Książkowe bestsellery z tych samych kategorii

Szkoła wdzięku

książka

Wydawnictwo Buchmann
Oprawa miękka
  • Dostępność niedostępny

Opis produktu:

Akcja powieści przenosi czytelnika do mrocznej Rosji okresu zimnej wojny.
Książka przemawia do wyobraźni czytelnika nie tylko dzięki doskonałej fabule, ale też po mistrzowsku opisanej atmosferze życia za żelazną kurtyną, ciągłego zagrożenia i walki z totalitaryzmem.
S
Szczegóły
Dział: Książki
Wydawnictwo: Buchmann
Oprawa: miękka
Okładka: miękka
Wprowadzono: 16.11.2010

RECENZJE - książki - Szkoła wdzięku

4.6/5 ( 8 ocen )
  • 5
    5
  • 4
    3
  • 3
    0
  • 2
    0
  • 1
    0

G.P. Vega

ilość recenzji:52

brak oceny 17-11-2014 15:31

Czasem odnoszę wrażenie, że Wschód został przeklęty przez jakąś niewidzialną siłę i skazany na nigdy niekończące się kłopoty. Chyba nie sposób się nie zastanawiać nad przyczynami ciągłego napięcia w tamtej części świata, kiedy od wielu miesięcy docierają do nas coraz bardziej niepokojące informacje o konflikcie na lini Ukraina-Rosja. Zimna wojna zakończyła się w 1991 roku, ale patrząc na to co się dzieje, mam coraz większe wątpliwości czy przypadkiem jedynie nie zasnęła, by w końcu się zbudzić i ponownie zaatakować. Nie, nie... Nie zamierzam pisać o polityce. To tylko taki wstęp, bo książka o jakiej chciałabym Wam dzisiaj opowiedzieć ma wiele wspólnego zarówno z Rosją, jak i zimną wojną.

Nelson DeMille wydał ?Szkołę wdzięku? w 1988 roku, czyli jeszcze zanim zimna wojna naprawdę się skończyła, a ja dopiero uczyłam się chodzić. Mało tego. Nelson DeMille służył w Wietnamie, w tym w wywiadzie wojskowym, później w piechocie. Wspominam o tym, bo dzięki doświadczeniom autora, jego książka jest w swej fabule zwyczajnie perfekcyjna. Dokładna, wiarygodna, gdyby nie kilka małych zgrzytów, byłaby może wręcz idealna.


Gregory Fisher to młodzieniec, który postanowił zwiedzić Rosję. Pomysł sam w sobie wydaje się szalony biorąc pod uwagę czasy, a jest to rok 1988, a on dodatkowo sprowadził sobie ze stanów swój samochód, który oryginalnym wyglądem przykuwa uwagę. W drodze do Moskwy gubi się i wpada na swojego rodaka, który wyjawia mu szereg informacji. Informacji na tyle ważnych, by można było za nie, lub przez nie, zabić czy zginąć. Fisher dostaje jednak jasne instrukcje; jedź do Moskwy, dostań się do amerykańskiej ambasady i powtórz im to, co usłyszałeś. Chłopak wprawdzie dociera do Moskwy, kontaktuje się z ambasadą i przekazuje większość informacji, jednak zanim attaché wojskowy Samuel Hollis dociera do hotelu Fishera, ten zostaje już uprowadzony przez KGB, a niedługo potem zamordowany. Hollis ma jednak wystarczająco dużo intrygujących informacji, by pociągnąć sprawę dalej. Co Jack Dobson, zaginiony jeszcze w Wietnamie amerykański major sił powietrznych, robił na tamtej leśnej drodze i gdzie jest teraz? Dlaczego KGB tak bardzo nie chciało dopuścić do spotkania Hollisa z Fisherem? I czym, do diabła, jest wspomniana przez majora ?Szkoła wdzięku pani Iwanowej?, w której podobno był przetrzymywany od 1974 roku?

Odpowiedzenie sobie na te wszystkie pytania było podróżą, którą planowałam sobie dozować, ale nie byłam wstanie tego zrobić. Nawet ból ręki spowodowany przez naprawdę ciężką książkę nie był wstanie mnie powstrzymać. Dosłownie od pierwszej strony DeMille przykuł moją uwagę, kupił stylem, językiem i tym osławionym ?czymś?, którego nijak nie można określić.

