Nareszcie! Moje dłonie mocno zacisnęły się na książce, a w oku pojawił się błysk radości. Po sukcesie "Upadłych"- pierwszej części trylogii, byłam pewna, że w "Udręce" doznam - jeśli nie więcej- to przynajmniej tyle samo przyjemności z czytania, co w powieści numer jeden.
Według zapewnień na tylnej okładce książki, czekało mnie: spotkanie z niezwykłą szkołą, w której uczą się półaniołowie, powiększenie wiedzy o cieniach, odpowiedzi na wiele nurtujących pytań i zwątpienie w Daniela przez Luce. Zatem do dzieła! Prolog był obiecujący, naprawdę. Owszem, autorka umieściła o kilka za dużo maślanych tekstów o Luce, ale przełknęłam, mówiąc sobie, że ostatecznie, książka ta powstała z myślą o nastolatkach. Po pierwszym rozdziale odpadłam. Luce jako Mary Sue, a Daniel hm... miałam niejasne deja vu. Czy jego opis nie przypomina wam innego, bardzo popularnego nieczłowieka?
Wróciłam do książki. Przebrnęłam przez wszystkie "ochy" i "achy". Dobrnęłam do szkoły. I jakże się ucieszyłam! Nareszcie powieść zaczęła przypominać "upadłych"! Akcja, fantastyka, intrygujące postaci, ładny styl. Aż do końca wszystko było wspaniałe. Nie sposób wręcz się było od "Udręki" oderwać! Gdy już przebrniecie przez dwa pierwsze rozdziały, wszystko będzie jak należy. Nie mogę zrobić nic innego, niż tylko polecić! "Udręka" to doskonała lektura dla ludzi w każdym wieku! Gorąco, naprawdę gorąco polecam!