Książkowe bestsellery z tych samych kategorii

Pod jednym niebem

książka

Wydawnictwo Prószyński i S-ka
Oprawa miękka
  • Dostępność niedostępny

Opis produktu:

Ściskająca za gardło opowieść o głodowaniu i sztuce przetrwania w Korei Północnej, o dramatycznej ucieczce i o nowym życiu w Stanach Zjednoczonych, o wierze i odwadze.

W zamkniętym i mało znanym świecie Korei Północnej Joseph Kim żył jak każdy zwyczajny chłopiec. Kiedy jednak skończył pięć lat, nadeszła pierwsza fala Wielkiego Głodu, przedłużająca się, upokarzająca i wyniszczająca klęska, która spowodowała śmierć milionów ludzi, także jego ojca, a wielu innych Koreańczyków, tak jak jego matkę i jedyną siostrę, zmusiła do rozpaczliwej ucieczki za chińską granicę, do godzenia się na życie w upodleniu, do sprzedawania dzieci lub do ich porzucania. Joseph znalazł się sam na ulicy w Korei, gdzie nauczył się żebrać i kraść, odarty ze wszystkiego oprócz silnego instynktu przetrwania. Wreszcie zdesperowany, on również przekroczył granicę i uciekł do Chin.

Tam przygarnęła go chrześcijanka, która ukryła go przed władzami poszukującymi zbiegów. Wkrótce, poprzez podziemną siatkę pomocy, został przemycony do konsulatu amerykańskiego. Wraz z garstką Koreańczyków Północnych trafił do Stanów Zjednoczonych jako uchodźca. Dobroć jego amerykańskiej rodziny zastępczej odmieniła jego życie. Stał się nowym człowiekiem, opanował język angielski i dostał się do college`u, gdzie teraz, dzięki swojej wierze i hartowi ducha, radzi sobie jak najlepiej. `Pod jednym niebem` to przejmująca opowieść o cierpieniu, samotności i nadziei.
S
Szczegóły
Dział: Książki
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Oprawa: miękka
Okładka: miękka
Wprowadzono: 12.07.2016

RECENZJE - książki - Pod jednym niebem

4.6/5 ( 7 ocen )
  • 5
    6
  • 4
    0
  • 3
    0
  • 2
    1
  • 1
    0

Bookendorfina

ilość recenzji:1533

brak oceny 12-12-2016 08:54

"Nawet jeśli twojemu ciału udało się przetrwać, pewnego dnia dowiadywałeś się, że twoja dusza została naznaczona w sposób, którego wcześniej nawet się nie domyślałeś. Tak było z wieloma ludźmi, których poznałem w tamtych czasach. Tak było i ze mną."

Ze względów emocjonalnych bardzo trudno czytało mi się tę książkę, musiałam robić przerwy, aby odseparować się od opisywanej historii, Sugestywny, obrazowy i szczegółowy styl narracji silnie intensyfikował uczucia, wyzwalał mnóstwo zrozumienia, współczucia, empatii. Mocno wczuwamy się w losy głównego bohatera, jednej z setek tysięcy osób w Korei Północnej, której ścieżki przybrały podobny kierunek, bolesny, dotkliwy, przejmujący. Dramatyczne wydarzenia, cierpienie, udręka, katusze, zawiedzione nadzieje i pragnienia. W pewnym momencie liczy się tylko zaspokojenie podstawowych potrzeb, przetrwanie kolejnego dnia, zdobycie czegokolwiek do jedzenia i picia.

