SPRAWDŹ STATUS ZAMÓWIENIA
POMOC I KONTAKT
Ulubione
Kategorie

Pan Lodowego Ogrodu (twarda)

Księga 1

O Akcji

Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.
Dowiedz się więcej
  • Promocja
    image-promocja
przeczytaj fragment przeczytaj fragment odsłuchaj fragment przeczytaj fragment

Opis produktu:

Władza uzależnia, szczególnie w połączeniu z magią. Wyobraź sobie, że stałeś się bogiem ktoś miałby cię tego stanu pozbawić? Nie liczą się sentymenty, dobro wspólne, misja i przyjaźń. Vuko Drakkainen samotnie rusza na ratunek ekspedycji naukowej badającej człekopodobną cywilizację planety Midgaard. Pod żadnym pozorem nie może ingerować w rozwój nieznanej kultury. Trafia na zły czas. Planeta powitała go mgłą i śmiercią. Dalej jest tylko gorzej. Trwa wojna bogów. Giną śmiertelnicy. Odwieczne reguły zostały złamane. Księga pierwsza kultowego cyklu, która w jednym roku zgarnęła Zajdla, Nautilusa, Sfinksa i Śląkfę.
S
Szczegóły
Dział: Książki
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Oprawa: twarda
Okładka: twarda
Wymiary: 130x200
Liczba stron: 540
ISBN: 9788379644964
Wprowadzono: 18.06.2021

RECENZJE - książki - Pan Lodowego Ogrodu, Księga 1 - Jarosław Grzędowicz

Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.

5/5 ( 6 ocen )
  • 5
    6
  • 4
    0
  • 3
    0
  • 2
    0
  • 1
    0

Wpisz swoje imię lub nick:
Oceń produkt:
Napisz oryginalną recenzję:

book_w_mkesie

ilość recenzji:443

6-11-2021 13:56

Autora, czyli Jarosława Grzędowicza chyba nie muszę przedstawiać?! Jest moim ulubionym pisarzem, ponieważ nie dość, że uwielbiam jego książki to sprawia, że muszę wytężyć moje szare komórki do tego stopnia, że głowa mała, ale to tylko na plus, ponieważ nie ma nudy.
Jeżeli chodzi o Pana Lodowego Ogrodu księga 1 to bywały momenty, kiedy najprościej mówiąc/pisząc pogubiłam się i nie mogłam zrozumieć (mówiąc do siebie) ?Ale chwila, moment jak to się stało, gdzie ja jestem?? Posiadam poprzednie wydanie, do którego każdy namawiał mnie, że godna uwagi i nie mylili się, ale to literatura dla osób chcących czegoś konkretnego od autora. Więc, jeżeli jesteś miłośnikiem wróżek i różowych jednorożców to zmień kierunek. Dzięki uprzejmości Wydawnictwa Fabryka Słów mam przyjemność posiadać najnowsze wydanie w oprawie twardej i muszę powiedzieć, że jest cudowne.
Wracając do treści i tego co ja myślę o książce to muszę przyznać, że drugi tom bardziej mi się podoba. Nie napiszę, że pierwsza księga jest zła, bo podobała się, ale po zapoznaniu się z dwójką mam porównanie i jakoś bliżej sercu jest druga księga.
Poznasz Vuko Drakkainen który wyrusza samotnie na ratunek Ekspedycji naukowej. Okazało się, że trafił w takim momencie, że nie tylko dla naukowców, ale i dla samej planety okres jest bardzo trudny więc trudnych momentów oraz walki o życie będzie dużo. W tym czasie poznajemy historię młodego Tohimona Władcy Tygrysiego Tronu, który zmuszony jest opuścić swój kraj i poznasz właśnie jego przygody, ale to już należy do was, żeby odkryć co go spotkało. Według mnie oni chyba później będą grać pierwsze skrzypce, ale kto wie?!
Nie wiem jak u was, ale dla mnie w książce opis świata, w którym nic nie jest takie jak na Ziemi jest tak realistyczny, że na mały moment miałam wrażenie, że faktycznie taki świat istnieje i świetnie byłoby znaleźć się tam. Jesteś wstanie poczuć swąd ofiar, ciężkiego powietrza oraz słyszysz dzięki walki jakie mają miejsce. Czujesz się też zbytnio osaczony przez społeczeństwo jakie opisane jest w książce.
Zakończenie spowodowało, że sama do siebie powiedziałam ?ale kurka wodna jak to? nie noooooo!!!? Oczywiście na plus, ale szok. Moja znajoma jest zniesmaczona zakończeniem i to kocham w literaturze, że każdy odbiera tę samą książkę inaczej niż my i można dyskutować oraz stwierdzać, że to co my mamy za pewnik może być całkiem czymś innym.
Polecam, tym bardziej że taka literatura zobowiązuje do przemyśleń.

