Przegląd Końca Świata Deadline

książka

Wydawnictwo SQN Sine Qua Non
Oprawa miękka
  • Dostępność niedostępny

Opis produktu:

Żywa czy martwa, prawda nie odpoczywa.
Powstańcie, póki możecie
Po dramatycznych wydarzeniach ostatnich miesięcy Shaun Mason stał się wrakiem, zaledwie cieniem człowieka, jakim był kiedyś. Igranie ze śmiercią przestało być już tak zabawne, a życie straciło swój słodki, lekko zgniły smak.

Kiedy w drzwiach mieszkania Shauna pojawia się pewien naukowiec, który według ostatnich doniesień powinien być martwy, wszystko staje na głowie. Zwłaszcza że chwilę później wybucha kolejna epidemia. Przypadek?

Wiedza nieoczekiwanego gościa jest ekstremalnie niebezpieczna. Co więcej, to jedyna nadzieja na pokonanie potworności, która zagraża całemu życiu na Ziemi. Tym razem nie będzie to jednak powłóczący nogami umarlak, ale wciąż żywy spisek.

Shaun musi wyruszyć w drogę, by sprawdzić, jaka prawda objawi mu się na końcu jego shotguna.
S
Szczegóły
Dział: Książki
Wydawnictwo: SQN Sine Qua Non
Oprawa: miękka
Okładka: miękka
Wprowadzono: 06.11.2013

RECENZJE - książki - Przegląd Końca Świata Deadline

4.5/5 ( 11 ocen )
  • 5
    9
  • 4
    1
  • 3
    0
  • 2
    0
  • 1
    1

kraina-bezsennosci.blog.pl

ilość recenzji:23

brak oceny 31-08-2016 20:28

Witajcie! Sierpień zleciał tak szybko, że nawet tego nie zdążyłam zauważyć. Już niedługo pożegnamy się z bluzkami bez rękawów, długimi spódnicami i słomkowymi kapeluszami. Będę za nimi trochę tęsknić, bo stylizacja na lekko zawianą hipiskę jest moją ulubioną, ale każde pożegnanie jest powitaniem czegoś innego. Ach, botki, skórzane kurtki i opadające z drzew liście! I przede wszystkim długie wieczory pod kocem na balkonie z owocową [najlepiej jabłkową!] herbatką i książką. Już nie mogę się doczekać. Ale wieczory nie wszędzie są takie przyjemne i kuszące puszystością. Weźmy taki Przegląd Końca Świata. Wszystko dookoła może chcieć cię podgryźć, skubnąć albo chapnąć. Do wyboru do koloru. Chcecie wiedzieć, co ja wybieram? Zapraszam

Seanan Lynn McGuire (ur. 5 stycznia 1978 w Martinez (Kalifornia) ? amerykańska pisarka i filkerka, tworząca pod pseudonimem Mira Grant. Laureatka Nagrody Campbella dla nowego pisarza w 2010 roku, przede wszystkim za powieść z gatunku urban fantasy Rosemary and Rue. Oprócz tego nominowana do Nagrody im. Philipa K. Dicka oraz wielokrotnie do nagrody Hugo ? tylko w 2013 roku była pięciokrotnie nominowana do Hugo w różnych kategoriach, zarówno pod własnym nazwiskiem jak i pod pseudonimem. Współredagowany przez nią podcast SF Squeecastotrzymał dwukrotnie nagrodę Hugo, w 2012 i 2013 roku. Jest także aktywną twórczynią ruchu filk (muzyki fanowskiej), gdzie zdobyła pięć nagród Pegasus, za wykonawstwo, kompozycję oraz za najlepsze piosenki.

