Pióro Kathryn Croft jest mi znane z powieści "Córeczka" oraz "Tylko jedno kłamstwo". Wtedy byłam bardzo zadowolona zarówno ze stylu autorki, jak i pomysłu na fabułę, dlatego, kiedy ukazała się Jej nowa powieść "Poza kontrolą", od razu po nią sięgnęłam. I właściwie nie zawiodłam się, choć znalazłam również minusy.
Callie, żona Jamesa, ze wszystkich sił stara się zyskać sympatię dwójki nastoletnich chłopców, synów męża. Jednak dzieci nie akceptują macochy i za wszelką cenę próbują się jej pozbyć. Młoda kobieta ukrywa przed mężem wszystkie upokorzenia ze strony chłopców. Z czasem okazuje się, że ma przed mężem więcej tajemnic. Ich małżeństwo staje się zagrożone. Dramatyczna próba ratowania związku oraz przypodobania się dzieciom sprawiają, że kobieta zaczyna się zastanawiać czy aby na pewno jest osobą, za którą się uważa.
Akcja powieści rozgrywa się na przestrzeni dwóch czasów. Pierwszy z nich to aktualne wydarzenia, czyli zeznania Callie, która została aresztowana pod zarzutem morderstwa, natomiast drugi, to opowieść kobiety o wydarzeniach sprzed kilku miesięcy. Zastosowanie takiej delikatnej retrospekcji bardzo mi się spodobało, z jednej strony znamy aktualne położenie bohaterki, a z drugiej buduje to napięcie oraz ciekawość, koniecznie chcemy poznać, co spowodowało tę sytuację.
Pomysł na fabułę uważam za ciekawy. I choć wydaje się banalnie prosty, taki, który może spotkać każdego z nas, to uważam, że jest on trafiony, bo kto nie lubi czytać o czymś, co może wydarzyć się w domu u sąsiada. W trakcie lektury wychodzą na jaw różne tajemnice i kłamstwa, które jeszcze bardziej ściskają gardło głównej bohaterki, co jest plusem, bo zapewniło mi to fajną rozrywkę i podtrzymywało emocje. Nie mogę zaprzeczyć, były momenty, w których Callie ogromnie denerwowała mnie swoim dziecinnym i niedorzecznym zachowaniem, a także podejmowanymi decyzjami, które były często absurdalne i których konsekwencje są do bólu przewidywalne, ale tak czy siak, lektura tak mnie wciągnęła, że z niecierpliwością przerzucałam kartki, byle tylko móc poznać zakończenie.
Mimo że tak zastosowana retrospekcja spowodowała to, że poniekąd można się domyślić finału, to ja bawiłam się naprawdę dobrze poznając historię Callie. Przede wszystkim warto przeczytać tę książkę dla samych tych zawiłości, dynamicznej akcji, rodzinnych sekretów czy też zmagań głównej bohaterki z dziećmi, krótko mówiąc dla wszystkich tych sytuacji, które w realnym życiu dla innych mogą być codziennością. Myślę, że to największe atuty tej powieści, która koniec końców, okazuje się niezłym thrillerem.
Podsumowując, "Poza kontrolą" polecam osobom, które mają ochotę na luźną, prostą opowieść z dreszczykiem. Styl autorki jest przyjemny, lekturę czyta się błyskawicznie, natomiast podejrzewam, że fani gatunku zaliczą ją do niezbyt wymagających i niesatysfakcjonujących. Nie jest to thriller, przy którym szczękę zbiera się z podłogi, niemniej jednak warto mieć go na uwadze. Mnie wciągnął i zdecydowanie zrelaksował.