Mam problem z oceną tej książki, ponieważ tak się nieszczęśliwie złożyło, ze bohaterka "Portu macierzystego" Miranda Jones wybitnie mnie przez cała lekturę irytowała. Gdyby nie ten "drobiazg" książkę mogłabym bez wątpienia zaliczyć do ciekawych propozycji Nory Roberts. Na plus oceniam jej ciekawą oprawę graficzną i ładne wydanie wydawnictwa Książnica. Jednak dużo przyjemniej czytało mi się chociażby "Śmiałe marzenia" i kolejne części tego cyklu oraz wiele innych tytułów, których nie będę już tu przytaczać. Oczywiście to moja subiektywna ocena spowodowana głownie antypatią wobec głównej postaci romansu, dlatego polecam przekonać się samodzielnie.