Żywa czy martwa, prawda nie odpoczywa. Powstańcie, póki możecie. Po dramatycznych wydarzeniach ostatnich miesięcy Shaun Mason stał się wrakiem, zaledwie cieniem człowieka, jakim był kiedyś. Igranie ze śmiercią przestało być już tak zabawne, a życie straciło swój słodki, lekko zgniły smak. Kiedy w drzwiach mieszkania Shauna pojawia się pewien naukowiec, który według ostatnich doniesień powinien być martwy, wszystko staje na głowie. Zwłaszcza że chwilę później wybucha kolejna epidemia. Przypadek? Wiedza nieoczekiwanego gościa jest ekstremalnie niebezpieczna. Co więcej, to jedyna nadzieja na pokonanie potworności, która zagraża całemu życiu na Ziemi. Tym razem nie będzie to jednak powłóczący nogami umarlak, ale wciąż żywy spisek. Shaun musi wyruszyć w drogę, by sprawdzić, jaka prawda objawi mu się na końcu jego shotguna. DEADLINE to znakomita kontynuacja hitowego FEED, gdzie horror miesza się z humorem, a wszystko to opakowane jest w zgrabny thriller polityczny.

Uwaga! Jeśli nie czytaliście jeszcze pierwszej części, odsyłam was do recenzji. Kiedy wam się spodoba, przeczytajcie, a później bierzcie się za tą, bo na pewno pojawią się spoilery, których chciałabym oszczędzić niezaznajomionym z serią
Także tego ? skoro zostali już ze mną tylko Ci, którzy wiedzą, co się stało w jedynce, powiedzcie mi pewną rzecz. JAK AUTORKA MOGŁA TO ZROBIĆ GEORGE!? Ja się pytam, bo to przekracza moje granice pojmowania? Przeczytałam gdzieś, że Mira Grant to taki George R.R. Martin w spódnicy. Z początku nie rozumiałam, o co chodzi, ale później przyznałam rację. Nie oszczędza bohaterów, oj nie. Po skończeniu ?Feeda? byłam totalnie rozbita i bardzo martwiłam się, jak zostanie poprowadzona fabuła w kolejnych częściach. Mój strach okazał się nieuzasadniony ? z czystym sumieniem uznaję ?Deadline? za jeden z najlepszych sequeli, jakie przyszło mi do tej pory czytać. Wciągający, pełen akcji i jej zwrotów. Dodatkowo w punkt opisuje przeżycia i stan wewnętrzny człowieka, który stracił kogoś bliskiego. Lepszej analizy dotąd nie czytałam w literaturze tej kategorii. Intryga nakreślona i zakręcona ge-nial-nie! To już nie jest tylko powieść post-apo. To dramat, sci-fi, kryminał i komedia w jednym. W dwójce bardzo mocnym punktem są postacie drugoplanowe, które zostały wyciągnięte na środek sceny. Nie jest to już trójka dzieciaków kontra reszta świata. Przegląd Końca Świata zmienił się w światową firmę, bardzo dobrze prosperującą w krwiożerczym biznesie, jakim jest dziennikarstwo i show-biznes ogólnie pojęty. Myślę, że autorka popełniła tutaj bardzo udaną metaforę do naszego dzisiejszego świata. Powoli zaczynamy zapominać, że to, co pokazują na szklanym ekranie, ma być tylko rozrywką. Granice przesuwają się niebezpiecznie szybko w stronę skrajności. Wracając do historii ? myślicie, że spisek zakończył się tylko na polityce? Oj, w takim razie mocno zaskoczy was kontynuacja. Skoro bohaterowie powiedzieli ?a?, oni nie pozwolą im się już wycofać i będą zmuszeni wyśpiewać cały alfabet. Żywi albo martwi. Kim są oni? Na trop naprowadzi was ?Deadline?, ale czuję, że rozwiązanie poznamy dopiero w ?Blackoutcie?. Już nie mogę się doczekać!

Polecam fanom post-apokalips, thrillerów oraz opowieści o zombie. Na pewno dla czytelników o mocnych nerwach i kilku wolnych godzinach ? połknięcie ją na raz!