Głodujący mieszkańcy kraju, skazani przez monsunowe ulewy, które wypłukały najbardziej żyzne warstwy gleby i zniszczyły tysiące hektarów upraw, ale przede wszystkim przez katastrofalną politykę własnych władz, na powolną śmierć w warunkach uwłaczających godności człowieka. Korupcja i rozkład systemu gospodarczego, przerwy w dostawach prądu, zakłady poprawcze, kolonie karne, obozy pracy, opanowująca cały kraj nędza, brak żywności, nawozów naturalnych, nieumiejętne przydzielanie obszarów pod rolnictwo. O tym często słyszymy w środkach masowego przekazu, poddajemy się przekonywującym obrazom i opisom, jednak czytając osobistą, bardzo intymną relację, potęguje się odbieranie smutnych przekazów poniżenia i osamotnienia. Wspomnienia Josepha Kima koncentrują się zwłaszcza na okresie od tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiątego piątego do dwa tysiące siódmego roku.

Obrazuje, jak w obliczu głodu rwą się, pękają więzi pokrewieństwa i powinowactwa. Rodzinne bliskie zależności powoli wygaszają się, przestają cokolwiek znaczyć, przyjaźnie zostają zerwane i nieuchronnie prowadzą do niechęci, a często nawet nienawiści. A co mają zrobić samotne dzieci, opuszczone przez rodziców i rodzeństwo, włóczące się po polach i miastach w poszukiwaniu choćby namiastki schronienia, zmuszone do samodzielnego radzenia sobie na ulicach, żebrzące choćby o łyka zupy. Natychmiast zdobywające umiejętności w złodziejskim fachu, wdające się w niebezpieczne bójki, uczące się hazardu, przynależące do gangów czy pracujące w kopalniach. Kkodżebi, sieroty, których nikt nie chce zauważać, a co dopiero im pomóc, przepędzane, a nawet katowane. Codzienne życie na krawędzi śmierci, wypełnione strachem, beznadzieją, goryczą i ogromnym niedostatkiem, pozbawione wiary, nadziei, sił do walki o fizyczne i psychiczne przetrwanie.

Kim przybliża nam fakty ze swojego dzieciństwa w Hoery?ng, choroby i stany depresyjne matki, waleczność, ale i też wierność ojca wobec robotniczej partii, całkowite oddanie starszej siostry bratu i rodzicom. Zderzenie radosnych i bogatych lat z późniejszymi, kiedy liczy się każdy kęs jedzenia, a szkoła czy zabawa ulegają całkowitemu zapomnieniu. Bezdomność, tułaczka po kraju, udział w exodusie ludności z północy na południe, w przeludnionym pociągu, którym długa podróż wiąże się ze śmiertelnym zagrożeniem, jednak stanowi jedyną obietnicę na poprawę, jedyne wyjście do miejsc, gdzie wszystko wydawało się większe, bogatsze i szczęśliwsze.

I te wszechobecne hasła propagandowe, sączące się z radia, telewizji, widoczne na budynkach. Uwielbienie wobec wodza i jego decyzji. Partia dba o obywateli, ale oni muszą dziesięciokrotnie więcej pracować, aby móc odwdzięczyć się krajowi. Nikt już nie wierzy wodzom, nikt im nie ufa, ale niemożliwym jest im zaprzeczyć. Traumatyczne przeżycia związane z ucieczką do Chin w poszukiwaniu lepszego jutra, przygarnięcie przez organizację i członków wspólnoty katolickiej, łut szczęścia w wyłaniającej się możliwości wyjazdu do USA, adaptacja do życia w nowym kraju, zdobywanie wykształcenia, wyrazy wdzięczności, ale także ogromna tęsknota i determinacja w odnalezieniu ukochanej siostry Bong Sook.

...

Ruda Recenzuje

ilość recenzji:121

brak oceny 7-08-2016 22:36

Walczył przez wiele lat. O pieniądze, jedzenie, lepsze jutro. Nie pragnął wiele, szczytem jego marzeń było napełnienie żołądka i uśmiech na twarzy najbliższych. Próbował zrozumieć swój kraj i dopasować się do panujących warunków. Zgadzał się na życie w nędzy i godził z nieszczęściami, które spadały na jego barki. Pewnego dnia zrozumiał, że dłużej już nie może. Postanowił uciec do Chin.

