Od powieści świątecznych oczekuję zazwyczaj lekkiej fabuły, ciekawych bohaterów oraz tego wyjątkowego, jedynego w swoim rodzaju świątecznego klimatu. W tym przypadku moje oczekiwania zostały spełnione ????
Ray to facet, który nigdy się nie zakochuje, co nie znaczy, że stroni od relacji z kobietami. Wręcz przeciwnie ? zmienia je jak rękawiczki, nie dając szans na związek. Nienawidzi się angażować, nie cierpi Bożego Narodzenia ani własnych urodzin, a miłością darzy jedynie swą ciotkę, Nancy oraz swoje miasto ? Nowy Jork.
W Bożonarodzeniowy wieczór Ray ratuje z opresji niewidomą kobietę, którą los ponownie stawia na jego drodze przed Sylwestrem. Nieznajomi czują się w swoim towarzystwie dosyć swobodnie, dlatego szybko nawiązują nić porozumienia. Okazuje się, że Everly marzy o niezobowiązującym romansie. Kto, jak nie Ray, może spełnić to pragnienie?
Czy trwający niespełna trzy tygodnie romans ma szansę przemienić się w głębsze uczucie? Czy Everly zakocha się w Nowym Jorku widzianym oczami Raya? W święta wszystko jest możliwe. No chyba, że ktoś nigdy nie wierzył w magię Bożego Narodzenia.
Lekkie pióro autorki sprawia, że jej książki czyta się ekspresowo. Poczucie humoru, cięte języki bohaterów i odrobina pikanterii sprawiają, że całość nie jest mdła. Klimat świąt jest wyczuwalny, ale nienachalny, za co też należy się Autorce uznanie. ????
Mimo, że fabułę można nazwać przewidywalną - w końcu to książka ze słowem ?romans? w tytule ? to nie określiłabym jej mianem banalnej. Autorka nie poszła na łatwiznę, lecz tak utkała losy bohaterów, aby czytelnik nie miał czasu choć przez chwilę poczuć się znudzony. Everly jest przeurocza i łatwo zdobywa sympatię czytelnika, natomiast Ray, mimo, że pozuje na twardziela bez serca, w głębi ducha cechuje się wrażliwością - bardzo przyjemnie było odkrywać krok po kroku jego prawdziwą twarz.
Opinia bierze udział w konkursie