-
Książki
Książki -
Podręczniki
Podręczniki -
Ebooki
Ebooki -
Audiobooki
Audiobooki -
Gry / Zabawki
Gry / Zabawki -
Drogeria
Drogeria -
Muzyka
Muzyka -
Filmy
Filmy -
Art. pap i szkolne
Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.ając oburzenie. Sebastian uśmiechnął się, ale nie był to przyjacielski uśmiech. - Za bardzo się starasz. Prostacy, których napotykam, zawsze się zdradzają, jednak starają się mówić lepiej niż w domu. A ty tarzasz się w słowach - Nie mógł wymyślić porównania, które nie byłoby obraźliwe. - Jak świnia w błocie - dopowiedział William. Sebastian przechylił głowę. - No dobrze - powiedział. - Może i jesteś farmerem, ale nie jesteś prostakiem. William zamilkł po raz pierwszy, odkąd zabrał Sebastiana. - Chcesz mnie obrabować? - spytał wreszcie. - Nie jestem złodziejem - warknął Sebastian. - Zresztą obrabowanie cię, skoro mnie zabrałeś, był złe. - E tam - prychnął William. Sebastian przyglądał się farmerowi w słabym świetle dogasającego dnia. Mężczyzna miał na sobie znoszony strój, praktyczny na całodzienną podróż po błotnistej albo zakurzonej drodze. A może było to jego najlepsze ubranie? Kiedy Sebastian po raz pierwszy usłyszał Williama, założył tę drugą możliwość. Każdy potencjalny złodziej, posłuchawszy go choćby przez minutę, doszedłby do wniosku, że nie ma tu czego kraść. Wówczas musiałby znieść jego paplaninę do końca podróży albo pod byle pretekstem uciekłby na pierwszym skrzyżowaniu. Sposób wysławiania się był tylko kamuflażem przed drapieżnikami, jednak nie zmieniał rezonansu serca tego człowieka - coś jak brązowe futerko królika, które robi się białe, kiedy nastaje zima, by lepiej dopasować się do otoczenia. Sebastian obejrzał się przez ramię na kosze z owocami i warzywami, które wypełniały tył wozu. - Nie masz rynku bliżej domu? - zapytał. - Powiedziałeś, że do miasta jest cały dzień drogi. Mężczyzna kiwnął głową. - Dziś podróż wlokła mi się wyjątkowo. Zwykle jestem w mieście dobrze przed zachodem słońca. Myślę, że te opóźnienia miały swój powód. - Wzruszył ramionami. - Połowę tego, co zebrałem, sprzedaję na rynku w swoim mieście. Resztę przywożę do Miasta Czarowników. - Po co? - Z uprzejmości. - William zawahał się. - Ktoś mi kiedyś powiedział, że to, co dajesz światu, wróci do ciebie. Myślę, że jest w tym prawda. Sebastian odwrócił wzrok. Mroczniejące światło wystarczało, by podróżować, ale William nie mógł w nim obserwować dokładnie jego twarzy - przynajmniej taką Sebastian miał nadzieję. Przypomniał sobie Gloriannę, jej przejrzyste zielone oczy, kiedy mówiła: To, co dajesz, wraca do ciebie, Sebastianie. Nie jak wet za wet - życie nie jest takie proste - niemniej to, co dajesz, zawsze do ciebie wraca. Serce go zabolało. Tęsknił za kuzynostwem, szczególnie za Glorianną. Czuł z nią dziwną więź, inną niż w przypadku Nadii czy Lee. Nic cielesnego. Nigdy, pomimo natury inkuba. Jej słowa zawsze zapadały mu głęboko w serce, były powodem, dla którego nauczył się brać pod uwagę potrzeby nie tylko swoje, ale i kobiet, kiedy polował jako inkub. Ale usłyszeć jej słowa z ust nieznajomego? Bez względu na to, jakie krajobrazy teraz przemierzała, bez względu na to, co robiła jako zbiegła krajobrazczyni, Glorianna Belladonna nie sprowadziłaby do żadnego krajobrazu takiego koszmaru. - To jest tak - ciągnął William. - Kilka lat temu źle mi się wiodło. Ziemia na farmie jest dobra, a ja pracowałem ciężko, jednak nigdy nie mogłem związać końca z końcem. Plony zawodziły, a to, co zebrałem, nigdy nie uzyskiwało na rynku uczciwej ceny. Zacząłem pić i zrobiłem się naprawdę podły. Pewnie wtedy powiedziałbyś, że miałem serce z kamienia. Winiłem sąsiadów, winiłem kupców, winiłem ziemię. Winiłem wszystkich i rozczulałem się nad sobą. Pewnego dnia załadowałem wóz i pojechałem do Miasta Czarowników. Kupcy śmiali się z takiego wieśniaka, a cena, jaką mi Równie dobrze mogłem wyrzucić wszystko na ulicę. Zbliżał się zachód słońca, więc zacząłem wracać, ponieważ nie stać mnie było na przenocowanie w mieście. Po drodze zabrałem dziewczynę, która szła skrajem drogi. Miałem ją minąć, ale uniosła rękę i spytała, czy mogę ją podwieźć do następnego mostu. Powiedziała, że to będzie uprzejmość. - William pokręcił głową. - Nie wiem, dlaczego się zatrzymałem. Nie miałem ochoty na żadne uprzejmości. Ale podwiozłem ją. Po drodze spytała o ładunek na wozie i wtedy wyrzuciłem z siebie wszystko, co mi leżało na sercu. Żal wylał się ze mnie, jakby pękł mi wrzód czy coś. Kiedy skończyłem, dziewczyna powiedziała: ,,W mieście są ludzie, którzy potrzebują tej żywności. Biedacy z przedmieść. Dzieci, które z jakichś powodów porzucono, karmione rozpaczą i nieznające słodkiego smaku nadziei. Serce z kamienia zbiera tylko kamienie. To, co dasz światu, wróci do ciebie". Ja na to: ,,Kto tak mówi?", a ona: ,,Ja". ,,A kim ty jesteś?", zapytałem. A ona na - Belladonna - szepnął Sebastian.
Szczegóły | |
Dział: | Książki |
Wydawnictwo: | Initium |
Oprawa: | miękka |
Okładka: | miękka |
Wymiary: | 150x215 |
Ilość stron: | 400 |
ISBN: | 978-83-62577-15-6 |
Wprowadzono: | 20.06.2012 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.