- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.idący echem na niższe piętra klekot. Okna w pokojach moim i Igi wychodziły na ulicę. Wyjrzeliśmy przez nie, krzyczeliśmy, ale na ulicy nikogo nie było. Przejechało może jedno, najwyżej dwa auta. Zresztą z perspektywy kierowców nie dało się nic dostrzec. Iga rzuciła przed siebie butelką po winie, która rozbiła się o chodnik. Nie wzbudziło to niczyjej reakcji. Takie rzeczy nigdy nie wzbudzają niczyjej reakcji. Okna z drugiej strony mieszkania, z pokojów Seby i Rumuna, wychodziły na podwórko. Było jeszcze bardziej puste i ciemne niż zwykle. W żadnym z okien naprzeciwko nie paliło się światło. Wróciliśmy do mieszkania i zaczęliśmy głośno tupać, skakać po podłodze, wrzeszczeć. Walić w drzwi naszej jedynej sąsiadki, pani Finkiel - bez żadnej reakcji. Włączyliśmy muzykę, równocześnie w każdym pokoju, na cały regulator, czekając, aż do drzwi zapuka policja z gotowym wezwaniem do sądu grodzkiego, co już nam się zdarzało, i to przy emitowaniu znacznie mniejszej liczby decybeli. Bez rezultatu. Mimo to skakaliśmy i hałasowaliśmy dalej, aby nie spanikować, chociaż rósł w nas strach, wypełniał nam brzuchy, zamieniał krew w kisiel. Około pierwszej w nocy przestaliśmy. Nie mieliśmy już siły na podskakiwanie. Zostawiliśmy włączoną muzykę w moim pokoju, zamknęliśmy drzwi i przeszliśmy do kuchni. Rozmawialiśmy o tym, kto mógł to zrobić i po co. Sąsiedzi. Z wyjątkiem pani Finkiel z sąsiadami mieliśmy całkiem dobre stosunki. Każdy z nas robił sobie rachunek sumienia. Zdradzone dziewczyny i porzuceni chłopcy, zapomniani pożyczkodawcy, byli przyjaciele, wszyscy możliwi spotkani po drodze wariaci. Siedzieliśmy i sączyliśmy na zmianę ostatnie dwa znalezione w lodówce piwa i czekaliśmy na cokolwiek: jakiś sygnał, ruch, pukanie do drzwi, szelest, zabijając czas i strach wymianą coraz mniej sensownych zdań. O drugiej w nocy jeszcze raz próbowaliśmy się wydzierać, wychyleni przez okna, krzycząc w stronę pustej, zimnej i mrocznej ulicy, i w ciemną plamę Parku Krakowskiego po drugiej stronie, ale to nic nie dało: nasz krzyk odbijał się przez chwilę po mieście i znikał bez odzewu. Gdy nadjeżdżał policyjny samochód, Sebastian rzucił w jego kierunku kolejną butelką i wrzasnął coś w rodzaju: - Kurwy! Butelka rozbiła się tuż przed autem. Samochód przyśpieszył. Około czwartej położyliśmy się spać. Rozłożyliśmy na podłodze materace i koce dla Roberta i Anki, a sami walnęliśmy się na łóżka w ubraniach. - Jak go dorwę, kurwa, debila, przejadę mu po nogach samochodem, a potem zrzucę ze Skałek - powtarzał Sebastian, zakładając, że za całą tę sytuację odpowiada jakiś pojedynczy mężczyzna. Spaliśmy krótko. Około wpół do szóstej usłyszeliśmy łomot. Jakby w kratę na klatce ktoś trzasnął metalowym grubym prętem. Potem było słychać wbieganie po schodach, a następnie mocne kopnięcie w drzwi, które rozeszło się echem po wszystkich szybach i framugach mieszkania. Pierwszy z łóżka zerwał się Sebastian, wydając z siebie gardłowy ryk, który zrozumiałam jako ,,skurwysyny!". Miał w ręku gotowy, przyniesiony z kuchni nóż. Pobiegliśmy za nim wszyscy. Ale nie zdążyliśmy jeszcze szarpnąć za klamkę od drzwi wejściowych, gdy nastąpiło kolejne głośne trzaśnięcie. To zamknęły się drzwi windy. Za drzwiami nie było już nikogo. Klatka okazała się tak samo pusta, ciemna i chłodna jak kilka godzin temu. Zobaczyliśmy tylko liny zjeżdżającej w dół windy. Usłyszeliśmy, jak dwa piętra niżej ktoś z niej wychodzi. Naciskaliśmy przycisk, jakbyśmy chcieli odzyskać złotówki z zepsutego automatu do kawy, ale winda już nie wróciła. Usłyszeliśmy jeszcze powolne, miarowe odgłosy butów uderzających o schody, dwóch par, cichnące z sekundy na sekundę, ze stopnia na stopień. Regularne kroki bezkarnych ludzi, którzy mają w sobie spokojną pewność, że nikt nie będzie próbował za nimi biec. Kroki strażników więziennych. Popatrzyłam pod nogi, leżała pod nimi kolejna kartka. Taka sama; wyrwana ze szkolnego zeszytu w kratkę. Podniosłam ją ostrożnie, wzięłam w dwa palce, odwróciłam i przeczytałam nabazgraną znowu czerwonym mazakiem i takim samym koślawym, gwałtownym pismem wiadomość: POWIEDZ, ŻE JUŻ TU NIGDY NIE WRÓCISZ, A CIĘ WYPUŚCIMY. PRZYSIĘGNIJ. Chciałam już coś powiedzieć, chciałam krzyknąć, ale ubiegł mnie Sebastian. Podskoczył do kraty, chwycił pręty i zaczął wrzeszczeć na całą klatkę: - Chodź tu! Chodź tu, kurwa! Gówno ci oddam! Słyszysz? Chodź tutaj, to ci oddam! No chodź, kurwa, chodź tutaj! Jednak nawet jeśli ktoś słyszał, nikt mu nie odpowiedział. Kroki już dawno umilkły w wejściowej bramie kamienicy. Klatka była cicha i zimna, ciemna i pusta. * Treść dostępna w pełnej wersji eBooka. Posłowie Treść dostępna w pełnej wersji eBooka.
książka
Wydawnictwo Świat Książki |
Data wydania 2018 |
Oprawa miękka |
Ilość stron 224 |
Szczegóły | |
Dział: | Książki |
Wydawnictwo: | Świat Książki |
Oprawa: | miękka |
Okładka: | miękka |
Rok publikacji: | 2018 |
Wymiary: | 125x195 |
Ilość stron: | 224 |
ISBN: | 978-83-8031-928-8 |
Wprowadzono: | 16.02.2018 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.