WODNY ŚWIAT
Literatura postapo ? a właściwie cały gatunek postapo ? to dość hermetyczny typ fantastyki. Owszem, końców świata może być wiele najróżniejszych, wszystko zależy od przyczyn, jednak na podstawowym poziomie dzieła tego typu wszystko sprowadza się prostego schematu: następuje zagłada, przetrwały niedobitki, część z nich poddała się najniższym instynktom, część, z którą identyfikować ma się odbiorca, stara się pozostać ludźmi. I w niego dokładnie wpasowuje się ta powieść, powieść lekka i całkiem przyjemna, w sam raz dla spragnionych bardziej rozrywkowej postapokalipsy.
Świat, jaki znamy, się skończył. Klimat uległ przemianie, poziom wód się podniósł, a niedobitki ludzkości żyją albo na łodziach, albo na archipelagach, jakie powstały na dawnych górskich szczytach. Myra żyje na łodzi, starając się chronić swoja młodszą córkę przed wszystkim, co jej zagraża i próbując żyć ze wspomnieniami utraconej drugiej córki. Gdy jednak okazuje się, że dziewczyna żyje, ale w miejscy rządzonym przez piratów, dzielna kobieta rusza w podróż przez mroźne wody, podejmując się misji? niemożliwej. Czy jej podoła?
Jeśli czytać postapo, to tylko klasyczne. ?Ziemia trwa? Czy ?Bastion? to idealne tego przykłady. Współcześnie? Spośród wielu książek, jakie czytałem w ostatnich latach, jedynie ?Strażak? Joe Hilla pokazał, jak powinno się podobne dzieła tworzyć. Może jeszcze ?Przejście?, ale to ciężko mi jednoznacznie zakwalifikować do tego gatunku. Cała reszta ? od ?Młodego świata? Stewarta, na ?Metrze? Glukhovskyego skończywszy, okazała się żenującą porażką, jakiej lepiej nie wspominać. A ?Świat po powodzi? jest o dziwo niezły.
Fabularnie to kalka ?Wodnego świata?, filmowej klapy z 1995 roku, która z budżetem sięgającym 175 milionów dolarów miała być wielkim hitem, a wyszło, jak wyszło. Z tym, że tak jak tamten film miał swój kiczowaty urok, tak i ta powieść swój urok posiada. Może właśnie ze względu na skojarzenia z kinowym ?hitem?? Kto wie. Nie jest to ambitna literatura, ot czysta rozrywka, która nawet nie ma za bardzo zamiaru przestrzegać nas przed naszym zgubnym wpływem na świat. Ma bawić i robi to nieźle, nawet jeśli momentami autorka przesadza czy pokazuje swoje niedociągnięcia. Wychodzi to najczęściej w momentach, gdy najmocniej akcentuje, że jej powieść ma być dla wszystkich. Wrzuca więc elementy z różnych gatunków i typów, od przygodowej literatury marynistycznej, przez thriller, na rzeczach czerpanych z typowych wyrugowanych intelektualnie powieści kobiecych o rodzinnych dramatach rodem z telenowel skończywszy.
Efekt finalny jest taki, że dostajemy książkę, która nie oferuje ambicji, pogłębionej psychologii czy ważkiej analizy sytuacji polityczno-społecznej, a prosta literaturę przygodową. Z założenia przygnębiającą, choć nie do końca tak wpływa na czytelnika, niepróbującą być oryginalną. Ale o dziwo w swojej naiwności całkiem przyjemną, jeśli szukacie lekkiej, niewymagającej postapo.
Opinia bierze udział w konkursie