Książkowe bestsellery z tych samych kategorii

Przyjaciółka   Książka 37,28 zł
Paderborn Langer Tom 2   Książka 32,93 zł
Tajemnica domu Uklejów   Książka 37,99 zł

Popielate laleczki

książka

Wydawnictwo Replika
Oprawa miękka
  • Dostępność niedostępny

Opis produktu:

Mroczne powieści pełne zbrodni i tajemnic wywodzących się z ciemnej strony ludzkiej natury.

Dwudziestoletnia Beata Szymanowska, nazywana zdrobniale Tulą, przypadkowo otwiera wiadomość adresowaną do swojej matki i dowiaduje się, że ta jest szantażowana. Dziewczyna nie wie, jakie informacje mógłby ujawnić prześladowca, jednak nie zamierza się z tym godzić i postanawia włączyć się do akcji. W imieniu matki umawia się z mężczyzną na spotkanie, jednak po przybyciu na miejsce odkrywa, że szantażysta został zamordowany.
Aspirant Mirosław Ostaniec z zapałem zabiera się do rozwiązywania swojej pierwszej sprawy, łącząc siły z komendantem Konradem Procnerem. Tymczasem Tula dochodzi do własnych wniosków - dobrze zna osobę, której mogło zależeć na "uciszeniu" szantażysty. Postanawia za wszelką cenę chronić matkę, mimo że ta zachowuje się coraz dziwniej...

Inteligentna lektura! Błyskotliwe dialogi, zaskakująca fabuła, złośliwie dowcipne bohaterki, ani dobre, ani złe. Popielate. Cała Hanna Greń. - Agnieszka Lis, pisarka

Mylne tropy, szalona akcja, narastające napięcie. Psychologicznie wiarygodna zagadka i mocne wątki obyczajowe. Przy okazji dowiecie się też, jak los potrafi zakpić sobie z człowieka i wciągnąć go - nieświadomego zagrożeń - do mrocznego świata zbrodni. Czy ujawnienie tajemnicy z przeszłości pomoże w zidentyfikowaniu mordercy? Polecam. - Anna Klejzerowicz, pisarka
S
Szczegóły
Dział: Książki
Wydawnictwo: Replika
Oprawa: miękka
Okładka: miękka
Wprowadzono: 19.09.2018

RECENZJE - książki - Popielate laleczki

4.4/5 ( 12 ocen )
  • 5
    8
  • 4
    3
  • 3
    0
  • 2
    0
  • 1
    1

Czytamy bo kochamy

ilość recenzji:175

brak oceny 18-11-2018 13:14

Wiecie co jest najgorsze w cyklach książek? To, że za szybko się kończą. Dosłownie. Człowiek na dobre zadomowi się w świecie bohaterów, w rzeczywistości, którą stworzyła autorka, a tu nagle trzeba się ze wszystkim na dobre pożegnać. I to jest trudne, bo w tym wykreowanym świecie chciałoby się wciąż przebywać bez końca.

Beata Szymanowska zwana przez wszystkich Tulą, w różnych odstępach czasu przypadkowo odnajduje zwłoki kilku osób. Policyjni śledczy starają się rozwikłać zagadkę tych wszystkich zbrodni. Czy Tula rzeczywiście ma życiowego pecha, że na swojej drodze spotyka zwłoki, czy może jest z nimi w jakiś sposób uwikłana?

Za, co kocham twórczość Hani? Za poczucie humoru, za łączenie wątków kryminalnych z obyczajowymi, za barwnych, żywych bohaterów i za to, że nigdy nie wiadomo, kto jest potencjalnym mordercą. Zawsze próbowałam to odgadnąć, już myślałam, że odpowiedź mam na wyciągnięcie ręki, że już mam oprawcę w garści, aż tu nagle autorka zmienia wydarzenia i wszystko leci jak domek z kart. Nieźle wodzi za nos, podrzuca mylne tropy i do samego końca nie odkrywa wszystkich asów z rękawa. Do tego podnosi ciśnienie, akcja nabiera szybkiego tempa, nie sposób oderwać się od lektury do samego końca.

