Bayaz wraz z Logenem, Ferro i Jezalem wracają do Adui, po nieudanej wyprawie na koniec świata. Przygoda ta najbardziej zmieniła młodego oficera - Jezala, który ma już dość wojaczki, chce odpocząć i spędzić resztę życia z ukochaną kobietą. Miłość jak to z nią bywa, potrafi sprawiać również ból i zawód, a nagroda za chwalebne czyny jest zgoła inna, niż to sobie Jezal wyobrażał. Logen wyrusza na północ, by tam powstrzymać Bethoda, który wciąż sieje spustoszenie. Nie będzie to łatwy, ani przyjemny dla nikogo powrót. Nie bez powodu Logen zasłużył na swoją złą opinię... Natomiast Glokta prowadzi swoją własną wojnę - wojnę, gdzie nie liczą się wcale armie, lecz spryt i zimna krew. Stawką jest życie kalekiego mężczyzny, który znalazł się pomiędzy dwoma potężnymi stronnictwami...
W pierwszych dwóch częściach autor stworzył całą gamę bohaterów i wątków z nimi związanych. Biorąc do ręki trzeci tom miałem więc pewne obawy, czy Abercrombie poradzi sobie z takim wyzwaniem i doprowadzi wszystkie wątki do końca w sposób interesujący i zadowalający czytelnika. Mogę więc od razu powiedzieć - autor poradził sobie znakomicie! Nie odczułem żadnej sztuczności, żadnego rozwiązywania wątków na siłę - wszystko bardzo dobrze do siebie pasowało i jasno wynikało z wydarzeń z poprzednich tomów. Niestety dość często zdarza się, że pisarze kończą na siłę, lub wręcz pomijają dużą ilość wątków. Wszystko byle "jakoś" zakończyć opowiadaną historię i wydać kolejną książkę... U Abercombiego nie spotkałem się z tym, co mnie bardzo cieszy. Czytając jego książkę, można wręcz poczuć, że każde wydarzenie zostało starannie zaplanowane i nie ma mowy o żadnym przypadku.
Finał trylogii Pierwsze Prawo obfituje w niezwykłą ilość wydarzeń. Właściwie są nieliczne rozdziały, których nie czytałem z zapartym tchem, chcąc dowiedzieć się jak najszybciej, co się stanie. Owszem, sposób w jaki autor rozwiązał pewne wątki, nie było dla mnie specjalnie zaskoczeniem. Z drugiej jednak strony nie miałem też wrażenia, żeby autor specjalnie krył się z pewnymi informacjami. Tak jakby chciał, by czytelnik domyślił się i nie sili się na okrywanie wszystkiego płaszczem wielkiej tajemnicy. Dzięki temu cała historia wyszła dużo bardziej naturalnie a czytelnik stopniowo dowiaduje się o kolejnych tajemnicach. Co więcej nie mamy tutaj jednego wielkiego finału, w których autor odkrywa wszystkie tajemnice. Nie zdradzę jednak o jakich wątkach mowa, mogę Was jednak zapewnić, że i tak będziecie zaskoczeni. I to nie raz.
Pisząc recenzję Ostatecznego argumentu, nie sposób wspomnieć o pewnym oblężeniu. Jakby nie patrzeć, jest to punkt kulminacyjny całej historii i Abercrombie poświęcił mu mniej więcej 200 stron w książce, jeśli nie więcej. Nie zdradzę również o jakim oblężeniu dokładnie mowa. Opis walk w mieście został napisany niczym sceny z filmu. Mamy je przedstawione w postaci krótszych lub dłuższych scen, dzięki czemu dynamika opisywanych wydarzeń ogromnie na tym zyskała. Jednak, co ważne Abercrombie nie boi się skrzywdzić, zabić swoich bohaterów, czy zniszczyć piękne miasto. Krew leje się wartkim strumieniem a dookoła sypią się kamienie i zaprawa z domów.... Nie ma dla nikogo taryfy ulgowej i każdego można spotkać śmierć...
Trylogia Pierwsze Prawo to znakomite, męskie książki fantasy. Nie brakuje tutaj wyrazistych bohaterów z krwi i kości, świetnych dialogów, pasjonującej fabuły oraz mnóstwa zdrad i intryg. Wszystkie trzy książki zostały napisane językiem bardzo lekkim i przystępnym. Co więcej nie brakuje w nim czarnego humoru, ciętych uwag i przekleństw. Nie żałuje ani minuty spędzonej na czytanie tej trylogii i na pewno będę rozglądał się za kolejnymi książkami autora. Polecam!
...