Z pewnością każdy z nas co nieco słyszał o życiu w Korei Północnej. Zatrważające warunki, naciski ze strony przywódców, nieograniczona władza systemu, bieda, problemy ze zdobyciem pożywienia. Ciężko dodać coś więcej. ?Pod jednym niebem? to kolejna publikacja osoby, której udało się opuścić kraj w poszukiwaniu lepszego jutra, jednak w mojej opinii dużo bardziej zatrważająca, brutalna i ściskająca za serce.

?Głód wrócił do naszego domostwa, a był niczym zwierzę, które urosło i nabrało sił. Zaczął nas pożerać?.

?Głód to poniżenie. Ale głód to także zło?.

Ani przez chwilę nie spodziewałam się historii lekkiej czy optymistycznej. Sam fakt, że tło dla książkowych wydarzeń stanowi Korea Północna, narzucał pewne oczywiste skojarzenia. Życie ludzi w innych kulturach oraz historie prawdziwe to tematy, po które sięgam chętnie i często, ale ta książka wywarła na mnie tak wielkie wrażenie, że następnym razem dwa razy się zastanowię.

Kim bardzo szczerze, bezpośrednio i z wszystkimi możliwymi szczegółami opowiada o piekle, jakie zgotowało mu jego Państwo. Ta historia przepełniona jest bólem, udręką i głodem. Mimo że została napisana lekko, czyta się ją z wielkim trudem.
Kolejny raz na usta ciśnie mi się ponadczasowe pytanie- jak ludzie ludziom mogli zgotować taki los?

Z opowieści wyłania się niezwykły młody mężczyzna, którego codzienność zmusza do podejmowania coraz gorszych decyzji. Na oczach czytelnika stacza się na samo dno, nie mając pewności, czy dostanie szansę, by się od niego odbić. Fakt, że wszystkie wydarzenia miały miejsce naprawdę, odebrał mi nadzieję i wiarę w ludzi. Po części odebrałam to bardzo osobiście, choć nie wierzę, że ktokolwiek mógłby poznać tę historię zachowując chłód, obojętność i dystans.

?Nie porzuciliśmy nadziei ani jej nie straciliśmy. Trzymaliśmy się jej kurczowo z całych sił. Brakowało za to tych kilku cząstek tlenu, w którym płomyk nadziei mógłby się palić?.

?Pod jednym niebem? to gorzka pigułka, pstryczek w nos oraz lekcja pokory w jednym. To okrutny i bolesny miks wwiercający się w nasz umysł i niepozwalający o sobie zapomnieć. Niezwykle trudno przejść nad tymi faktami do porządku dziennego.
Kim wzbudził moją sympatię. Nie oceniałam go, bowiem nie wiem, jak sama zachowałabym się na jego miejscu. Przyznam jednak, że jego determinacja i wola przetrwania bardzo mi zaimponowały i skłoniły do wielu refleksji. Po tej lekturze człowiek zaczyna inaczej postrzegać swoje życie oraz doceniać wszystko, co otrzymał. Każdy drobiazg okazuje się niezwykle cenny, nawet zwyczajny kawałek chleba?

Wielokrotnie podczas czytania szkliły mi się oczy. Czułam się bezsilna, a w jakiś dziwny sposób nawet bezduszna, zupełnie tak, jakbym mogła czy powinna coś zrobić, jakoś pomóc. Emocje zalewały mnie z każdej strony, hojnie wylewając się z książkowych kartek. I choć miałam wielką chęć przestać czytać, nie mogłam tego zrobić. Historia Kima działała na mnie jak magnes.

?Nawet jeśli życie zrobiło z ciebie przestępcę, możesz być wierny sobie?.

To jedna z tych powieści, o których nie sposób zapomnieć. Nie można po jej odłożeniu wstać następnego dnia do pracy i udawać, że nic takiego się nie stało. Wręcz przeciwnie. Dzieje się przez cały czas.

?Można tęsknić nawet za więzieniem, o ile znajdują się w nim ludzie i miejsca, które się kocha?.