"Tutaj było więcej tajemnic do rozszyfrowania. A taka już natura tajemnic, że niekiedy okazywały się niebezpieczne."
Kiedy dowiedziałam się, że w Polsce zostanie wydana kolejna książka Kerstin Gier, stwierdziłam, że muszę ją mieć. Po przeczytaniu "Trylogii Czasu", książki tej autorki biorę w ciemno. Przyznam szczerze, że historia Liv Silver zafascynowała mnie prawie w takim samym stopniu, jak historia Gwen Shepherd. Prawie, ponieważ chwilami czegoś mi w tej opowieści brakowało. Nie oznacza to jednak, że książka nie robi wrażenia. Robi i to spore.
Po przeprowadzce do Londynu, Liv zaczynają nawiedzać dziwne sny. Sny, w których ukazują się tajemnicze zielone drzwi z klamką w kształcie jaszczurki. Niania z tasakiem w schowku i kamienne, gadające posągi.
Jeden sen jest w szczególności dziwny. Sen, w którym spotyka czterech chłopaków ze szkoły. Jednak najdziwniejszy jest z tego wszystkiego fakt, że zawsze gdy spotykają się na jawie, oni wiedzą o niej więcej niż powinni. Czy to możliwe, żeby śnili ten sam sen?
Przyznam szczerze, że czekałam na tę książkę z wielką niecierpliwością. Kerstin Gier ma w swoim stylu pisania coś, co przyciąga i sprawia, że ciężko się od książki oderwać. Niby nie pisze o niczym oryginalnym, ale sposób w jaki tworzy bohaterów i sytuacje, w których się znajdują jest wyjątkowy.
Tym razem, nie czułam tego samego co czułam czytając "Trylogię Czasu". Nie ma co się oszukiwać, czegoś takiego nie da się przebić. Można jedynie tworzyć historie, które będą jej dorównywać. Tak jest w tym przypadku. Opowieść o snach i przygodach Liv Silver jest, krótko mówiąc czarująca.
Te wszystkie osobliwości, tajemnice i intrygi, korytarz pełen drzwi, sny różnej maści, wyobraźnia przekraczająca wszelkie granice, nieśmiałe zauroczenia, humor i chwile grozy sprawiają, że książkę czyta się lekko, przyjemnie i z bardzo dużym zainteresowaniem.
Lubię w jaki sposób Pani Gier sprawia, że mogę zatracić się w wymyślonym przez nią światem. Sprawiła, że sama chciałabym pospacerować korytarzem pełnym drzwi, odwiedzić różne miejsca nie ruszając się z łóżka i nawet przeżyć chwile grozy na cmentarzu z demonami.
Do bohaterów nie mam zastrzeżeń. Nie da się nie polubić Liv, małej detektyw Mii, Lottie, Graysona, Jaspera i Henrego. Irytujące i złe charaktery również się pojawiają, frustrująca Florence, nikczemny Arthur czy intrygująca Anabel. Jest to mieszanka taka, jakiej się spodziewałam. Czekam, aż każdy z nich odkryje swoje tajemnice. Najbardziej ciekawa jestem, tego jakie sekrety skrywa Henry.
Mimo, że już do młodzieży się nie zaliczam, to książki Kerstin Gier mnie fascynują. Historie spod pióra tej autorki sprawiają, że czas się zatrzymuje, a nawet i cofa.
Z niecierpliwością czekam na część następną. Można było się spodziewać, że książka skończy się w takim momencie, w jakim się skończyła. Jestem tego samego zdania co Anabel:
"Bo tak naprawdę to dopiero początek".
Polecam.
Opinia bierze udział w konkursie