Ten tomik to swoiste pożegnanie, testament liryczny, spowiedź ostateczna. Można odnieść wrażenie, że poetka żegna się i z literaturą i ze światem. Ma świadomość upływającego czasu, czasu, który się kończy. I motyw ten pojawia się praktycznie w każdym wierszu zamieszczonym w tym tomiku. Już sam jego tytuł "Przelotem" oddaje chwilowość, chwiejność ludzkiego życia. Człowiek jest tu tylko na chwilę, niby przelotem, nie wiedząc skąd i dokąd leci. Pozornie może się wydawać, iż taka tematyka nada lirykom bardzo ciężki, pesymistyczny charakter. U Urszuli Kozioł tak nie jest, nie walczy ona ze zmiennością istnienia, nie chce na siłę zatrzymywać tego, co musi odejść. Jednak poprzez słowa, wiersze oswaja się z tym co ma nadejść, ze śmiercią. Dlatego nie zaprzestaje mówić o niej z pewną dozą humoru, czasami sarkazmu. Nie chce bowiem, aby świadomość pożegnania przygniatała smutkiem. Nie brak refleksji nad życiem i nad tym co naprawdę w życiu jest ważne. Bliskość końca zmienia optykę patrzenia na rzeczywistość, nadaje innego wymiaru, innego sensu. I pomimo, że głównym tematem pozostaje tu śmierć, tak naprawdę w tych wierszach mnóstwo jest życia. Może to paradoks, ale dopiero świadomość końca, kruchości ludzkiego życia, sprawia że widzi się życie prawdziwym i ważnym. Ten tomik to nie tylko mistrzostwo poezji i słowa, to mądrość życia, to najprawdziwsza filozofia życia. Poetka mówi, wręcz krzyczy do swoich czytelników: "Żyjcie, żyjcie każdym dniem i każdą chwilą, bo się nie powtórzy". Warto sięgnąć po ten tomik.