- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.az do ślubu, Marusiu? - Trzeba wziąć ślub, Nikita. Niedługo umrę, a my bez ślubu. Nie odszukamy się na tamtym świecie. Będzie mi tam smutno samej. Tobie nie? - Mnie też, Marusieńko. Ja to mogę w ogóle do twojego raju nie trafić. - Tfu, ty! Znów piłeś? - No właśnie. A po mojemu to alkoholików tam nie biorą. Twój archanioł Michał mi tam powie: ,,Chuchnij no!". I mnie nie wpuści. Czy kto tam jest odźwiernym? Michał czy Gabriel? - Nie powinieneś tak gadać. Głupi! Babcia pochlipuje, płacze. Michelle wstaje, opiera czoło o zimne szkło; wygląda na podwórko. - Wybacz mi, zgadzam się, to głupi żart. Ale kto nam udzieli ślubu, Marusiu? Tu nie ma komu odprawić mszy za zmarłych, a ty chcesz ślubu. Co, Pałkana mamy poprosić? - Głupi! 9 - Słuchaj, Weź Poświeć, co? - Gdzie ci poświecić? Jamszczikow rży ze śmiechu, ale Antonczika to wcale nie uspokaja. Nie spuszcza wzroku ze skłębionej zasłony, za którą kryje się nie wiadomo jak długi most. Wygląda, jakby coś naprawdę się w niej ruszało, pęczniało, rosło. Zbliżało się. Antonczik ma dwadzieścia sześć lat i młode oczy, czytać nie lubi, ale strzela jak snajper. A Jamszczikow, choć ma tyle odwagi, że może z samym nożem pójść do lasu na dzika, jest na wpół ślepy. - No, tam poświeć! Na most. - Na most? Jamszczikow znów wybucha śmiechem i wtedy Antonczik wyrywa mu latarkę i kieruje żółty snop światła na ścianę zieleni. - Tam! Nie widzisz czy jak?! Ręce mu się trzęsą, latarka podskakuje i snop światła, słabnący, zanim jeszcze dotrze do ściany mgły, co i rusz ześlizguje się z ciemnego kształtu, który rysuje się w zielonej zasłonie. Kształt rośnie i po krótkim czasie dostrzegają go wszyscy pozostali, nawet niedowidzący Jamszczikow, który do ostatniej chwili myślał, że tym razem to jego nabierają. Kleista mgła przywiera do tego czegoś, oblepia to, nie pozwala rozpoznać kształtów. Rusza się to dziwnie, nierówno, jakby pełzło zrywami, szarpnięciami - a do tego kołysze się z boku na bok. Ma, jak się zdaje, co najmniej dwa i pół metra wzrostu, może nawet trzy. Długie chude ciało wieńczy coś na kształt ogromnej głowy. Ludzie na posterunku po prostu obserwują, jak to coś się do nich zbliża - obserwują jak zaczarowani, jakby wszystkie instrukcje naraz wyleciały im z głowy. Nie mogą pozbyć się myśli, że z drugiej strony mostu niczego nie ma, że nikt nie może do nich stamtąd przyjść. Nikt i nic. I dopiero kiedy to coś majaczy wyprostowane za zieloną błoną, kiedy ostatecznie staje się jasne, że to wszystko dzieje się naprawdę, Jamszczikow jakby się budzi i krzyczy: - Stój, kto idzie?! Ale to stworzenie się nie zatrzymuje - dalej uparcie prze w stronę posterunku, teraz jest już o krok bliżej, jeszcze o krok, jeszcze, jeszcze, jeszcze. Jamszczikow po omacku znajduje automat, kieruje lufę w niskie, zaciągnięte niebo - chmury rozpłaszczone na niewidzialnej szybie tuż nad ich głowami - i strzela pojedynczym ogniem. Szkło nie pęka, niebo nie spada, postać dalej brnie prosto na nich. Jamszczikow ryczy: - Bo będę strzelał! Ale Antonczik zabiera mu automat. - Daj mi. A ty lepiej poświeć... Jamszczikow kieruje podskakujący snop światła na zbliżającą się postać. Obdarzony dobrym wzrokiem Antonczik łapie poruszający się kształt na muszkę. Wciąż spowija go zielony tren, ale w taki łeb trudno nie trafić. Antonczik robi wdech, potem wydech i z pozycji klęczącej strzela krótką serią w ogromną głowę stwora. Kule nie zatrzymują go i nie spowalniają nawet o sekundę - tak jakby Antonczik mógł chybić... Albo jakby ten stwór miał czarodziejską ochronę przed kulami. Idzie dalej - miarowo, uparcie, obojętnie. - Do broni! Do broni! Jamszczikow łapie słuchawkę telefonu: dzwoni do Placówki, żeby ostrzec ich na czas. I wtedy postać wykluwa się wreszcie z mgły, wydobywa z siebie głos. Tęskne, nosowe, jakby ludzkie - ale nie, wcale nie ludzkie - wycie. Ciąg dalszy dostępny w wersji pełnej. *Tłum. Adam Pomorski. Jeśli nie podano inaczej, wiersze w przekładzie Pawła Podmiotki. **Takie ,,otczestwo" bywa używane w przypadku, gdy imię ojca nie jest znane. TAMTA STRONA Rozdział dostępny w wersji pełnej. OD SERCA Rozdział dostępny w wersji pełnej. DARY Rozdział dostępny w wersji pełnej. NIE WIDZIELI KRZYŻA Rozdział dostępny w wersji pełnej. NADCIĄGA MROK Rozdział dostępny w wersji pełnej. PRZEBUDZENIE Rozdział dostępny w wersji pełnej. POCIĄG DO MOSKWY Rozdział dostępny w wersji pełnej. CZARNA ZAPORA Rozdział dostępny w wersji pełnej. JUŻ DOBRZE Rozdział dostępny w wersji pełnej.
Szczegóły | |
Dział: | Książki |
Wydawnictwo: | Insignis Media |
Oprawa: | miękka |
Okładka: | miękka |
Wymiary: | 140x210 |
Ilość stron: | 348 |
ISBN: | 9788366575752 |
Wprowadzono: | 08.04.2021 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.