Ot, z "Pejzażu śmierci" nie ma co robić wielkiego arcydzieła. Książka, którą bym określiła mianem "przerywnika". Sympatyczna lektura, taka w sam raz na zimny, popołudniowy wieczór. Oczywiście, nie żeby nie miała cech wybitnie pozytywnych. Opisy każdego z obrazów są zdumiewająco plastyczne. Mimo, iż ich nie widzimy z wyobrażeniem nie mamy najmniejszego problemu. No i autorce nie można odmówić "umiejętności efektownych zakończeń". Brawa dla kogoś, kto zgadł jak cała opowieść się zakończy! Zatem nie, nie jest zła. Przecież nie każda z książek musi mieć wykwintny styl i oryginalnych bohaterów. Zatem tak, polecam! Bo mimo wszystko, całkiem przyjemna z "Pejzażu śmierci" opowieść.