Podoba mi się w książkach Hani to, że pisze lekkim, prostym z dozą humoru językiem. Dobrze pochłania się jej lekturę, nic nigdy nie zgrzyta w wydarzeniach, fabuła ma ręce i nogi, każda historia bohatera zawsze zostaje opisana i nie ma takiego zdziwienia, że ktoś wyskoczył nam jak królik z kapelusza, bo wcześniej nic o nim nie było słychać. Są emocje, akcja, która często zaskakuje, zadziwia. A oprócz trupów, krwi i policyjnego śledztwa znaleźć można w książce to ile ktoś jest w stanie zrobić, by ochronić swoją rodzinę przed cierpieniem, jak podejrzenia sprawiają fizyczny ból i ile jesteśmy w stanie poświęcić, by przeszłość nie zaważyła na teraźniejszość. Również autorka skupiła się na pięknej więzi matki z córką, jak jedna i druga stara się ochronić siebie nawzajem.

Bohaterzy są prawdziwi, popełniają błędy, mylą się, są tacy jak my. Z przyjemnością obserwowałam ich poczynania, razem z nimi przeżywałam wszystkie wydarzenia jakie miały miejsce, razem z nimi przeprowadzałam policyjne śledztwo i sama starałam się odgadnąć, kto jest mordercą, jaki ma motyw i co nim kieruje. Na pewno nie raz będę powracać do wiślańskiego cyklu, bo bez Konrada, Marcina, Petry i wielu innych nic już nie będzie takie samo. Gorąco polecam.

Asia A. PrzeCzytajka

ilość recenzji:148

brak oceny 23-10-2018 23:45

?Popielate laleczki? to już piąty, i niestety ostatni tom kryminalnego cyklu ?W Trójkącie Beskidzkim? zwanego również ?Cyklem Wiślańskim?.
Poprzednie części przyniosły mi wiele emocji i zaspokoiły mnie pod względami zarówno obyczajowymi jak i kryminalistycznymi.
Ostatni tom miałam przyjemność czytać jeszcze zanim trafił do druku ? i już dawno wiedziałam o tym, że to moje pożegnanie z bohaterami, których tak mocno polubiłam. Mimo wszystko z wielką przyjemnością wzięłam ?Popielate laleczki? do ręki po ich wydaniu. Tym samym miałam okazję ponownie spędzić z moimi ulubionymi bohaterami spod pióra autorki.

Dwudziestoletnia Beata Szymanowska, nazywana zdrobniale Tulą, przypadkowo otwiera wiadomość adresowaną do swojej matki, Astridy, i dowiaduje się, że ta jest szantażowana i że zgodziła się zapłacić żądaną kwotę. Tula nie wie, jakie informacje mógłby ujawnić prześladowca, jednak nie zamierza się z tym godzić i postanawia włączyć się do akcji. W imieniu matki umawia się z mężczyzną na spotkanie ? ma zamiar je nagrać i zastosować odwrotny szantaż ? ona nie upubliczni nagrania, jeśli mężczyzna zostawi jej matkę w spokoju. Po przybyciu na miejsce okazuje się jednak, że siedzący tam mężczyzna jest martwy.
Po trzech latach sytuacja się powtarza. W poczcie Asty znowu pojawia się wiadomość z żądaniem pieniędzy i znowu Tula przejmuje kontrolę, lecz i tym razem w umówionym miejscu zastaje leżące na ulicy zwłoki.
Aspirant Mirosław Ostaniec z zapałem zabiera się za rozwiązywanie swojej pierwszej samodzielnie prowadzonej sprawy. Wspólnie z komendantem Konradem Procnerem znajdują kolejne powiązania pomiędzy zamordowanymi mężczyznami. Tymczasem Tula dochodzi do własnych wniosków ? dobrze zna osobę, której mogło zależeć na ?uciszeniu? szantażystów. Postanawia za wszelką cenę chronić matkę, mimo że Asta zachowuje się coraz dziwniej?

