Na polskim rynku wydawniczym pojawia się coraz więcej książek, które zaliczane są przez swoich twórców do gatunku jakim bez wątpienia są erotyk. Nie będę ukrywać, że do wszystkich tego typu publikacji podchodzę z lekkim dystansem i nigdy nie nastawiam się na odczuwanie pełnej satysfakcji. Zniechęcili mnie do tego zarówno zagraniczni autorzy, ale i również niezapomniana przeze mnie Katarzyna Michalak. Nic więc dziwnego, że mimo pozytywnych recenzji, które pojawiły się na kilku blogach, wolałam nie zapeszać. Do lektury tego utworu podeszłam dość swobodnie i bez jakikolwiek uprzedzeń, które mogłoby mieć wpływ na mój odbiór. Po kilkudziesięciu przeczytanych stronach przekonałam się, że moja decyzja okazała się jedną z najlepszych w moich czytelniczym życiu i oto spotkałam na swojej drodze publikacje, która w pełni spełniła moje najskrytsze oczekiwania.
"Szkoła żon" opowiada swoim czytelnikom historię kobiet, które w różny sposób i z różnych powodów trafiły udały się na trzytygodniowe wczasy do luksusowego ośrodka na Mazurach. Takim właśnie sposobem poznajemy: Julię - świeżo upieczoną rozwódkę, która za nic w świecie nie chce myśleć o kolejnym związku; Jadwigę - kobietę po pięćdziesiątce, nauczycielkę matematyki i zarazem żonę mężczyzny, który co rusz ją zdradza; Michalinę - dziewiętnastoletnią barmankę bez perspektyw na ukończenie jakiejkolwiek szkoły; a także Martę - na pozór szczęśliwą posiadaczkę nadprogramowych kilogramów. Każda z nich podchodzi do wyjazdu z lekkim dystansem i mogłyby podać tysiące powodów, które stanowiły doskonały pretekst do pozostaniu w domu. Nie mniej jednak decydują się na ryzyko i już po kwadransie przebywania w nowym miejscu, zaczynają być atrakcji, które zostały dla nich przygotowane przez Ewelinę.
Prawdziwą nagrodą dla każdego Mola Książkowego jest spotykanie publikacji, które są w stanie wywołać w nim ogrom niezapomnianych emocji. Książka wcale nie musi należeć do grona literatury wybitnej i niekoniecznie trzeba jej szukać wśród wysoko cenionych rankingów, aby zauważyć w niej spory potencjał i poczuć, że jest ona jedyną w swoim rodzaju. To właśnie odkryłam w trakcie zapoznawania się ze "Szkołą żon" i choć istnieje wiele innych powieści, które mogłabym zaliczyć do tego zacnego grona i to jestem niemalże pewna, że to właśnie utwór polskiej autorki zostanie przeze mnie zapamiętany na bardzo długi czas. Nigdy wcześniej nie spotkałam się z podobną lekturą i jestem zadowolona z tego, że pisarce udało się połączyć wątki erotyczne z życiowymi problemami czterech kobiet, którym dane było odpocząć od trudu dnia codziennego i które dzięki swojej wzajemnej pomocy, były w stanie zapanować nad własną egzystencją. Z wielką chęcią przytoczyłabym wiele ważnych momentów, które miały miejsce w całości tej pozycji literackiej. Pokusiłabym się o stwierdzenie, że podobne sytuacje moglibyśmy spotkać w swoim codziennym życiu. Skąd mamy pewność, że nasi życiowi partnerzy nie biorą przykłady z męża Jadwigi i nie zabawiają się ze wszystkimi kobietami, które pojawiają się na ich drodze? Czy możemy być pewni, że raz wypowiedziane tak sprawi, że spędzimy resztę życia u boku towarzyszącego nam człowieka?
Najnowsza powieść Magdaleny Witkiewicz pozytywnie mnie zaskoczyła i sprawiła, że w dalszym ciągu odczuwam pewnego rodzaju niedosyt. Z miłą chęcią udusiłabym autorkę za stworzenie książki, której nie byłam w stanie przeczytać w normalnym tempie i już po niespełna czterech godzinach obcowania z ciekawie skonstruowanymi bohaterkami, zmuszona byłam do odłożenia tego woluminu z powrotem na półkę. Stosunkowo rzadko zdarzają mi się sytuacje, gdy robię to z ogromnym bólem serca i jestem pewna, że w niedalekiej przyszłości sięgnę po nią ponownie. Niestety zmuszona jestem poczekać, aż moje uczelniane koleżanki skończą ją sobie wzajemnie przekazywać i będę miała okazję się nią w pełni nacieszyć. Nigdy bym się nie spodziewała, że o to trzymam w rękach erotyk, który w pełni zasługuje na słowa uznania ze strony szerokiej rzeszy czytelników. Napisana on został przy pomocy fajnego stylu, a same wydarzenia i sceny erotyczne pojawiają się na kartach tej powieści w niezwykle subtelny i nienapraszający się nikomu sposób. Jestem niemalże pewna, że wiele kobiet pozazdrości bohaterkom takich wczasów i będę ubiegać się o stworzenie tak fantastycznego ośrodka z tak wyszkoloną i zarazem urodziwą kadrą i cudowną opiekunką, która nauczy nas prawdziwej rozkoszy i jak najlepszej strony wykorzystywania naszej kobiecości. Dlatego właśnie uważam, że naprawdę warto jest poświęcić odrobinę czas na poznanie historii Julii, Jadwigi, Michaliny i Marty.