Opinia bierze udział w konkursie

Czy recenzja była pomocna?

Froszti

ilość recenzji:1079

5-10-2021 10:17

Jarosław Grzędowicz to nagradzany i lubiany rodzimy twórca fantastyki. Jednym z jego największych hitów jest seria Pan Lodowego Ogrodu, która szybko zyskała pokaźne grono wiernych fanów. Jeśli jednak ktoś nie miał jeszcze okazji zagłębić się w świat tej powieści, to nie ma ku temu lepszego momentu niż nowe wznowienie cyklu przez wydawnictwo Fabryka Słów.

Pan Lodowego Ogrodu 1 to początek wciągającej historii, która miesza różne odłamy fantastyki. Główny motyw powieści to misja ratunkowa pewnej grupy naukowców. Dwa lata wcześniej zostali oni wysłani na planetę Midgaard, gdzie mieli prowadzić badania tamtejszej ?zacofanej? cywilizacji. Coś jednak poszło nie tak i kontakt z nimi się urwał. Z pomocą zostaje wysłany pół Chorwat ? pół Fin zamieszkujący tereny Polski ? Vuko Drakkainem. Mężczyzna, którego przeszkolono, aby umiał poradzić sobie w każdej sytuacji i był wstanie wykonać każde powierzone mu zadanie. Pomocne w tym jest nie tylko wyczerpujące szkolenie, ale również wszczepiona mu ?najnowsza? technologia, która zrobi z niego nadczłowieka. Nowy tajemniczy świat, w którym ląduje (przypominający swoją strukturą średniowieczną Skandynawię), będzie jednak o wiele bardziej niebezpieczny niż ktokolwiek mógł przypuszczać. Planeta pogrążona jest bowiem w ?wojnie bogów?, która prowadzi do wielu sytuacji, których nie da się racjonalnie wyjaśnić. Na bohatera czeka więc wyzwanie gdzie jego siła i oręż nie zawsze będą skuteczne.

Fabuła pierwszego tomu jest stosunkowo prosta, co nie oznacza, że nie potrafi ona zaciekawić czytelnika. Wręcz przeciwnie autor od samego początku pokazuje tutaj wykreowany przez siebie świat w taki sposób, aby był on mocno angażujący dla odbiorcy. Historia skupia się tu głównie na postaci Vako i jego ?misji ratunkowej?. Nie należy więc oczekiwać od powieści nadmiernie opisowego charakteru. Jarosław Grzędowicz stawia raczej na dość bezpośredni język z dość oszczędnym wizualizowaniem miejsca akcji. Ma to swój urok i pozwala czytelnikowi na stopniowe poznawanie sekretów planety wraz z głównym bohaterem. Każda kolejna strona książki może więc kryć coś zaskakującego (zarówno dla czytelnika, jak i Vako).

Ciekawym pomysłem autora jest tutaj zastosowanie dwóch różnych rodzajów narracji. W jednej (pierwszoosobowej) jesteśmy bezpośrednimi uczestnikami wydarzeń razem z Vako, w drugiej (trzecioosobowej) zostajemy biernymi obserwatorami jego dokonań. Wszystko to ma bardzo duży wpływ na tempo akcji. Twórca potrafi w jednej scenie mocniej skupić się na szczegółach, aby po chwili zaserwować widowiskową walkę.

Niczego złego nie można również napisać na temat głównego bohatera, który jest postacią bardzo charyzmatyczną i doskonale zapadającą w pamięć. Jego twardy charakter pomieszany z lekką nutką humoru tworzy naprawdę wyśmienitą mieszankę.

Obok śledzenia jego kolejnych losów autor przygotował również dla czytelnika zupełnie odmienny wątek skupiający się na postaci pewnego księcia, którego poznajemy w okresie dojrzewania (zarówno jako człowieka, jak i przyszłego władcy). Rozdziały z jego udziałem pojawiają się w książce jednak tak znienacka, że początkowo powodują one pewien fabularny chaos. Dopiero w dalszej części powieści wszystko powoli nabiera większego sensu i głębi.

Opinia bierze udział w konkursie

Czy recenzja była pomocna?

