Niemal wszyscy mamy w głowach pewien obraz idealnego człowieka, jakim chcielibyśmy być. Jednak wyobrażenia wyobrażeniami, a rzeczywistość rzeczywistością, zatem niejednokrotnie popełniamy błędy, dość mocno oddalając się od perfekcji. Jednak na dobrą sprawę - czy naprawdę warto dążyć do doskonałości? W końcu jesteśmy tylko ludźmi, zatem zarówno nasze pozytywne cechy, jak i te negatywne kształtują nas w konkretny sposób, za co inni kochają nas bez względu na wszystko. Natomiast jeśli ktokolwiek próbuje nas zmieniać na siłę, to warto zastanowić się, czy jest wart bycia blisko nas...
Macy musi być idealna, aby dorównać swojemu chłopakowi Jasonowi. Do tego robi wszystko, aby nie sprawiać kłopotów matce, która od śmierci męża uwielbia uporządkowane życie. Życie Macy wydaje się płynąć odpowiednim torem, co zapewnia jej spokój, opanowanie oraz poczucie stabilizacji. Pewnego dnia wszystko wywraca się do góry nogami - pozornie trudny do zaakceptowania chaos sprawia, że dziewczyna uświadamia sobie, iż można żyć inaczej niż do tej pory.
Główna bohaterka jest tak zamknięta w sobie, że swoje emocje nieustannie trzyma na wodzy i nie pozwala im na ujrzenie światła dziennego. Nieoczekiwana śmierć ojca oraz przekonanie Macy, że musi we wszystkim wspierać matkę, sprawiły, że dziewczyna nie pozwoliła sobie na odpowiednie przeżycie wszystkich etapów żałoby. Aby jakkolwiek poradzić sobie z tak ogromną stratą, wiąże się z powściągliwym, poukładanym Jasonem, kreującym się na ideał. Jego cechy zdają się spełniać oczekiwania Macy, która pragnie poczucia bezpieczeństwa oraz stabilizacji.
"Nie można przyzwyczaić się do tego, że ktoś odszedł na zawsze. Kiedy już myślisz, że udało ci się z tym pogodzić, zaakceptować to - ktoś ci o tym przypomina i prawda nagle znowu uderza w ciebie z całą mocą." *
Nie wiem, jakim cudem można żyć, o ile to w ogóle możliwe, w szczęśliwym związku z kimś w typie Jasona. Chorobliwy porządek, brak krzty romantyzmu czy jakiejkolwiek dawki szaleństwa sprawiają, że chłopak jest przewidywalny oraz nudny jak flaki z olejem. Poza tym, cóż to za chłopak, który nieustannie dąży do tego, aby zmienić swoją dziewczynę na własną modłę, zamiast docenić to, jaką jest?
Ta książka to nie tylko opowieść o Macy - dużo tutaj jej nowych znajomych, czyli Wesa, Kristy, Delii, Berta czy Moniki. Autorka skupia się nie tylko na głównej bohaterce, ale przybliża sylwetki innych osób, co sprawia, że czytelnik poznaje ich zdecydowanie lepiej, dzięki czemu może wyrobić sobie konkretne zdanie na ich temat. Każdy z nich jest inny, wyjątkowy i niepowtarzalny - wszyscy są wspaniali (na swój sposób) oraz zasługujący na miano prawdziwego przyjaciela.
Pozornie niezobowiązująca historia przekazuje parę istotnych treści, nad którymi warto się pochylić. Losy Macy uświadamiają, że nie wolno bać się marzyć, bo niekiedy tylko nasze pragnienia utrzymują przy życiu. Jesteśmy tylko ludźmi, dlatego mamy prawo popełniać błędy. Ponadto, nikt nie jest idealny, więc nie warto za wszelką cenę dążyć do perfekcji, ponieważ, prędzej czy później, wpędzi to nas w poczucie winy, a nawet depresję. Tematem wysuwającym się na prowadzenie okazuje się tęsknota za bliską zmarłą osobą - jeśli czujesz się samotny i nieszczęśliwy, to płacz, wspominaj i złość się, ale nie zamykaj w sobie, bo to najgorsze, co może się stać. Rozmawiaj z innymi o śmierci, oswajaj ją ze sobą, a szybciej powrócisz do względnej normalności.
"Teraz albo nigdy" to typowa młodzieżówka, którą czyta się lekko i szybko. Książka opiera się na schematach, poruszając popularne problemy - tęsknota, strata, bunt, młodzieńcza miłość, relacje z rodzicami, powolne wkraczanie w dorosłe życie. Nastoletni wiek już dawno za mną, ale pomimo tego lubię niekiedy sięgnąć po niezobowiązującą lekturę o młodych ludziach, która nie tylko zapełni mi czas, ale dodatkowo skupi się na paru istotnych tematach. Co prawda, "Ktoś taki jak ty" Sarah Dessen podobało mi się nieco bardziej, ale i ta lektura powinna przypaść do gustu wielu czytelniczkom, szczególnie plasującym się w grupie wiekowej poniżej dwudziestu lat.
* cytat ze str. 153