?Każdy koleiny wtajemniczony w tę sprawę to koleina szansa, że wszystko się wyda, zanim będziemy na to gotowi, a wtedy mamy przesrane.?

Radosław Optymista

ilość recenzji:1

brak oceny 2-11-2014 07:39

Po dramatycznych wydarzeniach ostatnich miesięcy Shaun Mason stał się wrakiem, zaledwie cieniem człowieka, jakim był kiedyś. Gdy w drzwiach mieszkania Shauna pojawia się pewien naukowiec, który według ostatnich doniesień powinien być martwy, wszystko staje na głowie. Zwłaszcza że chwilę później wybucha kolejna epidemia. Przypadek? Wiedza nieoczekiwanego gościa jest ekstremalnie niebezpieczna. Co więcej, to jedyna nadzieja na pokonanie potworności, która zagraża całemu życiu na Ziemi. Tym razem nie będzie to jednak umarlak, ale wciąż żywy spisek. Shaun musi wyruszyć w drogę, by sprawdzić, jaka prawda objawi mu się na końcu jego shotguna.

W życiu zostałem zaskoczony bardzo dużo razy. Z resztą, jak każdy normalny człowiek. Jeżeli chodzi o powieści, które potrafiły mnie naprawdę zaskoczyć, to mogę je policzyć na palcach jednej ręki. Możecie być pewni, że Deadline właśnie tam się znajduje. Szczerze powiedziawszy, nie spodziewałem się aż tylu emocji! Byłem pewien, że Feed wywołało we mnie wszelkie możliwe odczucia. Zostałem bardzo pozytywnie zaskoczony. Można tylko sobie wyobrazić moje wypieki i zaczerwienione oczy od zbyt długiego ślęczenia nad książką.

Po szokującym zakończeniu poprzedniego tomu, bałem się sięgać po kolejną część serii. Czy autorka ma jeszcze cokolwiek ciekawego do dopowiedzenia? Czy będę mógł pogodzić się z obecnością nowych bohaterów? Byłem mile zaskoczony, kiedy okazało się, że moje obawy były bezpodstawne. Mira Grant miała naprawdę wiele nowych rzeczy do opowiedzenia. Jednego jestem już pewien, a mianowicie, książki tej pani mógłbym czytać bez końca, nawet jeżeli nie miałaby one najmniejszego sensu.

W opisie zaintrygował mnie fragment mówiący o przybyciu szalonego naukowca. Szybko skojarzyłem informacje, które już posiadałem, ale wolałem się upewnić, czy trafnie połączyłem ze sobą te fakty. Okazało się, że zgadłem! Teraz tylko pozostało odpowiedzieć na pytanie: Jak rozwinie się akcja i co przygotowała dla swoich bohaterów pisarka? Cóż, szaleńczych przygód było mnóstwo, akcja biegła sprintem, a czytelnik chciał wciąż więcej i więcej! Mira Grant znów triumfuje!

W recenzji pierwszego tomu zwróciłem już uwagę na dar realistycznego przedstawiania wydarzeń, jaki posiada autorka. Potrafi ona w sposób bardzo przekonujący przedstawić proces zarażania się wirusem Kellis-Amberlee. Podczas tej lektury wielokrotnie włosy stawały mi dęba, ale najbardziej przerażony byłem faktem, iż wynalezienie tego morderczego wirusa nastąpiło latem... 2014 roku!



Życie jest o wiele fajniejsze, kiedy masz świadomość, że w każdej chwili może się skończyć. Niczego nie żałuję.


Jedną z wielu zalet pozycji jest jej świetne wydanie. Niebieski kolor idealnie współgra z przybrudzonymi bokami, tworząc tym samym przyciągającą oko całość. Idealnie współgrają ze sobą również tematy, których Grant nie bała się pomieszać. Spotykamy się z poplątanym światem polityków, życiem codziennym dziennikarzy i atakami żywych trupów. Zgrabne przeplatanie tych wątków gwarantuje każdemu czytelnikowi niezapomniane i fascynujące przeżycia. Deadline jest po prostu książką genialną!



