Ależ się na tej książce zawiodłam. Może miałam zbyt wielkie oczekiwania, lecz dla mnie pani Dzikowska to ikona podróżnika. A tu nagle zdjęcia, których amator powinien się wstydzić. Dlaczego? Ponieważ większość zdjęć jest ostrych jedynie w trzydziestu procentach. Albo środek, albo góra, albo dół. Zatem, gdy chcielibyśmy zobaczyć tryptyk ze szczegółami, to nam się na tych ilustracjach nie uda. Nie wiem czyja to wina: aparatu, obiektywu, powiększenia, wydawnictwa, czy wreszcie fotografa, lecz to nieistotne. Ważne, iż efekt końcowy jest opłakany. Jeśli chodzi o treść również nie powala. Chciałoby się poczytać o jakichś zajmujących historiach, a tu suche fakty ? kto, gdzie, kiedy. Nużą. Wiem, są istotne, lecz w dużej ilości po prostu męczą. Co prawda pojawiają się również ciekawostki, lecz jest ich stanowczo za mało. Za to miejsca, o których pisze autorka ? godne zobaczenia. Kilka z nich zaciekawiło mnie do tego stopnia, iż planuję się tam wybrać. Brakowało mi mapy Polski z zaznaczonymi miejscami odwiedzanymi i polecanymi przez autorkę. Wiem, można to łatwo sprawdzić w atlasie bądź w internecie, lecz przyjemniej by się czytało po prostu spoglądając na początek lub koniec książki. Nie ośmielę się polecić.