Ileż w tym tytule treści?! Jest i matka Polka kojarząca się z ciąża i rodzeniem dzieci. I właśnie o ciąży pisze autorka. Swojej. Nieplanowanej i niespodzianej. Poza tym Polka to narodowość pisarki. Uwiera ją i boli, że nasze społeczeństwo to zaledwie w 4 procentach inteligencja, że kołtuństwo, które uwielbia pouczać, ponieważ to najprostsze, że trzeba się ciągle użerać i pilnować, aby cię nie okradziono, że... żali jest dużo. Stąd miotania się autorki między Polską a Szwecja, taka swoistą polka (tym razem taniec). I wreszcie Pola, Polka to imię córeczki, na ktorej pojawienie się wraz z narratorką czekamy. Zdziwiła mnie ta książka. Formą. Już dawno nie bawiłam się tak językiem. Czysta radość obcowania z plastycznością słowa. A treść? Cóż, gorzej. Bo i przeżycia ciężarnej nie były dla mnie odkryciem, i wtręty pornograficzne mnie nie szokowały, i poglądy autorki nie do końca są moje. Niemniej jednak nie żałuję tego spotkania.