Książkowe bestsellery z tych samych kategorii

Przyjaciółka   Książka 37,28 zł
Paderborn Langer Tom 2   Książka 32,93 zł
Tajemnica domu Uklejów   Książka 37,49 zł

Sully

W poszukiwaniu tego co naprawdę ma znaczenie. Okładka filmowa

książka

Wydawnictwo Znak
Oprawa miękka
  • Dostępność niedostępny

Opis produktu:

Książka, na podstawie której powstał film z Tomem Hanksem w roli tytułowego kapitana Sully

15 stycznia 2009 roku. W chwilę po starcie z nowojorskiego lotniska ważący 73 tony samolot Airbus A320 ze 155 osobami na pokładzie stracił moc w obu silnikach. Wydawało się, że maszyna musi runąć na miasto. Za sterami samolotu siedział jednak kapitan Chesley "Sully" Sullenberger, który podjął decyzję o awaryjnym lądowaniu na rzece Hudson.

Spokojna reakcja kapitana nie tylko pozwoliła uniknąć katastrofy, lecz także sprawiła, że stał się bohaterem i inspiracją dla ludzi na całym świecie. Jego wyczyn przeszedł do historii jako najbardziej spektakularne lądowanie w dziejach. Ta bestsellerowa książka odpowiada na pytanie, skąd biorą się ludzie, którzy są w stanie sprostać każdemu wyzwaniu i nigdy nie tracą zimnej krwi. To inspirująca opowieść bohatera, który nie jest superherosem, ale człowiekiem takim, jak każdy z nas.

Książka stała się podstawą filmu w reżyserii legendarnego Clinta Eastwooda - laureata Oscara i twórcy Snajpera. W roli głównej laureat Oscara Tom Hanks.
S
Szczegóły
Dział: Książki
Wydawnictwo: Znak
Oprawa: miękka
Okładka: miękka
Wprowadzono: 24.11.2016

RECENZJE - książki - Sully, W poszukiwaniu tego co naprawdę ma znaczenie. Okładka filmowa

4.3/5 ( 4 oceny )
  • 5
    2
  • 4
    1
  • 3
    1
  • 2
    0
  • 1
    0

Ruda Recenzuje

ilość recenzji:121

brak oceny 8-01-2017 22:28

Przed wodowaniem na rzece Hudson przemierzył tysiące kilometrów. Za sterami samolotów spędził wiele godzin. Decyzję o zostaniu pilotem podjął będąc małym chłopcem. Jednak ani godziny spędzone w powietrzu, ani liczne kursy nie przygotowały go na dramat, który przeżył 15 stycznia 2009 roku, kiedy to wylądował na rzece Hudson i ocalił 150 osób.

Ta powieść nie opowiada jednak jedynie o tamtym dniu. To historia człowieka, który żył swą pasją oraz dla niej samej. To opowieść o mężczyźnie, który był gotów na poświęcenia i wyzwania, byle tylko spełnić marzenia o zostaniu pilotem. To wiele przygód z jego udziałem, wielu ludzi, o których warto poczytać, przewodnik prowadzący do celu, motywator kierujący do spełnienia marzeń.

Bardzo się cieszę, że Sully skupił się na aspektach życia pilota. Z wielu spraw nie zdawałam sobie sprawy, a wiele problemów stanowiło dla mnie tajemnicę. Czy korzystając z coraz tańszych lotów zastanawiamy się nad tym, jakie kroki muszą podjąć linie lotnicze, by pozwolić sobie na obniżenie ceny? Czy choć raz w czasie podróży pomyśleliśmy o pilocie odpowiadającym za nasze bezpieczeństwo i dotarcie do celu? Oczywiście, że nie.

Sully natomiast otwarcie i szczerze opowiada o coraz słabszych warunkach proponowanych pracownikom linii lotniczych. Tłumaczy, uzasadnia, szuka możliwości poprawy. Można by odnieść wrażenie, że się skarży, choć według mnie po prostu stwierdza fakty i podsumowuje wydarzenia, których uczestnikiem się stał. Przytoczone przez niego informacje mocno mną wstrząsnęły i wywołały u mnie poczucie niesprawiedliwości a nawet lekkie zaniepokojenie. Ciężko było mi w nie uwierzyć, choć cieszę się, że mogłam o nich posłuchać.

Dzięki tej opowieści poznamy lepiej okoliczności, dzięki którym nasz bohater stał się odpowiednim człowiekiem do pilotowania samolotu oraz dowiemy się jakie cechy pomagają wykonywać taki zawód. Sully poświęcił wiele miejsca swojej rodzinie. Chętnie opowiedział o żonie i córkach, które wspierają go w tej ciężkiej pracy i kolejnych wyzwaniach.

