Wiadomo jaka opinia panuje dość powszechnie na temat księży. Nie owijajmy w bawełnę. Uważa się, że nic nie wiedzą o prawdziwym życiu, że to ciepłe kluchy, które nie mają pojęcia o rzeczywistości i prowadzą pożałowania godne życie w celibacie. Taką opinią cieszył się również pierwowzór księdza Browna - przyjaciel państwa Chestertonów - ksiądz John OConnor. Niepozorny z wyglądu - jak bohater książki - krępy, niemrawy, robiący wrażenie człowieka zupełnie pospolitego. Czyż to nie doskonała przykrywka? Ze swą inteligencją i wiedzą zainspirował Chestertona do stworzenia książkowej postaci księdza-detektywa. Cóż jednak ksiądz może wiedzieć o zbrodni? - to pytanie zadają głośno bohateowie nowel, próbujący rozwikłać zagadkę lub przeprowadzić swój niecny plan. A jednak... Przenikliwy umysł, zmysł obserwacji, mądrość, a przy tym prostota i trzeźwa logika - to wystarcza księdzu Brownowi, by rozwikłać sprawę morderstwa lub, by zdążyć mu zapobiec. Zadaje idiotyczne pytania, które - jak się początkowo zdaje - nie mają nic wspólnego ze sprawą. Sam ksiądz w jednej z nowel skromnie mówi do zaskoczonych rozwikłaniem zagadki: "Pierwszym skukiem tego, że nie wierzycie w Boga jest to, że tracicie zdrowy rozsądek i nie możecie widzieć rzeczy takimi, jakie są". Chętnie wysłuchuje nie tej osoby, która mówi składnie i do rzeczy, ale tej, której opowieść nie trzyma się kupy. I tej drugiej bardziej wierzy, bo tylko ten, co kłamie, chciałby, aby wszystko miało wytłumaczenie. W nowelach o księdzu Brownie miesza się zbrodnia, humor i głębsze spojrzenie na naturę ludzką.