyle lat w budowie, kolejne prace zapowiedziane na odległą przyszłość, a w tak małej infrastrukturze na każdym rogu czyha na nas śmiertelne niebezpieczeństwo. Jest to trochę komiczne, autorka po prostu nie do końca przemyślała koncept z ulokowaniem poszczególnych miejsc na mapie stacji metra. Widać próby jakiegoś podziału stref, granic wpływów poszczególnych ?organizacji?, lecz tak naprawdę to tylko niewielka próbka przy możliwościach nawet tak ograniczonego świata. Świat poza obszarami bezpiecznego metra jest całkiem barwny jak na nasze standardy. Brak dłuższych opisów okolic, czy jakichkolwiek lokalizacji kluczowych dla akcji. Szkoda, gdyż spustoszone tereny można genialnie zagospodarować.

Fabuła zawarta na kartach tej książki jest dość monotonna. Obietnice zawarte na okładce zostały spełnione, jednak ich wykonanie pozostawia wiele do życzenia. Brakuje polotu, głębi. Całość jest wykonana metodycznie, od punktu A do punktu B, bez jakichkolwiek niespodzianek. Nie twierdzę jednak, że fabuła jest zła, tylko to wszystko gdzieś już było, a całość została po prostu źle przedstawiona czytelnikowi. Na plus wpływa fakt, iż książka napisana jest przystępnym językiem, dzięki czemu czyta się ją szybko i przyjemnie.

?Upadła Świątynia? to kolejny dość przeciętny tytuł, który zagościł do Uniwersum S.T.A.L.K.E.R. Świetne pomysły zostały pogrzebane lawiną nieprzemyślanych decyzji. Warto jednak dać temu tytułowi szansę. Czyta się szybko i nad wyraz przyjemnie. Dodatkowo na samym końcu zawarte są dwa opowiadania, które wyjaśniają kilka ciekawych wątków.

Ocena: 5,5/10
Chodara Krzysztof

W tym miejscu pragnę podziękować wydawnictwu Fabryka Słów za przekazanie egzemplarza do recenzji.

Po więcej recenzji zapraszamy na blog KZTK:
http://koszztk.blogspot.com/

monweg

ilość recenzji:331

brak oceny 5-04-2016 17:35

"Dwie dekady po Zagładzie skuta lodem i pogrzebana pod radioaktywnym śniegiem metropolia wydaje się być martwa. Przyroda jednak nie znosi próżni.
Pojawił się ktoś, lub coś, co wabi do siebie ocaleńców, skazując ich na śmierć. Z samego serca stołecznego metra wyrusza więc specjalna ekspedycja. Jej członków łączy niewiele, a różni niemal wszystko. Przeprawa przez wyklęte rewiry, nawiedzone pustkowia i mroczne podziemia okaże się prawdziwym wyzwaniem.
Na szczęście rozkazy generała są jasne: dotrzeć do prawdy, nie dać się zabić, wszystkie zagrożenia eliminować bez pytania. Pozostaje tylko jedna wątpliwość, czy aby na pewno na uwadze władz jest dobro całej społeczności Tuneli?"

Nie jestem znawcą powieści postapokaliptycznych. Czytałam do tej pory kilka i przyznam, że choć nie chcę sobie nawet wyobrażać takiej sytuacji, że wszystko się kończy, przemawiają do mnie te książki. Jednak muszę stwierdzić, że te wszystkie pozycje postapo są trochę do siebie podobne i brak tu oryginalności. Świat się kończy i tylko sposób katastrofy czy zagłady się zmienia. Zawsze pozostają niedobitki, którzy muszą sobie radzić, często w ekstremalnych warunkach. Ta książka nie odbiega od z góry założonego schematu. Mimo to jest ciekawa i czyta się rewelacyjnie.

Przeczytałam gdzieś, że jest to debiutancka powieść Dominiki Węcławek. Debiuty lubię, a gdy są dobre, to lubię jeszcze bardziej. A ta powieść jest dobra i całkiem miło spędziłam czas przy jej lekturze. Niełatwe zadanie postawiła przed sobą Pani Dominika, ale wyszła w tego obronną ręką.

Cóż mamy? Jest nasza stolica, czyli Polski, ale po Zagładzie bardziej przypomina zrujnowane miasto, a nie takie, jakie znamy z pocztówek. Taka Warszawa na żadnej kartce by się z pewnością nie znalazła. Panuje ciągły mróz, chroniczny brak słońca, wszędzie leży śnieg, próżno szukać porządnego schronienia. Ci, co przeżyli, zmuszeni są zejść do tuneli. No w końcu metro warszawskie naprawdę się do czegoś przydało. Widać, że warto było je budować tyle lat... A do tego niemal na każdym kroku grozi niebezpieczeństwo...

"Wybranie tych najważniejszych rzeczy, które chcesz ze sobą zabrać na koniec świata, kiedy już właściwie ten koniec świata po ciebie przyszedł, to zadanie absurdalnie trudne. A z drugiej strony szalenie łatwe. Brać tylko to, co potrzebne. Żelazny zapas jedzenia i zapas ubrań. Sentymenty zakopać, pamiątki po poprzednim życiu też. Może kiedyś tu wrócą i wszystko wygrzebią, a może nie. Może czas wreszcie się od tego wszystkiego odciąć raz na zawsze i zacząć wszystko od nowa. Tak naprawdę. Od zera. Albo nawet z poziomu minus jeden. Największy problem z wyjściem wiązał się z ochroną. Siebie, zdrowia? Właściwie to nadal nie wiedzieli, czy można bezpiecznie oddychać na górze, czy nie."

Mocną stroną Upadłej Świątyni są postaci. Muszę przyznać, że to chyba najbardziej udało się Dominice Węcławek. Taka różnorodność wyglądu, charakterów, postępowania. Większość ludzi wyginęła, a ci co pozostali przy życiu stają przed wizją nowego świata i muszą starać się przetrwać z napływającymi wspomnieniami dawnej cywilizacji, a także przystosować się do nowych, niesprzyjających warunków. Ale jak się przystosować, gdy zimno, ciemno, zaczyna brakować wody i jedzenia?

Tak jak napisałam wcześniej uważam, że jak na debiut to Upadła Świątynia prezentuje całkiem dobrze. Pozostaje mieć nadzieję, że talent Dominiki Węcławek będzie się rozwijać z każdą nową powieścią. Na pewno będę się temu przyglądać, bo uważam, że warto. Tymczasem spróbujcie zacząć swoją przygodę z prozą autorki, ja swoją zaczęłam i na jednej książce się nie skończy. Zanurzcie się w mrocznym i mroźnym świecie wykreowanym przez Węcławek, mając nadzieję, że taki koniec nie stanie się naszym udziałem. Polecam.

"Moja kołysanka jest z kołysanek, po których zasnęli
ci wszyscy, których chciałoby się zbudzić.
Niech siądą ze mną przy zielonej butelce
chłopaki i dziewczyny, z którymi warto było gubić
pieniądze, wątki, końce, początki,
całego świata groteskowy majdan.
Niech siądą wszyscy, których już niema.
Butla przed nami, a w kacie okna srebrzysta pajda,
jej się najemy, popijając ginem
choć kołysanka jest jeszcze z tego świata.
Potem zaśniemy, na drobne zawsze.
Nikt nas nie wspomni ? niewielka strata."