W kolejnych, spójnych rozdziałach informacje dotyczące słynnego wodowania wypadałoby raczej nazwać niewielkimi wtrąceniami. Narrator opowiada o nich oszczędnie, zdaje się, że dawkuje napięcie i podsyca naszą ciekawość, a kiedy już docieramy do momentu, kiedy o lądowaniu pragnie nam opowiedzieć, nasze zainteresowanie sięga zenitu. Szczegóły tego najsłynniejszego w historii lądowania poznawałam z wielką niecierpliwością, nie mogąc nadziwić się całemu dramatowi im towarzyszącemu. Bo o przeżyciu pasażerów i załogi decydowały ułamki sekund.

Polubiłam Sully?ego, który nie pozuje na bohatera i nie szuka poklasku. Spokojnie i z dystansem wprowadza nas w swój świat, zazwyczaj o wiele bardziej normalny i spokojny. Cieszę się, że mogłam poznać jego historię i dowiedzieć się nieco więcej o realiach życia członków personelu pokładowego, choć przyznam szczerze, że w pewnym momencie stałam się nieco zmęczona tym odkładaniem tak interesującego i istotnego wydarzenia, jak wodowania na rzece Hudson. Chyba spodziewałam się, że informacje na jego temat zajmą w powieści więcej miejsca, a ona sama dostarczy przez to mocniejszych wrażeń.

Ruda Recenzuje

ilość recenzji:121

brak oceny 8-01-2017 22:28

Przed wodowaniem na rzece Hudson przemierzył tysiące kilometrów. Za sterami samolotów spędził wiele godzin. Decyzję o zostaniu pilotem podjął będąc małym chłopcem. Jednak ani godziny spędzone w powietrzu, ani liczne kursy nie przygotowały go na dramat, który przeżył 15 stycznia 2009 roku, kiedy to wylądował na rzece Hudson i ocalił 150 osób.

Ta powieść nie opowiada jednak jedynie o tamtym dniu. To historia człowieka, który żył swą pasją oraz dla niej samej. To opowieść o mężczyźnie, który był gotów na poświęcenia i wyzwania, byle tylko spełnić marzenia o zostaniu pilotem. To wiele przygód z jego udziałem, wielu ludzi, o których warto poczytać, przewodnik prowadzący do celu, motywator kierujący do spełnienia marzeń.

Bardzo się cieszę, że Sully skupił się na aspektach życia pilota. Z wielu spraw nie zdawałam sobie sprawy, a wiele problemów stanowiło dla mnie tajemnicę. Czy korzystając z coraz tańszych lotów zastanawiamy się nad tym, jakie kroki muszą podjąć linie lotnicze, by pozwolić sobie na obniżenie ceny? Czy choć raz w czasie podróży pomyśleliśmy o pilocie odpowiadającym za nasze bezpieczeństwo i dotarcie do celu? Oczywiście, że nie.

Sully natomiast otwarcie i szczerze opowiada o coraz słabszych warunkach proponowanych pracownikom linii lotniczych. Tłumaczy, uzasadnia, szuka możliwości poprawy. Można by odnieść wrażenie, że się skarży, choć według mnie po prostu stwierdza fakty i podsumowuje wydarzenia, których uczestnikiem się stał. Przytoczone przez niego informacje mocno mną wstrząsnęły i wywołały u mnie poczucie niesprawiedliwości a nawet lekkie zaniepokojenie. Ciężko było mi w nie uwierzyć, choć cieszę się, że mogłam o nich posłuchać.

Dzięki tej opowieści poznamy lepiej okoliczności, dzięki którym nasz bohater stał się odpowiednim człowiekiem do pilotowania samolotu oraz dowiemy się jakie cechy pomagają wykonywać taki zawód. Sully poświęcił wiele miejsca swojej rodzinie. Chętnie opowiedział o żonie i córkach, które wspierają go w tej ciężkiej pracy i kolejnych wyzwaniach.

W kolejnych, spójnych rozdziałach informacje dotyczące słynnego wodowania wypadałoby raczej nazwać niewielkimi wtrąceniami. Narrator opowiada o nich oszczędnie, zdaje się, że dawkuje napięcie i podsyca naszą ciekawość, a kiedy już docieramy do momentu, kiedy o lądowaniu pragnie nam opowiedzieć, nasze zainteresowanie sięga zenitu. Szczegóły tego najsłynniejszego w historii lądowania poznawałam z wielką niecierpliwością, nie mogąc nadziwić się całemu dramatowi im towarzyszącemu. Bo o przeżyciu pasażerów i załogi decydowały ułamki sekund.