?Popielate laleczki? napisane doskonale znanym mi stylem jakim posługuje się Hanna Greń, sprawiły, że przeżyłam niesamowitą przygodę i oderwały mnie od codzienności na kilka wieczorów. Czytając ją jako tzw. ?przedczytacz?, jak i teraz, niezmiennie byłam oczarowana sposobem w jaki autorka kreuje fabułę.
Powieść os samego początku wciągnie was w kryminalną grę ? śledztwo toczyć się będzie powoli, zbieranie dowodów bowiem trwa, a trzeba być niezmiernie skrupulatnym by znaleźć winnego. Kojarzenie faktów, zdarzeń, miejsc i osób ? bywa nie zwykle pomocne w tej pracy.
Ja jak zawsze (podczas pierwszego czytania) typowałam swojego ?winnego? jednak autorka wywiodła mnie w pole ? i to co zdawało się być dla mnie oczywiste ? takim nie było!
Ciekawa jestem zatem jak Wy sobie z tym poradzicie!?


?Popielate laleczki? to mnóstwo dobrze wykreowanych postaci (poprzednie części bez problemu dałam radę czytać nie po kolei) tak tutaj zalecam zapoznanie się z wcześniejszymi częściami cyklu wiślańskiego. Dlatego, że mnogość bohaterów, a także szeroko zakrojona warstwa obyczajowa powieści i odnośniki (domyślne) do poprzednich części, mogą nastręczać pewne trudności w łączeniu faktów, jeśli nie poznało się bohaterów wcześniej.
Jak w poprzednich częściach ? bohaterowie ? żyją prawdziwie, są autentyczni i wiarygodnie wykreowani, dzięki czemu czytelnik ma możliwość współodczuwania z nimi. Jednych od razu da się polubić, innych niezbyt, jak to w życiu.

?Popielate laleczki? to bardzo dobrze skonstruowana fabuła i jak zawsze efektywna sprawa kryminalna. Świetne dialogi, nieprzewidywalność (bo to co oczywiste, wcale nim nie jest), sprawiają, że akcja wciąga od samego początku, a emocje związane z prowadzonym śledztwem buzują we krwi aż do ostatnich stron. Gdzie czeka na czytelnika spore zaskoczenie! Bo o ile niektórych motywów działania sprawcy będzie w stanie się domyślić ? tak już osoby, która za tym wszystkim stała raczej nie.
Mogę się oczywiście mylić :), jednak mnie Hanna Greń zawsze zaskakuje pod tym względem, choćbym nie wiem, jak się starała.

Powieść ?Popielate laleczki? podobnie, jak we wcześniejszych częściach, posiada dobrze rozwiniętą stronę obyczajową. Dlatego poza aktywnym uczestnictwem w policyjnym śledztwie ? czytelnik ma okazję śledzić losy bohaterów na płaszczyźnie ich codzienności.
Autorka porusza stosunki w relacji matka ? córka - > jak daleko można się posunąć w działaniu chcąc chronić najbliższą nam osobę? Czy skrywanie sekretów może doprowadzić do katastrofy?
Hanna Greń dotyka również relacji małżeńskich ? które wystawiane na ogniową próbę oskarżeń ? uświadamiają nam jak ogromne znaczenie w związku ma wzajemne zaufanie i szczerość.


Serdecznie polecam Wam sięgnięcie po ?Popielate laleczki? (namawiając jednocześnie do przeczytania poprzednich części "Cyklu Wiślańskiego" ? jeśli nie mieliście do tej pory takiej sposobności).
Hanna Greń nieodmiennie zaskakuje czytelnika odpowiednio dobranym humorem, ciętymi ripostami wypowiadanymi przez bohaterów oraz całkiem pokrętną fabułą.
A że jesień już stoi nam w drzwiach i złowrogo szumią wierzby ? to znak, że to najlepsza pora roku na zaczytanie się w kryminałach z cyklu ?W Trójkącie Beskidzkim?.

Za możliwość przeczytania powieści jeszcze przed oddaniem jej do druku serdecznie dziękuję autorce Hani Greń ? jak zawsze jestem chętna na dalsze emocje!

