,,Ostrożnie z marzeniami, bo się mogą spełnić''. Już dawno zauważyłam, że czasami spełnienie marzeń niesie rozczarowanie. Doświadcza tego też Jane, bohaterka książki ,,Ostatnie dni lata''. Marzyła o powrocie do Szkocji i o zbliżeniu się do swojego kuzyna Sinclaira. Może nawet myślała, że chciałaby go poślubić? I oto teraz marzenia zdają się spełniać. Zupełnie niespodziewanie wraca do Szkocji, spotyka kuzyna, który zabiera ją na wymarzoną wycieczkę w góry. Czyż może być coś piękniejszego? Ale niestety w życiu nie wszystko jest piękne. Jane niestety musi otworzyć oczy i zobaczyć rzeczywistość z wszystkimi jej minusami, a nie tylko same plusy. Całe szczęście jednak, że ,,Bóg zamykając drzwi, otwiera okno'' - może się okazać, że spotkamy kogoś zupełnie nowego, dla którego przewartościujemy nasz świat i który pozwoli nam znaleźć inną drogę, taką naprawdę wiodącą do szczęścia, a nie złudną ścieżkę z marzeń... Bardzo cenię Rosamunde Pilcher za jej perełki powieści. Są tak przyjemne do czytania, a tak dużo można z nich wyciągnąć różnych tematów do przemyśleń. Możliwe, że czasami są odrobinę zbyt optymistyczne, ale mnie tego właśnie potrzeba, zastrzyku optymizmu, wiary, że gdy nasza droga wydaje się prowadzić do nikąd, mamy jednak szansę znaleźć inną drogę, by dalej pójść ku dobru i pięknu.