-
Książki
Książki -
Podręczniki
Podręczniki -
Ebooki
Ebooki -
Audiobooki
Audiobooki -
Gry / Zabawki
Gry / Zabawki -
Drogeria
Drogeria -
Muzyka
Muzyka -
Filmy
Filmy -
Art. pap i szkolne
Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.s. - Nie mówiłem o seksie. Trochę jedzenia. Rozmowa. - A ja mówiłam o seksie - powiedziała. Holden klęknął przy jej fotelu. Przy jednej trzeciej g bieżącego ciągu było mu tak całkiem wygodnie. Uśmiech Ade złagodniał. Z ekranu dziennika zabrzmiał sygnał dźwiękowy. Zerknęła w jego stronę, dotknęła przycisku i zwróciła się z powrotem do niego. - Lubię cię, Ade. To znaczy, naprawdę lubię twoje towarzystwo - stwierdził. - Nie rozumiem, dlaczego nie możemy spędzić razem trochę czasu w ubraniach. - Holden, skarbie. Przestań, dobrze? - Co przestać? - Przestań próbować zrobić ze mnie swoją dziewczynę. Jesteś miły, masz fajny tyłek i dobrze mi z tobą w łóżku. Ale to nie znaczy, że jesteśmy zaręczeni. Holden odchylił się na piętach, czując, jak się marszczy. - Ade. Jeśli to ma dla mnie działać, potrzebuję czegoś więcej. - Ale nie dostaniesz - stwierdziła, biorąc go za rękę. - I tak jest dobrze. Jesteś tu pierwszym, a mnie zatrudniono na kontrakcie czasowym. Jeszcze jeden kurs, może dwa, i mnie nie będzie. - Ja też nie jestem przykuty do tego statku. Jej śmiech w równym stopniu oddawał ciepło, co niedowierzanie. - Od jak dawna latasz na Cancie? - Pięć lat. - Nigdzie się nie ruszysz - stwierdziła. - Jest ci tu wygodnie. - Wygodnie? Cant to stuletni lodowcowiec. Można znaleźć bardziej parszywą robotę z lataniem, ale trzeba by się naprawdę postarać. Wszyscy tutaj albo mają mocno za niskie kwalifikacje, albo poważnie coś spieprzyli w poprzedniej robocie. - A tobie tu wygodnie. - Jej spojrzenie nie było już tak ciepłe. Zagryzła wargę, spojrzała na ekran, potem podniosła wzrok. - Nie zasłużyłem na to - zaprotestował. - Owszem - zgodziła się. - Słuchaj, powiedziałam przecież, że nie jestem dziś w nastroju. Czuję się marudna i muszę się dobrze wyspać. Jutro będę milsza. - Obiecujesz? - Mogę ci nawet przygotować kolację. Przeprosiny przyjęte? Przesunął się do przodu i przycisnął wargi do jej ust. Odpowiedziała pocałunkiem, początkowo uprzejmie, potem z większym uczuciem. Na chwilę objęła go za szyję, potem odepchnęła delikatnie. - Jesteś w tym zdecydowanie za dobry. Lepiej już idź - stwierdziła. - Jestem na służbie i takie tam. - Dobra - zgodził się, ale się nie ruszył. - Jim - powiedziała, a w tej samej chwili z kliknięciem obudził się interkom. - Holden, na mostek - rozbrzmiał ze wszystkich głośników zniekształcony głos kapitana McDowella. Holden odpowiedział bluzgiem, wzbudzając śmiech Ade. Wstał, pocałował ją w policzek i ruszył z powrotem do centralnej windy, w duchu życząc McDowellowi wrzodów na dupie i publicznego ośmieszenia za kiepskie wyczucie czasu. Mostek nie był wiele większy od kajuty Holdena i o połowę mniejszy od kambuza. Gdyby nie trochę powiększony kapitański ekran, wymuszony przez pogarszający się wzrok McDowella i jego brak zaufania do chirurgii okulistycznej, mógłby to być gabinet księgowego. Powietrze pachniało środkiem dezynfekującym i czyjąś przesadnie mocną yerba mate. Na widok Holdena McDowell poruszył się w fotelu, po czym odchylił się na oparcie i wskazał ręką w stronę stanowiska łączności. - Becca! - warknął. - Powiedz mu. Pełniąca służbę oficer łączności Rebecca Byers wyglądała jak skrzyżowanie rekina z siekierą. Czarne oczy, ostre rysy i wargi tak wąskie, że w sumie mogłoby ich nie być. Na pokładzie mówiło się, że wzięła tę robotę, by uciec przed procesem za zabójstwo byłego męża. Holden ją lubił. - Sygnał awaryjny - wyjaśniła. - Złapałam go dwie godziny temu. Właśnie wróciła z Callisto weryfikacja transpondera. Jest prawdziwy. - Ach - rzucił Holden. - Cholera. Jesteśmy najbliżej? - Jedyny statek w promieniu kilku milionów kilometrów. - No tak. Oczywiście - mruknął. Becca obejrzała się na kapitana. McDowell strzelał kostkami palców i wpatrywał się w ekran. Padające z niego światło nadawało mu zielonkawą barwę. - Siedzi obok umieszczonej na mapie asteroidy spoza Pasa - powiedział McDowell. - Poważnie? - zapytał z niedowierzaniem Holden. - Wpadli na niego? Tam nie ma nic innego przez całe miliony kilometrów. - Może się zatrzymali, bo ktoś musiał wyskoczyć za potrzebą. Wiemy tylko, że jakiś palant siedzi tam, wrzeszcząc o pomoc, a my jesteśmy najbliżej. Zakładają Prawo Układu Słonecznego było bardzo jednoznaczne. W środowisku tak wrogim życiu jak kosmos, pomoc i dobra wola innych ludzi nie były opcjonalne. Samo pojawienie się sygnału awaryjnego zobowiązywało najbliższy statek do zatrzymania się i udzielenia choć prawo to nie było przestrzegane bezwarunkowo. Canterbury wiózł pełny ładunek, dobrze powyżej miliona ton lodu, od ponad miesiąca delikatnie przyśpieszając. Tak jak w przypadku lodowca, który zmiażdżył rękę Paja, wyhamowanie ich nie będzie proste. Is
Szczegóły | |
Dział: | Książki |
Wydawnictwo: | Mag |
Oprawa: | twarda |
Okładka: | twarda |
Wymiary: | 140x220 |
Ilość stron: | 544 |
ISBN: | 9788367023191 |
Wprowadzono: | 26.01.2022 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.