Podziwiam chęci i umiejętności w tworzeniu detali. Bohaterowie wykreowanie byli tak dokładnie, że gdyby ktoś kazał napisać mi charakterystykę Shauna Masona, zajęłaby ona kilka gęsto zapisanych stron. Miejsca i czas akcji również są rozbudowane do maksimum. Opisy stworzone lekkim piórem i opowiedziane w przystępnym języku, potrafią wciągnąć tak samo, jak wszystkie inne elementy tej pozycji.

Deadline chwyci was w żelazny uścisk wygłodniałych zombie i zainfekuje. Nie, nie morderczym wirusem Broń Boże! Zainfekuje was w taki sposób, że odłożenie książki chociaż na chwilę będzie niemożliwe. Jeśli podobał wam się pierwszy tom, to Deadline powinno całkowicie podbić wasze serca.

Tę pozycję mogę wam jedynie polecić. Każdy znajdzie w niej coś, co lubi najbardziej w dobrej powieści. A jeżeli znacie osobę, której ta seria nie przypadła do gustu, będę zdziwiony. Przecież jest świetna i szkoda byłoby gdyby ktokolwiek jej nie poznał.

Essentia

ilość recenzji:8

brak oceny 25-08-2014 11:52

Problem z kontynuacjami polega na tym, że często drugiemu tomowi brakuje tej świeżości, która zaintrygowała nas w pierwszym. Poprzednia część Przeglądu Końca Świata była dla mnie tak miłym zaskoczeniem, że z jednej strony byłam bardzo ciekawa dalszego ciągu, a z drugiej obawiałam się, że Mira Grant spapra sprawę. Nie pozostało mi nic innego, jak po prostu się przekonać. Co dostałam? Ogrzewany "kotlet książkowy" czy może smakowity torcik z wisienką?

Shaun Mason nie jest już radosnym, nierozważnym facetem, który "tyka" zombie patykiem. Tragiczne wydarzenia ostatnich miesięcy odcisnęły na nim piętno. Stał się toksyczny dla otoczenia, z niemałym trudem jest w stanie znieść obecność tylko swoich współpracowników ? Dave, Becks i Alarica. Stan jego życiowego zawieszenia nie trwa jednak wiecznie. Pewnego dnia na progu mieszkania staje naukowiec, który musiał upozorować własną śmierć, aby móc uciec i przekazać ekipie Przeglądu Końca Świata informacje o kolejnym spisku. Ktoś bardzo nie chce, aby prawda wyszła na jaw, bo ta może na zawsze zmienić losy świata. Wróg nie śpi, żywe trupy dyszą bohaterom w kark, a statystyki rosną!

Zarówno w Feed, jak i Deadline najbardziej przerażająca jest wizja świata, który wcale nie jest taki nierzeczywisty. Mira Grant opiera wszystkie swoje rozważania na najróżniejszych badaniach z dziedziny nauki, przez to jej historie nie są tylko mrzonkami, a wydają się bardzo logiczne. Fabuła stworzona jest wybornie. Połączenie horroru, thrillera i humoru z ciekawymi i nietuzinkowymi postaciami nie może się nie udać. Klimat tej części wydaje mi się nieco lżejszy w odbiorze od tomu pierwszego, ale nie jest to minusem. Po prostu miła odmiana, kiedy nie oddychasz, jakby na piersi zaparkował ci czołg. Do tego trochę odszedł w cień temat polityki, stanowi już jedynie tło wydarzeń. Można powiedzieć, że tego aspektu nieco mi brakowało, bo w pierwszej części był on jednym z powodów mojego zachwytu, ale w Deadline zastąpiono go czymś równie pasjonującym. Gdyby autorka kontynuowała rozterki polityczne, zapewne zarzuciłabym jej powielanie historii, a tak mam całkiem inną tematycznie opowieść, która jest naprawdę udaną i dobrze skonstruowaną następczynią Feed.

