Ósmy kolor tęczy

książka

Wydawnictwo SBM
Oprawa miękka
  • Dostępność niedostępny

Opis produktu:

Minęło pięć lat, odkąd Lilka straciła wzrok. Dzisiaj stoi u progu dorosłości, a jej życie wydaje się szczęśliwe, choć nieco monotonne. Wszystko się zmienia, gdy na jej drodze pojawia się Tomek. Znajomość, która początkowo miała ograniczać się do zwykłych korepetycji z fizyki, dość szybko przeradza się w znacznie głębszą zażyłość. Lilka na nowo odkrywa świat, w którym żyje. Każdego dnia coraz śmielej przekracza własne granice i robi to, co wcześniej wydawało jej się niewykonalne. Jednak nowa rzeczywistość skrywa w sobie wiele tajemnic. Kim tak naprawdę jest Tomek? Dlaczego tak bardzo zależy mu na znajomości z Lilką? I wreszcie: co zrobi Lilka, gdy pozna odpowiedzi na pytania, których nikt nawet nie odważył się zadać?
S
Szczegóły
Dział: Książki
Wydawnictwo: SBM
Oprawa: miękka
Okładka: miękka
Wprowadzono: 23.02.2016

RECENZJE - książki - Ósmy kolor tęczy

4.6/5 ( 16 ocen )
  • 5
    13
  • 4
    1
  • 3
    1
  • 2
    0
  • 1
    1

like_

ilość recenzji:25

brak oceny 5-02-2017 10:15

Książka mnie oczarowała. Wprawdzie z początku doszukiwałam się kłamstw w jakże pochlebnych opiniach, jednak nie zobaczyłam ani jednego. Napisana prostym językiem opowieść poruszająca najczulsze struny na gitarze mego serca.
Nie jest to typowy romans, czy new adult. Jest to opowieść o zakamarkach ludzkiego umysłu, potrzebie kochania, obawie przed światem i krzywdzie. Nastoletnia Lila kilka lat wcześniej w wypadku traci matkę i wzrok. Traci coś węcej, grunt osuwa jej się spod nóg, co młoda kobieta w obliczu tragedii wypiera ze świadomości. Zamknięta w czterech ścianach na własne życzenie, spotyka utalentowanego fotografa Tomka. Zbiegiem okoliczności młody mężczyzna o cudownie niebieskich oczach ma dawać jej korepetycje z fizyki. O dziwo znajduje sposób na dotarcie do zagrodzonej wysokim murem Lilki. A jego oczy, okazują kiedyś spotkanymi. Otwierają pewne dawno zamknięte drzwi...

werka777

ilość recenzji:83

brak oceny 22-04-2016 14:56

Rozpoznajemy naszych bliskich dostrzegając ich w tłumie, omijamy nierówności i dziury, które podczas spaceru wyrastają nam przed nogami. Wybieramy ubrania kierując się gustem i własnym stylem, w końcu czytamy książki, bo to sprawia nam niewyobrażalną przyjemność. Odbieramy świat wieloma zmysłami, spośród których na pierwszym planie wyłania się wzrok. Wyobraźcie sobie co by się stało, gdyby pewnego dnia nagle ktoś Wam go odebrał. Czy potrafilibyście odnaleźć sens istnienia w świecie, w którym w jednej chwili zabrakło pozytywnych barw? Zapraszam Was do zapoznania się z recenzją powieści ?Ósmy kolor tęczy?, w której niewidoma, zmagająca się z codziennością bohaterka staje przez wieloma, nowymi wyzwaniami. Dokąd ją zaprowadzą?

Lilka przygotowuje się do matury. Zajęta licznymi korepetycjami, skupiona na opanowywaniu potrzebnego materiału zawsze rezerwuje chwilę dla przyjaciela, który co jakiś czas zjawia się w jej domu. Nie byłoby w tym wszystkim nic dziwnego gdyby nie fakt, że dziewczyna nie widzi. Złośliwy los jakiś czas temu odebrał jej nie tylko matkę, ale także i wzrok, pokazując jedno z najokrutniejszych swoich oblicz. Pewnego dnia progi jej pokoju przekracza Tomek, chłopak mający pomagać jej w uporaniu się z lekcjami fizyki. I chociaż ich znajomość rozpoczyna się w niezbyt pochlebny sposób, już wkrótce Tomek staje się dla Lilki kimś więcej. To u jego boku dociera tam, gdzie nigdy dotąd nie udało się jej dojść. Pokonując własne granice dziewczyna staje w obliczu nowej rzeczywistości. Nie ma jednak pojęcia kim tak naprawdę jest ten, który potrząsnął posadami jej świata. Kiedy pozna prawdę, już nigdy nic nie będzie takie samo.