?Szkoła wdzięku? to obraz Rosji, której nie chciałabym poznać osobiście. To czasy, w których wolność słowa nie miała racji bytu i często była karana śmiercią. To też ludzie, ich wielobarwność i niejednoznaczność, bo oprócz złych, próżnych, zaślepionych oficerów KGB, są tu również zwykli wieśniacy, rolnicy i ufni obywatele, o których panujący system tylko z pozoru zapomniał. Z jednej strony to szpiegowski kryminał, w którym intryga i zwroty akcji są idealnie poprowadzone. Z drugiej to również obyczajowa rozprawka nad rosyjską mentalnością. DeMille pokazuje ten kraj z wielu perspektyw. Uwydatnia wady, ale i nie zapomina o zaletach. Mówi o jego pięknie, brutalności i potencjale, który z jakichś względów wciąż jest w specyficzny sposób wykorzystywany. Nie można też go osądzić o jakiekolwiek stronnictwo, bo w swej książce nie przedstawia jednoznacznych stron, typu: Amerykanie są dobrzy, a Rosjanie źli i koniec. O nie, nie robi tego, z czego osobiście ogromnie się ucieszyłam, gdyż ponownie poczułam w tej historii realność.

Na koniec odrobina o tych wspomnianych przeze mnie zgrzytach. Nie można zapominać, że jakkolwiek realistyczna, to jest historia fikcyjna. Autor postawił na pewien, skazany na sukces, schemat budowania historii i nie zamierzam tego kwestionować. Wątki romantyczne w powieściach sensacyjnych, kryminalnych, szpiegowskich to coś, co zwykle tylko dopełnia dla mnie całości. Z resztą nie tylko dla mnie, jestem tego pewna. I tutaj tego wątku nie zabrakło. W całą historię wplątana jest bowiem Lisa Rhodes ze służby informacyjnej, która, de facto, odebrała telefon od Fishera i połączyła go z Hollisem. Lisa i Sam wdają się, oczywiście, w romans. Nie byłoby w tym niczego dziwnego, gdyby nie to, że kobieta nie tak dawno wyszła z łóżka Setha Alevego, szefa oddziału CIA w ambasadzie w Moskwie, a przy tym dobrego przyjaciela Sama. Z zasady nie lubię trójkątów, lecz nawet nie to mi tu wadziło. Raczej niepasująca do całej reszty ?miłość? pomiędzy Lisą i Samem, pojawiająca się nie wiadomo skąd. Kontrast pomiędzy wiarygodnością akcji, a irracjonalnością i płytkością wątku romantycznego jest tak wielki, że nawet ja się krzywiłam. Krzywiłam się do tego stopnia, że w którymś momencie pomyślałam, że wolałabym, by tego wątku tu nie było. Groteska prześcigała absurd, kiedy Sam i Lisa wpadali w romantyczny nastrój. Nawet ich dialogi nagle wydawały się skażone, jakby wzięte z innej książki ? taniego romansu pisanego przez... nie wiem kogo, ale z pewnością nie genialnego człowieka, który stworzył całą resztę ?Szkoły wdzięku?. Na całe szczęście wątek ten jest tylko tłem, który nie jest aż tak uwydatniony, by skreślał całość. Niemnie jednak dla mnie, niepoprawnej romantyczki, zepsucie go w taki sposób odebrało książce jedną gwiazdkę...

Podsumowując; ?Szkoła wdzięku? Nelsona DeMille to genialna historia. Nic dziwnego, że mimo tylu lat od premiery, wciąż co jakiś czas jest o niej głośno. Nie miałam pojęcia w jakim roku została napisana, autor w używanym przez siebie języku absolutnie niczym się nie zdradził, a ja takie rzeczy jak podziękowania czy przedmowy czytam zawsze po zakończeniu książki, bojąc się spoilerów. I dobrze. W przypadku tej pozycji polecam to samo, gdyż w przedmowie autor wyjawia jak dla mnie zbyt wiele. Jeśli więc lubicie historie szpiegowskie, intryguje was Rosja, okres zimnej wojny, lub po prostu lubicie trzymające w napięciu historie w których nie brakuje trupów, intryg oraz trudnych wyborów, to ?Szkoła wdzięku? ma duże szanse przypaść Wam do gustu.