Polubiłam Sully?ego, który nie pozuje na bohatera i nie szuka poklasku. Spokojnie i z dystansem wprowadza nas w swój świat, zazwyczaj o wiele bardziej normalny i spokojny. Cieszę się, że mogłam poznać jego historię i dowiedzieć się nieco więcej o realiach życia członków personelu pokładowego, choć przyznam szczerze, że w pewnym momencie stałam się nieco zmęczona tym odkładaniem tak interesującego i istotnego wydarzenia, jak wodowania na rzece Hudson. Chyba spodziewałam się, że informacje na jego temat zajmą w powieści więcej miejsca, a ona sama dostarczy przez to mocniejszych wrażeń.

Joanna Woldan

ilość recenzji:1

brak oceny 28-12-2016 12:43

Chesley Sullenberger ? człowiek z pasją. W 2009 roku byłam trochę za mała żeby interesować się tym, co dzieje się na świecie, ale i tak obił mi się o uszy cud na rzece Hudson. Kapitan wylądował awaryjnie i dzięki temu uratował wszystkich pasażerów i załogę. Stał się amerykańskim bohaterem tak jak kilka lat później dla nas kapitan Wrona.
Ostatnio trafiła mi w ręce kolejna autobiografia niezwykłego człowieka z czego jestem niezwykle zadowolona. Kapitan Sullenberger w swojej biografii ?Sully? opisuje nie tylko to jak dokonał niemalże cudu, ale też jak to w ogóle się stało, że został pilotem. Okazuje się, że swoje przeznaczenie odnalazł w wieku pięciu lat ? wtedy postanowił, że będzie latał. Przypomina mi to Chrisa Hadfielda, który gdy miał 9 lat postanowił, że zostanie astronautą i spełnił swoje pragnienie, o czym możecie przeczytać tutaj. Wracając do Sullego ? licencję pilota zdobył, gdy miał 16 lat! Robi to na mnie ogromne wrażenie, ponieważ mało jego rówieśników mogłoby pochwalić się czymś podobnym. Jego doświadczenie jest ogromne, a w przestworzach spędził niemalże połowę swojego życa! Ma to też pewne skutki uboczne ? nie mógł spędzać ze swoimi córkami tyle czasu ile by chciał nad czym bardzo ubolewa, gdyż ominęło go wiele ważnych wydarzeń, chociażby takich jak pierwsze słowo czy pierwsze kroki.
Co do samego ?cudu na rzecze Hudson? ? 15 stycznia 2009 roku, po kilku minutach od wzbicia się w powietrze samolot zderzył się z dwoma ptakami, które uszkodziły oba silniki tak poważnie, że te nie były w stanie pracować i samolot zaczął tracić na prędkości i spadać w dół. Tylko chłodna kalkulacja i przede wszystkim odwaga kapitana Sullego sprawiłą, że nie ucierpiał nikt ze 155 pasażerów. Kapitan podjął decyzję o lądowaniu na rzece, chociaż kontrolerzy lotów namawiali go na próbę dolecenia na najbliższe lotnisko. Ponieważ pasją Sullenbergera zawsze było lotnictwo, bardzo dużo czytał o katastrofach lotniczych, śledził zapisy z kokpitów i działał na rzecz poprawy bezpieczeńśtwa lotów, wiedział co mniej więcej należałoby zrobić, żeby wodowanie się udało a samolot nie zatonął od razu skazując tym samym wszystkich na pokładzie na straszną śmierć.
Jest to tak niesamowicie ciekawa historia, że nie mogłam się od niej oderwać. Całość wzmacniają dwie wkładki ze zdjęciami, dzięki którym możemy bardziej realistycznie wyobrazić sobie jak wyglądało życie kapitana Sullego. 2 grudnia do kin wszedł film o tym samym tytule i już nie mogę się doczekać, żeby porównać go z książką. W rolę kapitana Chesleya Sullenbergera wcielił się Tom Hanks i trzeba przynać, że są do siebie naprawdę podobni. Lećcie czytać!

Anka

ilość recenzji:1

brak oceny 15-12-2016 16:40

Niepowtarzalna okazja, aby zajrzeć za kulisy wydarzenia, które przez kilka dni relacjonowano we wszystkich mediach. O procedurach, komisjach, przesłuchaniach i oskarżeniach już nie usłyszeliśmy, a to historia równie emocjonująca. Na tym skoncentrowano się, gdy powstawał scenariusz film realizowanego na podstawie tej książki.
Ale w tekście znajdziemy o wiele więcej ? historię życia, anegdoty związane z praca pilota, refleksje na temat rodziny, podejścia do świata.
Ciepła, choć niepozbawiona kilku gorzkich uwag na temat zmian, jakie w branży transportowej zachodzą w ciągu ostatnich kilkunastu lat, opowieść doświadczonego pilota, ale przede wszystkim mądrego, odważnego człowieka.