Izabela W

ilość recenzji:1037

brak oceny 11-10-2018 12:30

Dwudziestoletnia Beata Szymanowska, nazywana zdrobniale Tulą, przypadkowo otwiera wiadomość adresowaną do swojej matki, Astridy, i dowiaduje się, że ta jest szantażowana i że zgodziła się zapłacić żądaną kwotę. Tula nie wie, jakie informacje mógłby ujawnić prześladowca, jednak nie zamierza się z tym godzić i postanawia włączyć się do akcji. W imieniu matki umawia się z mężczyzną na spotkanie ? ma zamiar je nagrać i zastosować odwrotny szantaż ? ona nie upubliczni nagrania, jeśli mężczyzna zostawi jej matkę w spokoju. Po przybyciu na miejsce okazuje się jednak, że siedzący tam mężczyzna jest martwy.

Po trzech latach sytuacja się powtarza. W poczcie Asty znowu pojawia się wiadomość z żądaniem pieniędzy i znowu Tula przejmuje kontrolę, lecz i tym razem w umówionym miejscu zastaje leżące na ulicy zwłoki.

Aspirant Mirosław Ostaniec z zapałem zabiera się za rozwiązywanie swojej pierwszej samodzielnie prowadzonej sprawy. Wspólnie z komendantem Konradem Procnerem znajdują kolejne powiązania pomiędzy zamordowanymi mężczyznami. Tymczasem Tula dochodzi do własnych wniosków ? dobrze zna osobę, której mogło zależeć na ?uciszeniu? szantażystów. Postanawia za wszelką cenę chronić matkę, mimo że Asta zachowuje się coraz dziwniej?

"On zdaje sobie sprawę,
że nie jestem ani czarna,
ani biała,
tylko zwyczajnie popielata."

"Popielate laleczki" to piąty i zarazem ostatni tom cyklu "W Trójkącie Beskidzkim". Miałam ogromne wątpliwości co do tej książki, gdyż nie znałam wcześniejszych części i w jakimś sensie trudno było mi przez dłuższy czas odnaleźć się w fabule, zwłaszcza w warstwie obyczajowej. Miało to związek z mnogością postaci, szczególnie tych pobocznych. Trochę mnie dezorientowało, momentami trudno było mi połapać się kto jest kim. Nie zmienia to jednak faktu, iż bohaterowie, jakich stworzyła autorka są tacy jak my, z wadami i zaletami, sprawiający wrażenie realnych. Najbardziej jednak spodobały mi się oryginalne imiona postaci i ich zdrobnienia. Za to już na wstępie ocena wyżej.

"Szanse są zawsze. To od ludzi zależy, czy je wykorzystają."

Oprócz wiodącego i interesującego wątku kryminalnego mamy szeroko rozwinięte tło obyczajowe. Pojawia się interesujący motyw miłosny, rodzinne tajemnice i sekrety. Niezwykle ciekawe okazały się relacje, jakie panowały między bohaterami. Wyraźnie widzimy, jak niedopowiedzenia pomiędzy matką a córką wynikające ze wzajemnych podejrzeń i krycia domniemanego sprawcy, mogą zniszczyć łączącą je więź. Podobnie ma się sytuacja w małżeństwie, gdzie bezpodstawne oskarżenia mogą ranić i nadszarpnąć zaufanie, które później trudno będzie ponownie odbudować. Wszystko to stanowi ciekawe połączenie, zazębia się, można powiedzieć, że tam, gdzie kończy się jedno, zaczyna drugie.

"- Musiało minąć wiele lat, żeby do mnie dotarło, że cierpień nie można dzielić na mniej czy bardziej ważne, bo każde z nich w jakimś stopniu okalecza."

Hanna Greń podsuwa mylne tropy, kluczy, wprowadza niejednokrotnie w błąd, zaskakuje nieoczekiwanymi wydarzeniami. W rezultacie fabuła trzyma w napięciu aż do finału. Muszę przyznać, że do końca nie udało mi się rozwiązać zagadki kryminalnej. Wielki plus dla pani Hani, bo tego właśnie oczekuję po dobrym kryminale.

Autorka posiada lekkie pióro, umiejętnie wplata humor w fabułę, sarkastyczne, cięte riposty, przez co książka nie tylko zmusza czytelnika do myślenia, ale i bawi. Została zachowana równowaga pomiędzy dialogami a opisami.

