Cóż za pokracznie niemoralna księga! Gdyby nie osiągnięcia rodzimych prozaików, byłabym… oburzona. Ale czegóż można by oczekiwać po Vargasie, autorze „Szelmostw niegrzecznej dziewczynki”? Po długim, straszliwie długim namyśle doszłam do wniosku, że nie pozostaje mi nic innego, jak porzucić zbędne morale, wyzbyć się mych panieńskich nawyków czytelniczych i przyjrzeć się , obiektywnym okiem całej tej dziwacznej księdze. Hmmm. Seks jest tematem niezwykle ciekawym. Lubimy seks i lubimy o nim mówić. Uwielbiamy czytać. Człowiek jest irracjonalną, absurdalną istotą, z tego nie wyrośniemy. Owe zamiłowania nasze skrzętnie wykorzystał autor tejże książeczki, ów literat łakomy żywi się naszymi instynktami, potrzebami… Niestety. Ma do tego prawo, świat bowiem, który stworzył na kartach tejże książeczki, do niego tylko należy. My – czytelnicy z krwi i kości jesteśmy tylko obserwatorami, odwiedzającymi małpeczki, czy może raczej wizytantki i ich klientelę w wielkim Zoo pana Vargasa. I cóż powiedzieć mogę – owo Zoo wciąga. Podoba się! Powieści tej nie można odłożyć na półkę nie skończonej, nie doczytanej. Zaprawdę. Ów szarlatan tak skonstruował akcję swej księgi, że czytelnik, chcąc nie chcąc, musi dobrnąć do końca. Niestety. A może i stety, bowiem książka przysmaczkiem jest w najwyższej półki, z sułtańskiego stołu. Możecie uwierzyć na słowo. Możecie też przeczytać. Takie literackie smakołyki nieczęsto się trafiają. Zwłaszcza, gdy polewa jest nieco … ekstrawagancka. Polecam.