Z całą pewnością nie mam żadnych zastrzeżeń co do wydania tej książeczki. Blok jest spory, ale nie należy do ciężkich. Kartki wewnątrz są grube i lekko chropowate. Myślę, że nawet malowanie pisakami nie będzie miało wpływu na dalszą zabawę. Na odwrocie każdego z rysunków nic nie ma, a na kolejną stronę z pewnością flamaster się nie przebije. Podoba mi się również to, że bez najmniejszego kłopotu możemy wyrwać każdą ze stron, ale też, że nie wypadają one same. Możemy zatem pozostawić wszystko w całości i po pokolorowaniu całości uzyskamy taką mini encyklopedię na dany temat, bądź też obdzielić konkretnymi kartkami kilkoro dzieci. Bez kłopotu wyrywając tylko te obrazki, które akurat chcemy rozdać. Na końcu tego bloku jest umieszczona bardzo twarda i gruba tektura. Jej obecność znacznie ułatwia malowanie obrazków w miejscach, gdzie podłoże jest dość nierówne. Fajnie, że ktoś wymyślił coś takiego i coraz częściej takie rozwiązanie jest stosowane. Taka podkładka znacznie ułatwia zabawę dzieciakom, które wybierają sobie nietypowe i na pewno często dość zaskakujące miejsca i pozycje do zabawy ;)Jednak nie jestem pewna, czy pomysł z kolorowanką jest dobry. Popieram naukę przez zabawę. Uważam, że taka jest najskuteczniejsza, ale widząc reakcję Ali na ten zeszyt wydaje mi się, że tym razem wszystko poszło ciut za daleko. Ta kolorowanka przypomina mi trochę jakieś ulotki propagandowe. Przekonywanie za wszelką cenę, że Unia jest super i powinniśmy być dumni, że w niej jesteśmy. Z każdej ze stron wręcz wylewają się pochwały i zalety tego związku. A ja wolałabym by moje dziecko nauczyło się logicznego myślenia i samodzielnego wyciągania wniosków. Co innego dowiedzieć się czym Unia jest i jakie zmiany wnosi do państw członkowskich. A co innego chwalenie jej pod niebiosa jakby to było najlepsze rozwiązanie pod słońcem...