Taniec ze smokami. Część 2

Pieśń Lodu i Ognia. Tom V

książka

Wydawnictwo Zysk I S-Ka
Oprawa miękka
  • Dostępność niedostępny

Opis produktu:

Druga część `Tańca ze smokami` piątego tomy najsłynniejszej sagi fantasy `Pieśń Lodu i Ogniu` ostatnich lat...

Po wielkiej bitwie przyszłość Siedmiu Królestw wciąż wydaje się niepewna...
Na wschodzie Daenerys Targaryen, ostatnia z rodu Targaryenów, włada przy pomocy swych trzech smoków miastem zbudowanym na pyle i śmierci. Daenerys ma jednak tysiące wrogów i wielu z nich postanowiło ją odnaleźć...

Tyrion Lannister, uciekłszy z Westeros, gdy wyznaczono nagrodę za jego głowę, również zmierza do Daenerys. Jego nowi towarzysze podróży nie są jednak obdartą bandą wyrzutków, jaką mogliby się wydawać, a jeden z nich może na zawsze pozbawić Daenerys praw do westeroskiego tronu...

Północy broni gigantyczny Mur z lodu i kamienia. Tam właśnie przed Jonem Snow, dziewięćset dziewięćdziesiątym ósmym lordem dowódcą Nocnej Straży, stanie najpoważniejsze jak dotąd wyzwanie. Ma bowiem potężnych wrogów nie tylko w samej Straży, lecz również poza nią, pośród lodowych istot mieszkających za Murem...

W czasie narastających niepokojów fale przeznaczenia nieuchronnie prowadzą bohaterów do największego ze wszystkich tańców...


George R.R. Martin (ur. w 1948 r. w New Jersey) - jest jednym z najbardziej cenionych pisarzy fantastyki. Dzięki swej wielotomowej sadze pozyskał miliony oddanych fanów i odrodził tradycję epickiej fantasy w stylu tolkienowskim.

Tłumaczenie: Michał Jakuszewski

Więcej książek z serii Pieśń Lodu i Ognia
S
Szczegóły
Dział: Książki
Wydawnictwo: Zysk I S-Ka
Oprawa: miękka
Okładka: miękka
Wprowadzono: 17.11.2011

RECENZJE - książki - Taniec ze smokami. Część 2, Pieśń Lodu i Ognia. Tom V

4.1/5 ( 14 ocen )
  • 5
    9
  • 4
    2
  • 3
    0
  • 2
    1
  • 1
    2

Erni2015

ilość recenzji:312

brak oceny 22-03-2017 02:50

Moja przygoda z "Grą o tron" rozpoczęła się jakieś półtora roku temu. Brutalny świat stworzony przez Martina - pełen okrucieństw, nietuzinkowych postaci, morderstw, gwałtów, intryg i wątków, które ostateczny swój finał znajdują na splamionym krwią ostrzu miecza - wciągnął mnie od razu. Wiedziałem, że sięgnięcie po kolejne tomy będzie jedynie kwestią czasu. Długie, dobre sagi lubię sobie jednak dozować - czytać, odkładać, znowu czytać, przeplatać je innymi książkami, znowu wracać... Przychodzi jednak taki czas, że do przeczytania pozostaje już tylko jeden jedyny tom, ten ostatni, którego przeczytanie albo pozostawi po sobie wielkie rozczarowanie, albo wzbudzi apetyt na więcej.

Wpatrując się w okładkę drugiego tomu "Tańca ze smokami", zastanawiałem się, co też ta ostatnia wydana część martinowskiej sagi ze sobą przyniesie. Czy głowa karła wreszcie utknie na palu? Czy Matka Smoków ujarzmi swoje dzieci? Czy Bran przywróci chwałę rodu Starków? A może Inni przejdą wreszcie przez Mur i położą kres ludzkości? Jeśli i wy otwieracie właśnie pierwszą kartę ostatniego tomu Pieśni Lodu i Ognia, uwierzcie mi, że wraz z zamknięciem ostatniej strony odpowiedzi na powyższe pytania wciąż pozostaną dla was wielką tajemnicą. Bo Martin to mistrz tworzenia fabularnych labiryntów, w które wciągnie was bezczelnie i pozostawi jak dzieci we mgle; Martin to mistrz snucia intryg i poszerzania mrocznych horyzontów. Tu nie ma miejsca na wyjaśnianie czegokolwiek, na kończenie wątków; gra o tron toczy się dalej, jak pozbawiony hamulców pociąg, pozostawiając po sobie trupy, ogień i zgliszcza.

Jeżeli gdzieś w poprzednich częściach zauważyliście, że to okrutne koło nieco zwalnia, być może nawet kręci się wokół własnej osi, tak w "Tańcu ze smokami" ponownie nabiera rozpędu i ponownie odżywa. Mimo wyraźnie już widocznej zimy, świat Siedmiu Królestw nabiera fascynujących kolorów, a czytelnikowi znów towarzyszą emocje znane z pierwszej części. Jeżeli G.G. Martin chciał, żebym po lekturze "Tańca ze smokami" znów w "Grę o tron" wpatrywał się jak przysłowiowa świnia w niebo, to mu się to udało. Jeżeli chciał, żebym tym bardziej na "Wichry zimy" czekał jak grzesznik na zbawienie, no to to też mu się udało. Dołączam więc do wielomilionowej rzeszy oczekujących, z przeświadczeniem, że westeroskie "show must go on". Oby jak najdłużej.