,,Będziesz malować. Będziesz odchodzić i nie oglądać się za siebie. Nie będziesz kochać (...) Takie miałem prawa. (...) Bo tylko wtedy życie było możliwe do zniesienia.
W statecznym życiu siedemnastoletniej Georgii następuje niespodziewany przewrót, gdy na farmie jej rodziców pojawia się starszy od niej o rok Mojżesz Wright, by pomagać w codziennych obowiązkach. Porzucony przez matkę narkomankę, zdaje się odpychać i przerażać wszystkich wokoło swoim niechlubnym pochodzeniem, tajemniczością, a nawet samym niespotykanym imieniem. Wszystkich oprócz Georgii. Dziewczyna pragnie zbliżyć się do Mojżesza, a im bardziej ją odtrąca, tym usilniej próbuje.
Ona łamie dla niego swoje zasady. On twardo trzyma się ustanowionych przez siebie praw. Praw Mojżesza.
Czy w palecie ludzkich uczuć istnieje jedno tak silne, dla którego oboje przekroczą wytyczoną granicę?
Nienawiść? Miłość? A może oba?
Początki przygody z ,,Prawem Mojżesza nie były dla mnie łatwe: po kapitalnym prologu, w pierwszych rozdziałach brakowało mi dynamizmu, w pewnym momencie nawet wychodziłam z założenia, że o, ja nieszczęsna, trafiłam na kolejne, nużące, młodzieżowe romansidło. Cierpliwość jednak popłaca i im dalej się posuwałam się w lekturze, tym bardziej mnie ona wciągała.
,,Nigdy nie dostrzegamy tego, co oczywiste, dopóki nie uderzy nas prosto w twarz.
Na próżno można doszukiwać się w tej książce utartych schematów. Nie da się jej usidlić nawet gatunkowo: w niebanalny sposób łączy w sobie elementy romansu, powieści obyczajowej, a nawet - uwaga! - kryminału.
Nie jestem zwolenniczką wątków paranormalnych. Wszelkie zjawy, upiory i tym podobne wydają mi się zbyt oklepanym motywem, by potrafiły choć trochę przerazić, a tym bardziej zainteresować. Nie wyobrażam sobie jednak ,,Prawa Mojżesza bez tego motywu. Autorka ukazała dzięki niemu kruchą niczym porcelana, wręcz zacierającą się granicę między światem żywych oraz zmarłych. Bohaterowie ,,z zaświatów nie są ,,przezroczyści: mają swoje nawyki, upodobania, nawet uczucia.
Georgia i Mojżesz to bohaterowie intensywni i nieprzewidywalni. Na pierwszy rzut oka dzieli ich przepaść. Ona - wychowana w pełnej, kochającej rodzinie, żyjąca w otoczeniu ludzi i ukochanych koni. On - podrzutek, introwertyk, zamknięty przed światem. A jednak oboje inteligentni, utalentowani i przede wszystkim niepokorni. Czytelnik nigdy nie wie, czego ma się spodziewać po tej dwójce, a ich relacje wręcz iskrzą i są niekiedy wybuchowe.
Uczucie, które ich łączy, jest zarazem chwiejne, jak i do głębi prawdziwe. Nawzajem ranią się i uleczają, niszczą i podbudowują, odchodzą, by powrócić i pragnąć siebie jeszcze mocniej.
Autorka przedstawiła ich przeżycia z dwóch odrębnych punktów widzenia, dzięki czemu przemyślenia bohaterów wsiąkają w nas jak w superchłonną gąbkę.
,,Ale istniały prawa. I reguły. Prawa natury i prawa życia. Prawa miłości i śmierci. A ich złamanie wiązało się z konsekwencjami. Ja i Mojżesz (...) podlegaliśmy tym prawom, niezależnie od tego, czy ich przestrzegaliśmy, czy nie.
Niezwykle artystycznym i zgrabny jest przewijający się przez całą powieść motyw barw. Nie zamyka się on w samym fakcie, iż tytułowy Mojżesz zarabia na życie dzięki malowaniu. Barwni są bohaterowie. Barwne są miejsca akcji. Barwne są skrajne i sprzeczne emocje, jakie rodzi w czytelniku ta powieść. Autorka pobudza naszą wyobraźnię do pracy na pełnych obrotach.
Styl pisania Amy Harmon to balsam dla dusz miłośników pięknego języka. Jest zarazem zrozumiały, nie ma w nim przepychu, wyszukanych metafor, ale też odbiega od prostoty i tego, do czego już przywykliśmy w powieściach młodzieżowych. Mówiąc krótko: świeży i wdzięczny.
A zakończenie? Czy rzeczywiście bez happy endu? Nie powiedziałabym. Z pewnością zaskakujące, wręcz piorunujące - chyba niewielu potrafiłoby powiązać ze sobą fakty i je przewidzieć. Zionie tragizmem (w tym miejscu dla czytelniczych wrażliwców prognozuję ulewę łez), ale ma w sobie coś budującego, dającego czytelnikowi, rozdartemu przez emocje towarzyszące lekturze, promyk otuchy.
,,Otrzesz łzy po krótkim łkaniu, ciesząc się, że na szczęście to tylko opowieść. Co najważniejsze, nie Twoja. Ale ja nie mam tego komfortu. Bo to jest moja opowieść. A ja nie byłam na nią przygotowana.
,,Prawo Mojżesza to flagowa powieść z gatunku New Adult. Niebanalna, rozdzierająca, a zarazem czarująca. Opowiada o tym, jak łatwo jest złamać drugiego człowieka i jak trudno przełamać samego siebie. Nie ma w sobie ani krzty z prostoty, nic nie jest w niej odrysowane od szablonu.
Z całego serca polecam ją osobom, które pragną dotknąć prawdziwego młodzieńczego życia bez retuszu i upiększeń, a także tym, którzy stracili wiarę w gatunek New Adult.
Oto głoszę Wam radosną nowinę: póki Amy Harmon tworzy, powieść młodzieżowa nie umarła!