- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.się. - Witaj, Wilson - powiedział. - Dzięki, że wpadłeś. Położyłem dłoń na jego ramieniu. - Jak leci? - Mogłoby lepiej - odparł. A potem z przewrotnym uśmieszkiem dorzucił: - Ale gorzej też by mogło. To był nasz tradycyjny powitalny dialog. Noah poklepał zapraszająco ławkę obok. Usiadłem i spojrzałem na staw. Pływające po nim liście przypominały kalejdoskop. W gładkiej jak lustro powierzchni odbijało się bezchmurne niebo. - Przyjechałem, żeby cię o coś zapytać - zagaiłem. - Tak? - Mówiąc to, Noah oderwał i rzucił do wody kawałek chleba. Łabędzica wyłowiła go wprawnym ruchem dzioba i połknęła, prostując długą szyję. - Chodzi o Jane. - Co tam u niej? - Dobrze. - Kiwnąłem głową i poprawiłem się na ławce. - Wybiera się do ciebie. - Mogłem śmiało to powiedzieć, nie ryzykując, że skłamię. Odwiedzaliśmy go bardzo często, czasami razem, czasami osobno. Ciekaw byłem, czy rozmawiają o mnie, kiedy ona wpada tu sama. - A dzieci? - U nich też wszystko dobrze. Anna pisze artykuły do gazety, a Joseph znalazł sobie wreszcie nowe mieszkanie. Chyba w Queens, w każdym razie niedaleko stacji metra. Leslie w ten weekend jedzie z przyjaciółmi na biwak w góry. Mówi, że jest najlepszą studentką na swoim roku. Noah, nie odrywając oczu od łabędzicy, pokiwał głową. - Szczęściarz z ciebie, Wilson - powiedział. - Chyba zdajesz sobie sprawę, jaki z ciebie szczęściarz, że wszyscy troje wyrośli na takich wspaniałych ludzi. - Zdaję - mruknąłem. Zamilkliśmy. Z bliska widziałem wyraźnie głębokie zmarszczki na jego twarzy i żyły pulsujące pod cienką skórą dłoni. Wokół nie było żywego ducha, chłód zniechęcał pensjonariuszy do spacerów. - Zapomniałem o naszej rocznicy ślubu - powiedziałem. - O? - Dwudziestej dziewiątej - dodałem. - Mmm. Słyszałem za plecami szelest suchych liści poruszanych wiatrem. - Martwię się o nas - przyznałem w końcu. Noah spojrzał na mnie. W pierwszej chwili myślałem, że zapyta, dlaczego się martwię, ale on przyjrzał mi się tylko spod przymrużonych powiek. Potem przeniósł wzrok na staw, rzucił łabędzicy kolejny kawałek chleba i odezwał się miękkim, niskim barytonem, w którym pobrzmiewał południowy akcent. - Pamiętasz, jak czytałem Allie, kiedy zachorowała? - Pamiętam - odparłem. Jak mógłbym zapomnieć? Czytał jej na głos swój pamiętnik z czasów, kiedy oboje byli jeszcze młodzi, pamiętnik opisujący historię rodzącej się między nimi miłości. I bywało, że słuchając go, Allie, pomimo spustoszeń poczynionych przez alzheimera ożywiała się nieco. Nie trwało to zwykle długo - a w miarę postępowania choroby w ogóle ustało - ale kiedy się zdarzało, poprawa stanu zdrowia Allie była na tyle znacząca, że do Creekside przyjeżdżali specjaliści z Chapel Hill, zaintrygowani owym fenomenem. Nie ulegało wątpliwości, że to czytanie pomaga czasem Allie. Ale dlaczego się tak dzieje, nie mogli dociec. - A wiesz, dlaczego to robiłem? - spytał Noah. Splotłem dłonie na kolanach. - Chyba wiem. To pomagało Allie. No i obiecałeś jej. - Tak - westchnął - to też prawda. - Przerwał na chwilę i słychać było tylko jego świszczący oddech przywodzący na myśl dźwięk starego akordeonu. - Ale to nie był jedyny powód. Robiłem to również dla siebie. Mało kto wtedy o tym wiedział. Urwał, lecz wyczuwałem, że jeszcze nie skończył, milczałem więc. W ciszy, jaka zapadła, łabędzica przestała krążyć po stawie i podpłynęła bliżej brzegu. Nie licząc czarnej plamki wielkości srebrnego dolara, była biała jak śnieg. Kiedy się przed nami zatrzymała, Noah podjął: - Wiesz, co najbardziej utkwiło mi w pamięci? - spytał. Byłem pewien, że ma na myśli te rzadkie dni, kiedy Allie go poznawała. Pokręciłem głową. - Nie. - Zakochiwanie się - powiedział. - To najlepiej pamiętam. W jej dobrych dniach było tak, jakbyśmy zaczynali wszystko od początku. - Uśmiechnął się. - To mam właśnie na myśli, mówiąc, że robiłem to dla siebie. Czytając jej, miałem wrażenie, że się znowu do niej zalecam, bo ona czasami, ale tylko czasami, znowu się we mnie zakochiwała, tak jak przed laty. A to najcudowniejsze uczucie na świecie. Ilu ludziom dana jest taka szansa? Mieć kogoś kochanego, kto po wielekroć się w tobie zakochuje? Noah nie oczekiwał chyba ode mnie odpowiedzi, no i się nie doczekał. Jeszcze przez godzinę gawędziliśmy o dzieciach i jego stanie zdrowia. O Jane ani Allie już nie wspominaliśmy. Jednak wracając do domu, myślałem o naszej wcześniejszej rozmowie. Wbrew obawom lekarzy Noah sprawiał wrażenie bardziej sprawnego umysłowo niż zwykle. Nie tylko wiedział, że przyjadę, ale również domyślał się powodu mojej wizyty. I w typowy dla południowców okrężny sposób podsunął mi rozwiązanie mojego problemu. Już wiedziałem, co mam robić.
Szczegóły | |
Dział: | Książki |
Wydawnictwo: | Albatros |
Oprawa: | miękka |
Okładka: | miękka |
Wymiary: | 140x205 |
Ilość stron: | 272 |
ISBN: | 9788382152968 |
Wprowadzono: | 27.01.2021 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.