Prawnik

Tym razem J.Grisham bierze na „tapetę” wielkie korporacje adwokackie, mega - wielkie kontrakty rządowe, bezpardonową walkę o zdobycie informacji, szpiegostwo korporacyjne, a przede wszystkim kwestię etyki prawniczej (tak, tak, funkcjonuje takie pojęcie, w dawnych zamierzchłych czasach było nawet dość rozpowszechnione). Obserwujemy bezwzględny wyścig szczurów, walkę po trupach o pieniądze i wpływy, harówę po 20 godzin dziennie, świat, gdzie jedyną wartość jest pieniądz, i to, co najmniej ten z 6 zerami. Nasz bohater Kyle zostaje wepchnięty w ten świat nie do końca z własnej winy, za sprawę szantażu i własnego wygłupu sprzed paru lat (libacja i seks z chętną, ale jednak pijaną do nieprzytomności dziewczyną plus nagranie z kamery aparatu równa się oskarżenie o gwałt, ale wiadomo, jest impreza, nie ma rozumu). Choć temat wielkich korporacji J.Grisham poruszał już wcześniej w Firmie, to w Prawniku dodatkowo dochodzi motyw szpiegostwa korporacyjnego i walki młodego prawnika o zachowanie jakieś większej wartości nieprzeliczalnej na pieniądz i szacunku dla samego siebie. Niejako w opozycji do dnia codziennego w korporacji, z jej wyzyskiem i nastawieniem na zysk i tylko zysk, pokazano kancelarie ojca głównego bohatera, gdzie najpierw liczy się człowiek i sprawiedliwość, a gdzieś dalej dopiero pieniądz i przychód. Dobry thriller prawniczy z ewidentnym napiętnowaniem wielkokorporacyjnego drenażu ludzi i ich potencjału i manipulowa prawem, gdzie sumienie i elementarne poczucie tego, co właściwe, a co złe, dawno zastąpiła książeczka czekowa i złota karta płatnicza. Oczywiście, jak to u Grishoma wszystko na tle wciągającej intrygi przedstawionej w znakomitej narracji.