Brooke miała dzieciństwo jak z bajki: zamożna rodzina z wyższych sfer, poukładana, godna pozazdroszczenia. Dziewczyna podziwiała swoich rodziców, którzy pomimo wielu lat nadal okazywali sobie miłość. Jej rodzina była idealna - tak sądziła... Dopóki za fasadą piękna, nie dostrzegła brzydoty, jaką jest kłamstwo. Ten moment, ta jedna chwila, zmieniła ją nie do poznania. Roztrzaskała jej serce, którego nie potrafiła poskładać.
"To ja jestem dziewczyną, przed którą ostrzegają cię rodzice.
Tą, której nie wolno ufać.
Od której lepiej trzymać się z daleka.
Ta, która złamie Ci serce i wróci, by sięgnąć po więcej.
Tylko dlatego, że mogę".
Devon nie miał łatwego życia. Już jako dziecko musiał szybko dorosnąć i wziąć na swoje barki odpowiedzialność za swoją rodzinę. Jego życie było naznaczone bólem, cierpieniem i razami wymierzonymi mu przez ojca. Nie potrafi uciec od wspomnień i dręczących go koszmarów.
Za sprawą różnych wydarzeń, z czasem ich ścieżki się przecinają. Czy dwójka rozbitków będzie w stanie sobie pomóc? Zniszczą się nawzajem czy uratują?
Sięgając po tę książkę wiedziałam, że będzie kontrowersyjna, a że lubię tego typu powieści, wiedziałam, że nie ma mowy, abym po nią nie sięgnęła.
Przyznam, że nie zawsze zgadzałam się z decyzjami bohaterów. Mam tu głównie na myśli postać głównej bohaterki. Nie chodzi mi o to, czym się zajmowała, tylko o to, że pozwoliła pewnej sytuacji tak bardzo wpłynąć na swoje życie. Uważam, że to co ją spotkało nie było na tyle złe, aby zamknąć się na ludzi i ich ranić, a przede wszystkim szukać zemsty, przez którą coraz bardziej traciła siebie. Nie do końca potrafiłam rozgryźć jej postać. W jednej chwili potrafiła się zachowywać wrednie, ale pod tą warstwą było widać, że to zagubiona kobieta, która pragnie tego, czego się boi. Moją sympatię zdobywała stopniowo, im bardziej zaczęła zrzucać swoją maskę, za którą skrywała siebie i dostrzegać, że nie może obwiniać wszystkich za swoje decyzje.
Najbardziej zżyłam się z Devonem, myślę, że to głównie dlatego iż sama pochodzę z podobnej rodziny. Dzięki temu lepiej rozumiałam jego lęki, wątpliwości i demony. Polubiłam go za jego siłę, pracowitość i lojalność wobec własnej rodziny. Za to, że nie wahał się ani chwili, aby zapewnić im wszystko czego pragną. Devon to mężczyzna, który bierze na siebie więcej, niż jest w stanie, ale to jego sposób, aby zagłuszyć, to co złe. Jest w nim pewna siebie łagodność, dobroć, ale i głęboko skrywany mrok.
Brooke i Devon nie spotykają się od razu. Dlatego też narracja jest prowadzona z perspektywy obu bohaterów. Początkowo obecne wydarzenia mieszają się z przeszłością, aby ostatecznie teraźniejszość Brooke i Devona, splotła się ze sobą.
"Pokusa zła" nie jest historią dla każdego. Wątki w niej poruszane mogą być dla innych niezrozumiałe, a nawet obrzydliwe, a niektóre sytuacje pozbawione moralności. Autorka dotyka takich tematów jak przemoc i prostytucja. Jest tu sporo odważnych scen erotycznych, których jeszcze nie spotkałam w erotykach, które do tej pory miałam okazję przeczytać. Dla mnie one były ciekawe i fascynujące, dla innych mogą być obrzydliwe i w nadmiarze. Więc dla osób, które ich w książkach nie lubią, odradzałabym tę powieść. Jednak ta powieść nie kręci się wokół tego, bo również wokół ludzkiej psychiki. Nie brak tu emocji, które niekiedy są tak bardzo skrajne. Odczuwałam je wszystkie, co moim zdaniem jest dużym atutem. Nie byłam obojętna na uczucia bohaterów. Historia stworzona przez M. Robinson jest oryginalna i bardzo złożona, tak samo jak wykreowane przez nią postacie. "Pokusa zła" ma wszystko, to co uwielbiam w książkach i myślę, że nawet więcej. Rzadko trafiam na powieści, nad którymi trzeba dogłębnie się zastanowić. To historia o tym, że przeszłości nie można zmienić, ale na przyszłość mamy wpływ - wszystko zależy od nas. Pokazuje również, że aby stworzyć z kimś związek, należy najpierw pokochać i zaakceptować samego siebie.
"Pokusa zła" opowiada historię dwójki zagubionych i zranionych ludzi, którzy są dla siebie przekleństwem i ratunkiem. Co w ostateczności wygra?
Opinia bierze udział w konkursie