Poprzednia część skupiała się w dużej mierze na dwójce głównych bohaterów, a w przypadku tego tomu postaci wcześniej poboczne mają większe pole do popisu. I bardzo dobrze, bo faktycznie mają wiele do powiedzenia! Wszystkie są skonstruowane kompletnie i bardzo miło spędza się czas w ich towarzystwie.

O konstrukcji nie będę się rozpisywać, ponieważ zrobiłam to już szczegółowo w recenzji poprzedniego tomu, a w tej kwestii nic się nie zmieniło. Budowa książki została zachowana w takim samym tonie, co jest ogromnym plusem (podział na księgi, rozdziały zakończone wpisami z blogów). Język pozostaje typowy dla Miry Grant, a zarazem indywidualny dla każdego z bohaterów. W przypadku tego tomu niemal całość prowadzona jest w formie narracji pierwszoosobowej Shauna ? miła odmiana dla panów, którzy wcześniej mogli czuć się nieco nieswojo.

Męczennik to tylko ofiara z bardzo dobrym PR-em.
Osobiście wolę być żywym tchórzem.
Georgia Mason

Sposób prowadzenia fabuły przez pisarkę wygląda następująco: najpierw autorka sugeruje ci, co powinieneś myśleć, później nieświadomie zaczynasz się jej podporządkowywać, a kiedy już jesteś pewien, że wiesz, o co chodzi, następuje BUM i okazuje się, że jesteś w błędzie. Dałeś się zrobić na szaro, jak dziecko. Ja niemal słyszałam ten szyderczy śmiech, kiedy zrozumiałam, że znowu mnie wyrolowano. Przewroty akcji zdarzają się częściej niż deszcz w Dublinie.

Tę pozycję czytasz z zapartym tchem, robisz wszystko, aby jak najszybciej dowiedzieć się, jaki będzie finał, a kiedy już po tylu godzinach śledzenia tekstu docierasz do ostatniej strony, dowiadujesz się, że to dopiero początek. A wtedy już sam nie wiesz, co masz zrobić ze swoim życiem.

Myślę dosyć intensywnie nad tym, co mi się nie spodobało albo co mogłoby nie spodobać się wam. W przypadku Feed informowałam, że początek może być nieco nudny, ale w Deadline akcja zaczyna się dużo szybciej i nie zwalnia ani na minutę. Nie mogę też zarzucić autorce błędów w konstrukcji fabuły, bo wszystko jest tam dopięte na ostatni guzik. Bohaterowie należą do grona postaci, którym się kibicuje i nawet najbardziej wredny czytelnik raczej ich polubi. A do tego z każdą stroną zauważamy, jak się zmieniają, dojrzewają, załamują itp. Są po prostu bardzo ludzcy. Język jest przeplataniem tekstu zwykłego fragmentami naukowymi, więc trudno odmówić Mirze Grant finezji i pomysłowości. Jest dużo akcji, spisek, w tle zombie, wirus i śmierć. Do tego niezapomniany klimat wydarzeń i interesująca struktura blogosfery. Szukam czegokolwiek, żeby się przyczepić, ale nie znajduję. Wybaczcie.

Patrząc na to wszystko, trudno nie zastanowić się nad pytaniem, czy faktycznie przetrwaliśmy zagładę ludzkości... czy może tylko przesunęliśmy ją o dekadę czy dwie.

Polecam wszystkim czytelnikom spragnionym wrażeń, którzy przekroczyli próg 16 albo 18 lat. Sama już nie wiem, bo dzisiejsza młodzież jest nieprzewidywalna. W każdym razie miejcie na uwadze to, że w książce występuje słownictwo wulgarne oraz sceny dla niektórych przedziałów wiekowych uznawane za niestosowne.