Snieznooka

ilość recenzji:1

22-07-2021 09:24

Wcześniej nie interesowałam się książkami Jarosława Grzędowicza, może to się wydać Wam dziwne, ale jakoś nie było mi z nim po drodze, kiedy więc Wydawnictwo Fabryka Słów postanowiło dać ?Panu lodowego ogrodu. Księga I.? nowe życie, postanowiłam, że spróbuję się zaznajomić z jego światem i piórem. Muszę Wam powiedzieć, że było to bardzo ciekawe połączenie science-fiction i fantasy, takiego w mroczniejszej odsłonie. O czym opowiada książka?
Pierwszym z głównych bohaterów książki ?Pan lodowego ogrodu. Księga I.? jest Vuko Drakkainen alias Ulf Nitjsefni, jest człowiekiem fińsko-polskiego pochodzenia, na którego czekała pewna misja. Była to misja ratunkowa, a sam Vuko został zesłany na planetę zwaną Midgaardem. Rasa, która na niej zamieszkiwała była podobna do nas, a czasy, w które trafił można określić, jako zamierzchłe. Mężczyzna nie miał wyboru, jak zdobyć odpowiednie okrycie i nie wyróżniać na tle tubylców. Miał swój miecz i wierzchowca, a sposób zwykłych istot Midgaardu wyróżniał go Cyfral, pewien pasożyt, który zamieszkiwał jego mózg ofiarując w zamian pewne zdolności wykraczające ludzkie pojmowanie. Misją Vuko jest odszukanie i sprowadzenie na Ziemię naukowców ze stacji badawczej Midgaard II, z którą utracono kontakt. Czy mu się to powiedzie? Drugim bohaterem ?Pan lodowego ogrodu. Księga I.? jest Kai-Tohimon, młody syn cesarza Imperium Amitrajów, ludu zamieszkującego planetę Midgaard, dzięki któremu poznajemu panującą na planecie kulturę, reguły oraz magię. Czy drogi bohaterów się przetną?
?Pan lodowego ogrodu. Księga I.? została napisane w sposób przystępny czytelnikowi. Już na pierwszy rzut okiem widzimy, że obydwaj panowie wywodzą się z zupełnie innych światów i można tutaj dostrzec technologiczny kontrast. Bez dwóch zdań Jarosław Grzędowicz pokusił się o wykreowanie zupełnie innego świata, który mieliśmy okazję poznać na łamach powieści. Historia plecie się dość wartko, nie ma zbyt dużych przestojów w fabule, więc nie ma tutaj miejsca na nudę. Wcześniej nie miałam styczności z połączeniem takich motywów, dlatego uznaje to za coś nowego, łącznie z wizją świata przedstawioną przez Grzędowicza.

Czy recenzja była pomocna?

Czytuszru

ilość recenzji:1

13-07-2021 15:51

Wiedziałam, ze ta ksiazka ma wysokie oceny. Wiedziałam ze zgarnia wyśmienite recenzje. Namawiano mnie długo, wielu i całkowicie nieskutecznie. Wszystko przez to ze kiedyś sparzyłam się czytając ScienceFiction i od tej pory wszystko co choć krotko stało obok było dla mnie lekturą nie do przeczytania. Tak było do czasu wydania po raz drugi PLO przez fabrykę słów. I przepadłam. Zaniemówiłam gdy zobaczyłam okładki nowego wydania. Wywołało u mnie mocne i wyraźne błyszczące neony w głowie ?musisz je mieć? - ah to życie okladkowej sroki :D No i mam! Na początku zabierałam się do niej jak pies do jeża. A to niemoc czytelnicza, a to ochota na same romanse, a to coś innego wpadło w ręce. Gdy jednak na horyzoncie pojawiła się premiera 2 tomu zawzięłam sie i zaczęłam czytać. Nie potrzebowałam dużo by wpaść po uszy i nie moc sie odciągnąć nawet na chwile. Pan Lodowego Ogrodu w zasadzie sam sie czytał i nawet nie wiedząc kiedy przeczytałam całość. I o mamo?. Jakie to było dobre!!! Sama nie wiem czemu aż tak długo zwlekałam z przeczytaniem tej książki. Moje obawy były zupełnie bezzasadne. Nie jest to oczywiście czyste SF, jednak widoczne naleciałości nie przeszkadzały mi w zupełności. Prowadzenie narracji, cały wykreowany świat, bohaterowie, dialogi? wszystko! Po prostu wszystko mi sie podobało. Nie było tu rzeczy idealnych, jednak postacie tak ludzkie że wydawałoby sie jakbym zniknęła w tym świecie i żyła między nimi. Ksiazka, które za następne 10 lat będzie tak samo cudowna i wspaniala i aktualna jak w tym momencie i 10 lat temu. Okładki dorównują wnętrzu. To po prostu sztos. I nie możesz tego przegapić. Wiec jeśli jeszcze nie czytałeś tej serii Grzedowicza to już najwyższy czas nadrobić. I nie bój sie - będzie bosko ??

