Przeczytaj całą recenzję, wzbogaconą zdjęciami na: http://tysiac-zyc-czytelnika.blogspot.com/2017/09/przebaczcie-mi-ze-tak-narzekaam.html
Jeju, aż mi normalnie żal, że tak bardzo nie doceniałam tej serii. Jest środek września, kiedy to piszę i jest to pierwsza książka, którą w tym wrześniu przeczytałam. Ba! Nie męczyłam jej tydzień, nie męczyłam jej miesiąc, tylko łyknęłam - mimo natłoku pracy - w jeden wieczór! Jezus, jak ja tęskniłam za takimi książkami, które są w stanie mnie zmotywować do pochłaniania wielkich ilości powieści, bo swoją treścią rozluźniają, motywują, kuszą, przekonują...
Wątek romantyczny to normalnie cud, miód, malina. On poznaje ją, ona jego, oboje są po cięższych przeżyciach - jej zmarł ojciec i dostała dręczyciela, a on nie jest w stanie pogodzić się z oszustwami ojca. Zakochują się i razem starają się pokonać wszystkie problemy. Nie powiem, żeby to było jakieś super tkliwe, czy urocze, ale rozluźnia, a o to mi chodziło. W dodatku pani Keeland pisze naprawdę przystępnie i tak samo przystępnie to przetłumaczono. Nie dość, że da się to czytać w spokoju, nie przeklinając na kolejne błędy, to jeszcze logika się kupy trzyma. Ja wiem, że to bzdeta i po co ja się tym zachwycam, ale to chyba przez to, że przed chwilą pisałam recenzję książki, w której od błędów bolały mnie oczy, mózg i w ogóle wszystko, to teraz jestem zadowolona.
Podsumowując, uważam że warto sięgnąć po całą trylogię. Okej, ma swoje wady. Okej, podobny schemat znajdziecie też w innych książkach. Ale ja wam mówię, że ta książka jest sprawdzona i naprawdę warto ją polecać. Jeśli się chcecie rozluźnić i pomyśleć o walkach chłopców, którzy są przystojni i w ogóle, to wydaje mi się, że zdecydowanie lepiej sięgnąć po książki pani Vi Keeland, gdzie rzeczywiście logika... ym... istnieje, niż po książki pani Haner, Michalak, czy kogoś jeszcze innego, który o logice już dawno zapomniał. Nie wspominając oczywiście o morale, który jest nieodłączną częścią tej książki.
Opinia bierze udział w konkursie