"Popielate laleczki" to trzymający w odpowiednim napięciu kryminał z bogatym tłem obyczajowym. To powieść, w której nie brak zagadek, tajemnic, sekretów i zmiennych relacji międzyludzkich. To lektura, w której bohaterowie staną w obliczu widma wydarzeń z przeszłości i walki o rodzinę. Polecam!

Martyna Myszke (ryszawa.blogspot.com)

ilość recenzji:1

brak oceny 5-10-2018 16:16

Beata Szymanowska pewnego dnia odczytuje maila, którego dostała jej matka. Odkrywa, że jest ona szantażowana i postanawia rozwiązać sprawę na własną rękę. Gdy przybywa na wskazane przez bandytę miejsce, odkrywa, że ma on poderżnięte gardło, a przy jego nogach leży czerwona róża. Czy istnieje możliwość, że to jej matka ma związek z morderstwem?

Nie miałam okazji czytać całego ?Wiślańskiego Cyklu?, ale ?Cynamonowe dziewczyny? oraz ?Otulone ciemnością? pochłaniałam z zapartym tchem. Rzadko mi się zdarza, że podobają mi się kryminały, które wyszły spod pióra kobiety, więc tym bardziej byłam zachwycona. Niestety ?Popielate laleczki?, są najgorszą częścią spośród tych, które miałam okazję czytać. Więcej akcji zostało poświęcone romansowi oraz obyczajowej części. Poza początkiem długo nic się nie dzieje, czytelnik zostaje zasypany rozwlekłymi opisami, analizą uczuć, zawirowaniami rodzinnymi. Brakuje mi tu choć odrobiny napięcia, ponadto cała historia wydaje mi się bardzo naciągana.

Temat miłości również nie wyszedł najlepiej. Nie chce mi się wierzyć, że zamiast doszukiwać się powiązania bohaterki z morderstwami, ponieważ dziwnym trafem znajdywała ona ofiary, przyleciał Amor, który strzelił aspirantowi strzałą w serce, albo inny organ, wkrótce ?biły kościelne dzwony? i wbrew rodzinom, postanowili oni spędzić ze sobą resztę życia, zapewniając w słodki sposób, że nikt ich nigdy nie rozdzieli. Trochę to mdlące.

Główna bohaterka jest infantylna do granic możliwości i denerwująca jak mało która postać. Komendantowi każe się nazywać ?Tulą?, czyli przezwiskiem, jakim zwracają się do niej znajomi i rodzina, wciąż rzuca przytyki oraz wyraża swoje pretensje policjantom, którzy wykonują swoją pracę. Czekałam na moment, aż zacznie tupać nogami jak mała dziewczynka ? buntownicza księżniczka.

Matka Beaty (Tuli) zamienia się z kochającej kobiety, we wredną zołzę, która czepia się córki na każdym kroku. Zdaje się, że ktoś tu ma coś za uszami, ale czy jej zachowanie, tłumaczone niechęcią do policji, ma jakiś sens? Kolejne dziecinne zachowanie. Niestety nie mogę za wiele zdradzić, by nie spolerować. Zaznaczę tylko, że zakończenie nieco ratuje całość.

Niestety ledwo przebrnęłam przez tę pozycję, walcząc ze znużeniem. ?Popielate laleczki? bardziej przypominają mi serię ?Polowanie na Pliszkę? niż trzymający w napięciu ?Wiślański cykl?. Ciężko mi ją polecić, dlatego zachęcam Was do sięgnięcia po poprzednie tomy.

czytanienaplatanie

ilość recenzji:63

brak oceny 5-10-2018 14:20

Ile razy młoda dziewczyna może w ciągu kilku lat przypadkowo odnajdywać zwłoki? Czy to rzeczywiście przypadek, czy Tula ma jakiś związek z tajemniczymi morderstwami?

Ofiary pojawiają się w pewnych odstępach czasu, ale sposób w jaki zginęły świadczy o ich wzajemnych powiązaniach. Na kolejnych etapach śledztwa prowadzonych przez Mirosława Ostańca we współpracy z Konradem Procnerem, znanym z wcześniejszych części wiślańskiego cyklu, dowiadujemy się, że ma to ścisły związek ze zdarzeniami sprzed wielu lat. Podczas śledztwa pojawia się jedna z moich ulubionych postaci, żona Konrada, Petra ze swoim pozytywnym podejściem do ludzi i znakomitym zmysłem analitycznym. Zakończenie jest dość zaskakujące, bo choć motyw zbrodni można z łatwością wydedukować, to już odgadnąć sprawcę jest bardzo ciężko.

