Muszę przyznać, że mimo głęboko zakorzenionego sceptycyzmu podczas lektury "Przeklętego..." bywały momenty, że najzwyczajniej w świecie się bałam.
Dwie poprzednie części o Warrenach nie zrobiły na mnie żadnego wrażenia,ta natomiast sprawiła, że z przerażeniem brnęłam pomiędzy stronami. Czasami sięgałam po tę książkę, gdy za oknem robiło się ciemno. No cóż, nie polecam tego robić. Nie mogłam zmrużyć oka ze strachu,każdy odgłos wydawał się podejrzany.
????????????????????????????????
W 1973 roku rodzina Smurlów przeprowadziła się do West Pittson w stanie Pensylwania. Niepozorny dom bliźniaczy mocą prawa był ich własnością, niestety w rzeczywistości nie do końca należał do nich. Budynek jak się okazało zamieszkiwały niebezpieczne byty piekielne, które przemieniły życie Smurlów w koszmar. Spokojna i kochająca rodzina musiała zmierzyć się z czymś czego nie rozumieli i co budziło w nich pierwotny lęk.
Takie zjawiska jak tajemnicze szmery, stukanie dochodzące nie wiadomo skąd, nagłe spadki temperatury oraz płacz rozlegający się w środku nocy były na porządku dziennym. Ponadto demon nawiedzał mieszkańców przybierając różne paskudnie obrzydliwe oblicza i okrutnie mścił się na Smurlach.
Dom został poddany trzem egzorcyzmom. Za każdym razem manifestacje sił paranormalnych tylko się nasilały.
Ich historia niesamowicie mnie poruszyła. Sposób w jaki została przedstawiona sprawił, że łatwiej było mi się w nią wczuć.
????????????????????????????????????????
Co mi się nie spodobało? Niezgodne z prawdą informacje na temat Amityville.
Rodzina DeFeo była częścią mafijnego rodu, a Ronald Junior nie był, jak twierdzili Warrenowie, przeciętnym nastolatkiem niczym niewyróżniającym się z tłumu, lecz 23-letnim mężczyzną uzależnionym od ciężkich narkotyków.
????????????????????????????????????
Do tej książki podchodziłam jak do zwykłej powieści grozy, nie brałam tego na poważnie. Nie wiem czy Smurlowie to kłamcy, czy ludzie nękani przez istoty nie z tego świata. Ja osobiście w to niezbyt wierzę.
W porównaniu do "Nawiedzeń..." i "Opętań..." "Przeklęty..." wypada naprawdę znakomicie.
Polecam wszystkim miłośnikom zjawisk nadprzyrodzonych.
Opinia bierze udział w konkursie