Życie młodziutkiej Lilki różni się od tego, które wiodą jej rówieśniczki. Stawiając czoła okrutnej naturze, dzielnie znosi fizyczne ograniczenia powstałe na wskutek utraty tak cennego zmysłu. Jednak jej kalectwo rozwija w niej nietuzinkową wrażliwość na piękno słowa i muzyki, dzięki czemu dziewczyna potrafi cieszyć się chwilą pomimo tego, że tak wiele przeszła. W zaciętym boju z noszącą dalekosiężny skutek tragedią pomaga jej serdeczny przyjaciel Mikołaj, z którym dzieli pasję analizowania poezji. Miły, serdeczny i cierpliwy wnosi w jej codzienność nutę radości. Lecz nagle na scenę, pozostawiając po sobie negatywne wrażenie, wkracza Tomasz, chłopak, z którym Lilka będzie musiała odkrywać kolejne tematy uporczywej fizyki. Trzeba pamiętać jednak o tym, że nie warto oceniać ludzi na podstawie ich jednego czynu. Czasami można bowiem bardzo się pomylić i odbierając sobie szansę na szczęście, skrzywdzić przy tym innych. Coraz bardziej ufna bohaterka, przekonując się do nowego znajomego, wyrusza z Tomkiem w podróż krętą drogą, której sama nigdy nie odważyłaby się przejść. I nagle dociera do miejsca, które otwiera oczy jej duszy i pokazuje, że tak niewiele dotąd wiedziała. Jej świat staje do góry nogami uświadamiając jej, że los bywa naprawdę nieobliczalny.

Przyjaźń, miłość, radość i ból. Rozstania i powroty, w których teraźniejszość miesza się z przeszłością. Stawiane do przodu kroki, ale i cofanie się wstecz z rozdrapywanymi ranami, które zaczynają krwawić. ?Ósmy kolor tęczy? to przepiękna opowieść o ludziach, którzy stają przed obliczem niesprawiedliwego losu. To historia uświadamiająca to, jak zarazem niewielki, jak i ogromny wpływ mamy na swoje życie. Podjęte decyzje, ryzyko, umiejętność wnikliwego spojrzenia na drugiego człowieka, której wcale nie potrzebny jest wzrok. Uczucie rodzące się ze słabego nasiona, które z założenia miało wcale nie wykiełkować i świadomość tego, że świat może być piękny, jeżeli tylko obok nas znajdzie się ktoś właściwy.

Jakiś czas temu sięgnęłam po debiutancką powieść Martyny Senator, pt. ?Kiedy wolność mówi szeptem?. Przygoda u jej boku dostarczyła mi wielu pozytywnych wrażeń, jednak nawet nie śmiałam przypuszczać, że autorka tak szeroko rozwinie swoje skrzydła i poszybuje na nich naprawdę wysoko. Tym razem stworzyła bowiem historię jeszcze bardziej poruszającą, nieprzewidywalną i piękną zarazem. Tchnęła życie wyjątkowych bohaterów, pozwalając uwierzyć w to, że istnieją oni nie tylko na kartach książki. Doskonale odzwierciedliła rzeczywistość osoby niewidomej niejednokrotnie zagłębiając się w szczegóły, co pozwala mi przypuszczać, że pani Martyna albo znała kogoś z upośledzeniem wzroku albo też poświęciła się czytając sporo na ten temat.

Poprawny, lekki styl, niebanalny, przyjemny, ale i zarazem trudny do przełknięcia temat, element zaskoczenia i wiarygodni bohaterowie. Przyjaźń, miłość, romantyczna aura, śmiech i autentyczne łzy. To jedna z tych historii, o których raczej się nie zapomina. Czego chcieć więcej? Mam wrażenie, że ?Ósmy kolor tęczy? to książka dla każdej kobiety, młodszej czy starszej, wrażliwej czy dzielnie trzymającej emocje na wodzy. To uzupełnienie tego, czego zabrakło w debiucie, chociaż kiedy się z nim zapoznawałam nie dostrzegłam żadnych wad. Tutaj wszystko jest idealne. Książka zdecydowanie ma to COŚ, przez co z czystym sumieniem wszystkim ją polecam.