Ponownie, jak we wcześniejszych częściach dość rozbudowany jest wątek obyczajowy, co sprawia, że z uwagą śledzimy nie tylko losy śledztwa, ale również wzajemne relacje bohaterów. Niedopowiedzenia pomiędzy matką i córką sprawiają, że wzajemne podejrzenia i próba krycia sprawcy rzekomych zbrodni, o mało nie doprowadzają do zerwania wzajemnych stosunków. Relacje małżeńskie, wystawione na próbę, przez rzucane bezpodstawnie oskarżenia, pokazują jak wielką wagę w związku ma zaufanie.

?Popielate laleczki? to świetny, trzymający w napięciu kryminał z nutką obyczajową, który czyta się z prawdziwą przyjemnością. Spotykamy się z bohaterami znanymi z wcześniejszych części wiślańskiego cyklu, ale z powodzeniem możemy przeczytać tę książkę jako niezależną powieść. Mimo zapowiedzi, że to ostatnia część cyklu, mam nadzieję, że spotkam choć niektórych bohaterów w cyklu bielskim. Bardzo na to liczę i będę wypatrywać z niecierpliwością kolejnych książek Hanny Greń.

red_sonia

ilość recenzji:161

brak oceny 2-10-2018 15:15

?Popielate laleczki? to piąty tom z cyklu ?W trójkącie Beskidzkim?, ale dla mnie pierwszy, z którym miałam do czynienia. Poszczególne tomy łączą się tylko występującymi w nich bohaterami, tak więc nie ma problemu, żeby czytać te powieści osobno.

Od samego początku dałam się wciągnąć w kryminalną grę, która rozgrywa się w książce. Śledztwo toczy się powoli, zbieranie tropów, kojarzenie faktów, ludzi i miejsc, to zawsze żmudna i ciężka praca. Niekiedy ktoś nawali i to, co powinno być priorytetem, to co może służyć jako łącznik, zostaje pominięte, nieprzekazane. Do tego dochodzi motyw który, choć nie jest od początku oczywisty, to jednak mniej więcej można domyślać się, o co chodzi. Przynajmniej czytelnik może, bo zna więcej faktów. Jednak sprawca? No cóż, do końca myślałam, że wiem, kto stoi za zabójstwem, jednak mój typ okazał się niewinny. Kto w takim razie zabił?

Poza wątkiem kryminalnym Hanna Greń pokazała zmieniające się relacje międzyludzkie, zarówno w aspekcie rodzicielskim, jak i małżeńskim. To jak wydarzenia, które po latach ?wypływają? na światło dzienne mogą zburzyć, teoretycznie nienaruszalną więź. Jak bardzo podejrzenia mogą ranić. Jednak przede wszystkim pokazuje, jak wiele może zrobić jeden człowiek w obronie drugiego, jak wiele przemilczeć dla dobra drugiej osoby. Tylko pozostaje pytanie, czy słusznie? I jak wiele można wybaczyć?

Ta książka to nie tylko kryminał, ale i powieść obyczajowa. Znajdziemy w niej walkę z przeszłością, walkę o rodzinę, a w tym wszystkim toczące się śledztwo i kolejne tropy, które prowadzą do ślepego zaułka. Bohaterowie to ludzie zupełnie zwyczajni, choć niepozbawieni logicznego myślenia i chłodnej kalkulacji. Popełniają błędy jak każdy z nas i nie zawsze potrafią dobrze ocenić sytuację. Dialogi niekiedy mocno sarkastyczne i cięte, ale ja uwielbiam, kiedy bohaterowie posługują się takim językiem. Jeżeli nie znacie Hanny Greń, to koniecznie nadróbcie ten brak, ja mam w planach jeszcze ?Cynamonowe dziewczyny? i czuję, że to będzie kolejna świetna książka. Zdecydowanie polecam :)