W całości kupiłam świat wykreowany przez autorkę. Słowiańskie istoty pląsające w nocy po lesie sprawiły, że już nigdy nie spojrzę tak samo na zagajnik za domem. Muszę również wspomnieć, że pochodzę z województwa Świętokrzyskiego, a owa wioska z książki to Bieliny leżące niedaleko Kielc. To tylko pogłębiło moją obsesję, bo "Szeptucha" wciągnęła mnie nie na żarty. Mityczne stworzenia wplecione w podobną nam rzeczywistość to niesamowity i oryginalny pomysł. Autorka zaserwowała nam powieść, którą czyta się bardzo lekko, a przy tym pełno w niej świeżości. Ponadto myślę, że jest to niezwykle przyjemny sposób, by poszerzyć wiedzę o rodzimych wierzeniach. Ogromną zaletą jest humorystyczny wydźwięk całej historii. Sceptycyzm Gosi bardzo przypadł mi do gustu. Dziewczyna twardo stąpa po ziemi i niełatwo ją zastraszyć- no chyba, że w okolicy są kleszcze, których nie znosi. Swoją drogą wcale jej się nie dziwię. Absurdalne obsesje, fobie i niewyparzony język Gosi to mieszanka wybuchowa, która często stwarza podłoże do komicznych sytuacji. Mnie niejednokrotnie ciężko było powstrzymać śmiech. Jest również bohaterką, którą bardzo szybko polubiłam. Z tego, co zasłyszałam, niektórych jej zachowanie doprowadza do szewskiej pasji, ale ja odnalazłam w niej bratnią duszę. Hymm...może moja nieporadność też doprowadza innych do szału? No cóż, trudno! Postać Mieszka jest owiana tajemnicą, a przez to jeszcze bardziej intryguje. To młody, przystojny mężczyzna, dość zdystansowany i chłodny. Myślę, że druga część nakreśli nam dokładniej jego sylwetkę, a przynajmniej mam taką nadzieję. Sprawdzę to na pewno! Bardzo podobało mi się to, że autorka nie skupiła fabuły na relacji dwóch głównych bohaterów. W historii pełno barwnych postaci, które odgrywają mniej lub bardziej istotne role. Dużo jest także wątków pobocznych, dzięki którym powieść jest ciekawsza, a czytelnikowi ciężko się z nią rozstać. Dzieje się sporo i nie brak nieoczywistych zwrotów akcji. W tle ożywających słowiańskich wierzeń rozgrywa się romans, który mimo, że nieco oczywisty, doprowadza czytelnika na skraj wytrzymałości. Nie jest to typowe, ckliwe "romansidło" jednak uważam, że ten wątek został bardzo zgrabnie zbudowany przez autorkę. Lektura dostarczyła mi wielu wrażeń, odpowiedniej dawki czarnego humoru i nieprzewidzianych zwrotów akcji. Poza tym zakochałam się w świecie słowiańskich bóstw, który jest niesamowicie bogaty i barwny, a tak często zapominany. Cieszę się, że autorka pokusiła się o wykorzystanie elementów starych podań. Ponadto książkę czyta się z napięciem praktycznie od pierwszych stron. Bardzo łatwo zatracić się w świecie wąpierzy, rusałek, ubożąt i słowiańskich bogów. Kiedy ją odkładałam, co robiłam bardzo niechętnie, magiczne stworzenia i tak nie opuszczały moich myśli. "Szeptucha" to powieść z ogromnym potencjałem, który, mam nadzieję, zostanie w pełni wykorzystany w kolejnych tomach. Mnie nie pozostaje nic innego, jak gorąco zachęcić Was do przeczytania tej porywającej i magicznej książki. Ja nie zwlekając sięgam po drugi tom, bo nie umiem sobie go odmówić. Kto wie? Jeśli dotrzyma kroku pierwszej części to być może Katarzyna Berenika Miszczuk zyska we mnie wierną fankę. Nigdy nie przypuszczałam, że będę wzdychać do twórczości polskiej pisarki- a jednak!
Opinia bierze udział w konkursie