Czy recenzja była pomocna?

Ewelina Wieczorek

ilość recenzji:184

6-07-2021 07:25

A gdyby tak rzucić to wszystko i wyjechać w Bieszczady? Przyznajcie się, ile razy w życiu użyliście tego powiedzonka i ile razy rzeczywiście słowom stało się zadość? Myślę, że było identycznie jak u mnie, czyli liczba wyniosła okrągłe zero. Teraz wyobraźcie sobie, jak ciężko jest wyruszyć w góry oddalone kilkadziesiąt lub kilkaset kilometrów od domu (w zależności gdzie kto mieszka), a jeśli wasze miejsce docelowe znajduje się na odległej planecie w innej galaktyce?

Vuko Drakkainen we współpracy z agencjami rządowymi zostaje w ścisłej tajemnicy posłany w kapsule zrzutowej do Midgaardu, czyli innej planety we wszechświecie, w której odkryto podobną ludziom cywilizację. Wyrusza jako jednoosobowy ratunek mający na celu odnaleźć jakiś czas temu wysłaną tam ekspedycję naukową. Odpowiednio przygotowany ze specjalistycznie wykwalifikowanymi umiejętnościami (i słusznie wczepionym w mózg cyfralem - urządzeniem pobudzającym neurony i tym samym zwiększającym jego szansę na przeżycie niemal o sto procent) musi sprowadzić z powrotem na Ziemię naukowców, jednocześnie kompletnie nie ingerując ani za żadne skarby świata nie pozwalając, by Midgaardczycy dowiedzieli się, że nie są jedynymi ludźmi w kosmosie.

Vuko po drodze spotyka wiele dziwnych stworzeń tak różnych od znanych, ziemskich odpowiedników, wplątuje się w walki okraszone krwią i śmiercią, a przede wszystkim ładuje się w jawny konflikt z naprawdę niebezpiecznymi osobistościami.

Najbardziej przerażające Drakkainenowi wydają się jednak nienaturalne kłęby lodowatej mgły, w środku jakiej panoszą się niebezpieczne istoty i mary rodem z koszmarów. Ponadto Midgaardczycy co chwilę wspominają o wojnie bogów, o Pieśniarzach i Czyniących, którzy potrafią tworzyć cuda i całkowicie zmieniać oblicze świata. Czy Vuko uda się odnaleźć zaginionych i ukończyć misję z powodzeniem? A co z niepojętą, nierealną wręcz magią zdającą się wisieć w powietrzu?

Księga pierwsza "Pana Lodowego Ogrodu" Jarosława Grzędowicza to książka, która swoją premierę miała dawno temu, bo w 2005 roku. Od tamtego czasu historia zdobyła ogromne grono zwolenników wśród osób zaczytujących się w fantastyce (i nie tylko), a także kilka przepięknych wydań. W moje ręce trafiło to najnowsze okraszone dodatkowo specyficznymi, nastrojowymi ilustracjami Jana J. Marka. I mimo że opowieść liczy sobie już kilkanaście lat, ja poznałam ją po raz pierwszy w życiu i jestem dosłownie zachwycona.

"Pana Lodowego Ogrodu" nazwałabym idealną powieścią fantasy, ponieważ nie dość, że wydarzenia splatały się w interesujący splot, to jeszcze wciągała do granic możliwości. Akcja była doskonale wyważona, co zdecydowanie sprzyjało czytaniu. Nie trafiła się ani jedna nudna chwila, chociaż czasami bywało spokojniej, ale za chwilę fabuła nabierała rozpędu, a emocje osiągały maksimum.

Główna postać, czyli Vuko Drakkainen, to istny cud, miód i orzeszki. Rzadko się zdarza, że autor tak skutecznie i normalnie stworzy bohatera, który ani razu nie wywoła we mnie irytacji, a każde jego działanie wyda się racjonalne i dobrze przemyślane. Oczywiście, zazwyczaj dobrze przemyślane, bo Vuko często musiał jednak działać automatycznie bez żadnego planu, poddając się całkowicie czystej, wysublimowanej improwizacji. Podobało mi się ironiczne usposobienie Drakkainena oraz wyznawane przez niego wartości życiowe godne pochwały, czym całkowicie mnie kupił. Zresztą ogólnie bohaterowie napisani przez Grzędowicza zasługują na nagrodę, ponieważ wydawali się tacy... ludzcy. Nikt nie był ani typowo dobry, ani typowo zły - w historii dominowała różnorodność, która dodawała realizmu całej powieści.