Przeczytałam tę książkę w jeden dzień i kawałek nocy. Pięćset stron grubego tomiszcza o szerokim zagęszczeniu tekstu. Byłam tylko ja, paczka sucharów, kilka filiżanek kawy i proza Miry Grant. W ruch poszły nawet moje okulary, których używam w sytuacjach kryzysowych, kiedy oczy odmawiają współpracy. Mało nie oślepłam. Czy mnie to przeraża? Tak. Czy żałuję? Nie. Wręcz przeciwnie, zamierzam to powtórzyć. I zrobię to szybciej, niż wam się wydaje. Niech no tylko dorwę ostatni tom. A ty Miro Grant? nie zawiedź mnie!

Sylwia Węgielewska magicznyswiatksiazki.pl

ilość recenzji:490

brak oceny 20-08-2014 13:24

Kiedy sięgałam po pierwszy tom trylogii Przegląd Końca Świata autorstwa Miry Grant (a właściwie Seanan McGuire, bowiem "Mira Grant" to jej literacki pseudonim), dość wysoko postawiłam mu poprzeczkę moich oczekiwań. Zewsząd bombardowały mnie pozytywne opinie wychwalające tę część pod niebiosa, nic więc dziwnego, że chciałam poczuć to wszystko, o czym naczytałam się w recenzjach innych. Być może to właśnie przez to, że tak optymistycznie nastawiłam się do "FEED", że tak wiele się po nim spodziewałam, w ogólnym rozrachunku okazał się on powieścią dobrą, ale nie doskonałą - żadnego wielkiego WOW podczas lektury nie poczułam. A szkoda, bo miałam na to przemożną chęć. Niemniej jednak książka spodobała mi się na tyle, że postanowiłam poznać jej kontynuację. Tym sposobem w moje ręce trafiło "DEADLINE".

"Spójrzcie na filmy sprzed Powstania, a zobaczycie świat zupełnie inny od tego, w którym teraz żyjemy. Świat, w którym ludzie wychodzą na zewnątrz tylko dlatego, że uważają to za fajny sposób spędzenia czasu. Nie muszą się nigdzie meldować ani zakładać ochraniaczy. Po prostu idą. W tym świecie ludzie podróżują z czystej chęci podróżowania, pływają z delfinami, posiadają psy i zajmują się tysiącem rzeczy, które dzisiaj są nie do pomyślenia. Z mojego punktu widzenia tak wygląda raj, a przecież istniał zaledwie parę pokoleń wcześniej. Moim zdaniem tamten świat był największą ofiarą Powstania."

W poprzednim tomie ekipa Przeglądu Końca Świata, jednego z największych, najpopularniejszych i najpoczytniejszych serwisów informacyjnych w kraju, natknęła się na spisek związany z przeprowadzaną akurat kampanią prezydencką. Georgia Mason, jej brat Shaun oraz ekipa współpracujących z nimi blogerów za główny swój cel obrali głoszenie prawdy, za wszelką cenę. Co prawda świat dowiedział się o tajemnych rządowych machinacjach, jednakże okupione zostało to wieloma ofiarami - w tym śmiercią szefowej Przeglądu Końca Świata - Georgii. Po utracie siostry, Shaun doszczętnie się załamał. Życie bez niej utraciło cały sens. Nawet ukochana praca przestała go cieszyć, już nie bawiło go tykanie kijem zombie, dlatego też niemal zupełnie wycofał się z aktywnego życia Irwina przekazując pałeczkę komu innemu. Sam wolał pozostać w cieniu, aby zmagać się z własnymi demonami. I mimo że od dnia, w którym stracił osobę, którą kochał najbardziej na świecie, minął już rok, nadal nie potrafi się do końca pozbierać. Objawia się to chociażby tym, że w sytuacjach stresowych, czy też takich, w których należy podjąć jakiekolwiek decyzje, rozmawia ze swą zmarłą siostrą. I mało tego! - ona mu odpowiada, zupełnie tak, jakby znajdowała się gdzieś obok niego, na wyciągnięcie ręki. Co prawda jego najbliżsi współpracownicy zdążyli już do tego przywyknąć, a przynajmniej na tyle, żeby nie wzbudzało to w nich większego niepokoju, jednakże dla kogoś z zewnątrz fakt, że Shaun prowadzi wyimaginowane dyskusje z Georgią, stanowić może dowód na to, że chłopak popadł w czyste szaleństwo.