Zakończenie pierwszej księgi było bombowe i sprawiło, że aktualnie marzę jedynie o poznaniu kontynuacji. Mam to szczęście, że w lipcu (czyli na dniach) szykuje się premiera nowego wydania drugiej części.

W książce pojawiła się również postać tohimona, któremu poświęcono kilka rozdziałów. Autor zobrazował dorastanie prawowitego Kirenenczyka w innym państwie, szkolenie chłopca na wielkiego cesarza, a także zaserwował czytelnikom dość nietuzinkowe nauki, podczas których uczniowie przykładowo mieli władać całymi wyspami małych zwierząt. Nie twierdzę, że zamysł nie należał do ciekawych, jednak czasami podczas czytania tych fragmentów czułam swego rodzaju oderwanie od rzeczywistej historii i głównej fabuły. Rozumiem, że wprowadzenie dodatkowego prawie głównego bohatera miało urozmaicić opowieść, co z jednej strony rzeczywiście wzbogaciło ostateczny odbiór, lecz z drugiej nieco mnie denerwowało. Chciałam Vuko i tylko Vuko. :) A tak zupełnie poważnie to wątek tohimona zakończył się naprawdę ciekawie, więc mimo wszystko czekam na rozwiązanie z odrobiną niecierpliwości.

Według mnie minusem powieści było przeskakiwanie między narracją trzecio- a pierwszoosobową. Może niektórym to nie przeszkadza, ale ja, niestety, jestem na tym punkcie przeczulona i podczas wspomnianych skoków czułam ogromną irytację.

Bez zbędnego przedłużania, oczywiście, gorąco polecę Wam księgę pierwszą "Pana Lodowego Ogrodu", bo historia jest zdecydowanie warta poznania. Grzędowicz wspiął się na wyżyny kunsztu pisarskiego, tworząc opowieść wciągającą, wielobarwną i dynamiczną. Zaskakujące twisty fabularne, doskonale wykreowani bohaterowie, realistyczny świat magiczny oraz Vuko - mistrz ironii i władania słowem to zaledwie kilka elementów, przez które "Pan Lodowego Ogrodu" wydaje się książką jedyną w swoim rodzaju.

Opinia bierze udział w konkursie

Czy recenzja była pomocna?

Matka.nerd

ilość recenzji:111

27-06-2021 23:06

O takich książkach chciałbym pisać zawsze i wyłącznie takie książki czytać, bo jeżukolczasty jakie to było dobre!
Zupełnie nie tego się spodziewałam. Byłam przekonana, że akcja powieści dzieje się na ziemi, a książka przypomina bardziej Wiedźmina. I ona faktycznie tego Wieśka przypomina, ale w połączeniu z Grą o Tron, Wikingami i filmami o samurajach. Do tego magia, rytuały, niesamowite lokalizację i zapadające w pamięć postacie. A to wszystko w kosmosie! Tak, dobrze słyszycie! Główny bohater wyrusza na misję ratunkową na zupełnie nową planetę, na poziomie rozwojowym mniej więcej naszego średniowiecza. Gdzie wszystko wygląda podobnie jak na ziemi, jednak na sterydach i LSD. Duże, zazwyczaj obleśne, krwiożercze i piekielnie niebezpieczne. Akcja pędzi na złamanie karku. Autor nieustannie podtrzymuje nasze zainteresowanie podsuwając nam tropy w zagadce do rozwikłania, wrzucając momenty rodem z dobrych horrorów (po których miałam ciarki) ale przede wszystkim doskonałymi scenami walki. Jest brutalnie i krwawo czyli tak jak lubię, ale bywa też zabawnie, a nawet refleksyjnie.
Pan Grzędowicz pisze doskonałe. Przez tę książkę się płynie. Niczego nie jest w niej za dużo, nic nie przytłoczyło mnie podczas lektury. Futurystyczna końcówka to wisienka na torcie! DOSKONAŁA książka. Jestem pod ogromnym wrażeniem. Po takim zakończeniu nie pozostaje mi nic innego tylko czytać kolejny tom. A ten już niebawem pojawi się w nowym wydaniu

Opinia bierze udział w konkursie

Czy recenzja była pomocna?