Pewnego dnia w siedzibie Przeglądu Końca Świata zjawia się osoba, która według ostatnich doniesień powinna być martwa. Dlatego też nie powinno nikogo dziwić, że jej nagłe pojawienie się zupełnie wytrąciło z równowagi zespół Shauna. Jednakże to był dopiero początek niespodzianek - każda kolejna miała być coraz gorsza, a co za tym idzie bardziej niebezpieczna, wręcz zagrażająca ich życiu, o czym mieli się już niebawem przekonać na własnej skórze. Na początek niech wystarczy Wam fakt, iż niespodziewany gość dostarczył ekipie Masona niezbitych dowodów na to, że CZKC (Centrum Zapobiegania i Kontroli Chorób) nie do końca działa tak, jak powinno. "Ktoś, kto kontrolował fundusze CZKC, kontrolował ich badania. Ktoś zabierał pieniądze z projektów dotyczących Kellis-Amberlee i ładował je w te zajmujące się chorobami niestanowiącymi już żadnego problemu, które w ogóle nie powinny interesować CKZC." Do tego dziwnym trafem wśród zmarłych osób niespotykany odsetek zgonów dotyczy tych z tzw zespołem rezerwuarowym (Georgia się do nich zaliczała). Przypadłość ta polega na tym, że aktywna postać wirusa odpowiedzialnego za pojawienie się na świecie zombie nagromadza się w konkretnej części ciała (u siostry Shauna w oczach), ale nie rozprzestrzenia się dalej, a co za tym idzie nie przejmuje kontroli nad człowiekiem. Niestety Shaunowi i jego ludziom nie dane jest się dokładniej przyjrzeć temu zastanawiającemu faktowi, gdyż nagle dociera do nich przeszywający na wskroś dźwięk alarmu. I to taki, który zwiastuje najgorsze - że na ich terenie wybuchła właśnie epidemia. Przypadek? Niestety brat Georgii nie wierzy już w przypadki, a i ona sama daje mu jasno do zrozumienia, że coś tu nie gra...

"Może życie zawsze było kruche i łatwe do stracenia, może wszyscy ci ludzie zachwycający się życiem sprzed Powstania mają gówno zamiast mózgu, ale my już nie żyjemy w tamtym świecie, tylko w tym. A w tym świecie wystarczy drobna pomyłka, chwila nieuwagi, żeby stracić wszystko."

Na okładce "DEADLINE" zamieszczono rekomendację jednego z największych polskich autorów fantastyki - Jakuba Ćwieka. Przekonuje on, iż powieść tę przeczytał jeszcze szybciej i chętniej niż poprzedni tom. I wiecie co? Absolutnie się z nim zgadzam! Już wiem, dlaczego nie do końca spodobał mi się "FEED" - było tam za dużo aspektów politycznych, zbyt wiele działań związanych z prowadzoną właśnie prezydencką kampanią, a stanowczo za mało zombie jako takich. Stanowiły one bardziej tło, dość odległe momentami, dla rozgrywającej się właśnie walki o najwyższy państwowy stołek. Co innego "DEADLINE". Tu aż kipi od akcji oraz tajemnic czekających tylko na to, aż ktoś je odkryje. I co prawda nadal mamy do czynienia z szeroko zakrojonym rządowym spiskiem, jednakże tym razem całość przedstawiona została o wiele lepiej, znacznie ciekawiej, bardziej intrygująco niż poprzednim razem. Miałam ewidentne problemy z oderwaniem się od lektury, aby móc poświęcić więcej uwagi na czekające mnie obowiązki. Ciągle chciałam więcej i więcej, i więcej! Strony przemykały przez me palce w zastraszającym tempie. Nie liczyły się upływające minuty, ani to, co działo się dookoła mnie. Najważniejsze było dla mnie poznanie tego, co będzie dalej, co się wydarzy, co spotka Shauna (mojego ulubionego bohatera) oraz resztę jego ludzi, do czego dojdą, co dane im będzie odkryć i jak to wszystko się skończy. Ostatnie rozdziały stanowczo za mocno podniosły mi ciśnienie. Co prawda przez cały czas buzowała w mych żyłach adrenalina, na przemian pojawiały się wypieki na twarzy, bądź gęsia skórka na ciele, ale to, co znalazłam u kresu mej literackiej podróży - tego było już stanowczo za wiele. Tym razem z czystym sumieniem mogę powiedzieć: WOW, ta książka jest NIESAMOWITA. Akcja, akcja i jeszcze raz akcja. Tajemnica goni tajemnicę. Spisek zatacza coraz szersze kręgi. Na każdym kroku na naszych bohaterów czyha niebezpieczeństwo, jednakże gotowi są oni poświęcić naprawdę wiele w imię głoszenia prawdy - bo przecież to ona jest tu najważniejsza. Każdy przecież kiedyś umrze, a lepiej poświęcić życie w słusznej sprawie nieprawdaż? Zakończenie zaś zwala z nóg i to dosłownie. Niektórzy powiedzieliby, że opadła im szczęka i długo musieli szukać jej po podłodze. Dokładnie tak się czułam - zaszokowana do granic możliwości. Mira Grant to moje największe objawienie wśród autorów fantastyki w tym roku (a przynajmniej póki co, bo pozostało nam jeszcze kilka m-cy do 2015 roku). Nie mogę doczekać się chwili, w której w me ręce trafi zakończenie trylogii, finał całej historii - "BLACKOUT". Coś czuję, że to będzie emocjonująca przygoda, prawdziwy rollercoaster!

"Kiedy mówienie prawdy staje się aktem terroryzmu? W którym momencie kłamstwo staje się aktem litości? Czy okrucieństwem jest powiedzenie rodzicom, że ich dziecko umrze, nawet jeśli to prawda? Czy uprzejmością jest powiedzenie ofierze wypadku, że odzyska zdrowie, chociaż wszystkie przesłanki wskazują coś innego? Gdzie znajduje się granica między szczerością a szkodą, kłamstwem a przyzwoitością, dezinformacją a złośliwością? (...) Mówienie prawdy wyposaża ludzi w oręż przeciwko światu zbyt okrutnemu, by walczyć z nim prostymi kłamstwami. A jeśli prawda sprawia, że świat staje się mniej przyjemny niż wcześniej, to i tak niska cena. (...) Powstańcie, póki możecie."

Moja ocena: 6/6

Sol

ilość recenzji:1

brak oceny 17-11-2013 21:42

Serię o ?Przeglądzie końca świata? uwielbiam i uwielbiać będę. Chodzi tu nie tylko o wizję świata, ale przede wszystkim o inteligencję jaką przepełnione są dialogi i treść. Operowanie naukowymi zwrotami i przedstawienie ich w logiczny i zrozumiały dla każdego sposób. To i wiele innych czynników sprawia, że książka jest genialna. O zakończeniu, który wprowadził taki chaos w mojej głowie, już nawet nie wspomnę. Pragnę tylko jednego? Niech tom kolejny (?Blackout?) zostanie jak najszybciej wydany, bo muszę koniecznie się dowiedzieć, co będzie dalej!