dobrerecenzje.pl

ilość recenzji:1

brak oceny 29-03-2016 19:56

Nigdy nie wiadomo co przyniesie Ci los. Może to być ciężki wypadek lub po prostu choroba, która zostanie z Tobą do końca życia. Lilka wcześniej jedna z normalnych dziewczyn, teraz niewidoma osoba, która straciła matkę w śmiertelnym wypadku. Minęło już pięć lat, a dziewczyna dalej nie może się pogodzić z myślą, że nie zobaczy już nigdy więcej ani blasku słońca, ani kolorów świata. Pomimo tego dalej funkcjonuje, jak inne jej rówieśniczki. Nie chodzi do szkoły, a niestety matura sama się nie napisze. Do jej domu przychodzą codziennie korepetytorzy ze specjalnym podejściem do osób niepełnosprawnych. Pewnego razu nauczyciel Lilki, który uczył ją fizyki, niespodziewanie ma wyjechać za granicę. Tym sposobem dziewczyna zostaje sama na pastwę fizyki, a ponieważ idzie jej bardzo opornie, to ojciec i siostra szybko poszukują dla niej nowego korepetytora.
Niespodziewanie i całkiem przypadkowo, kiedy nastolatka wraz ze swoim przyjacielem zbierała wiśnie, w domu zagościła nowa osoba. Był to właściwie chłopak, który już na samym początku bardzo mocna obraził przyjaciela Lilki. Wzburzona dziewczyna postanawia szybko interweniować, a że ma zadziorny charakterek, stawia się i atakuje chłopaka. Jednak to dopiero początek. Na następny dzień dowiaduje się, że ów facet będzie uczył ją fizyki.
Jak dalej rozwiną się losy Lilki i znienawidzonego jej chłopaka?
Co takiego nieznany mężczyzna wie o niej i jej przeszłości, o czym ona nawet nie miała pojęcia?
Choć książka bardzo krótka, jak na taką opowieść, to bardzo przyjemna w czytaniu. Można szybko wczuć się w rolę niewidomej osoby. Zastanawialiście się kiedyś, jak to jest być niewidomym? Jeśli nie to właśnie ta książka porusza ważne problemy nie tylko związane z kalectwem, ale i również samotność i okropny ból po stracie kogoś bliskiego. Wczucie się w rolę niewidomego i postrzeganie jego świata to coś bardzo niesamowitego. Patrzenie jego niewidomymi oczami na świat, który istnieje tylko i wyłącznie w umyśle i zmysłach.
Bardzo podobała mi się również bohaterka książki, a raczej jej charakterek. Zadziorna i walcząca o swoje racje i przekonania. Wytrzymała i silna, lecz szybko podatna na zranienie i ból.
Jak myślicie, czy jesteście gotowi poznać świat bez barw?
Ocena: 10/10

StanZaczytany

ilość recenzji:14

brak oceny 7-03-2016 17:16

Martyna Senator podbiła moje serce swoim debiutem ,,Kiedy wolność mówi szeptem". Jej słowa spisane na papierze przedzierają się do naszych myśli, do serca i rozumu. I długo tam zamieszkują. Śmiem twierdzić, że baardzo długo.
Jej druga powieść, ,,Ósmy kolor tęczy", opowiada o dojmujących przeżyciach niewidomej bohaterki, Lilki, która straciła wzrok w wyniku wypadku mającego miejsce pięć lat temu. Oprócz tego straciła również matkę, z którą jechała tamtego feralnego dnia samochodem. Jako osiemnastolatka radzi sobie z problemami na swój sposób. Mimo, że poznajemy ją od ,,radosnej" strony, z każdą kolejną kartką przekonujemy się, że tak naprawdę jest więźniem w swoim domu. Boi się otoczenia, boi się wyjść na światło dzienne. Boi się ludzi, a przede wszystkim... boi się siebie. Tak, to chyba najważniejszy argument, dlaczego nie opuszcza terenu mieszkalnego.

Ale, jak to zwykle bywa, przeznaczenie nagle puka do drzwi. Tomek, z początku arogancki dupek, postanawia pomóc jej w nauce fizyki. To, co miało wyjść niewinnie, wyszło zbawiennie dla Lilki. Szybko nawiązali wspólny język i między nimi zrodziło się uczucie, które pozwoliło głównej bohaterce poznać wszystkie kolory tęczy. A nawet i więcej.

Jednak szczęście nigdy nie trwa wiecznie, jeśli na naszej drodze spotkamy wątpliwości, obawy i tajemnice.



Po drugiej lekturze tej autorki stwierdzam z przekonaniem, że... Po prostu brak słów. Mogłabym trajkotać non stop o tym, jak podczas czytania lektury przeżywałam tę książkę. Przez godzinę próbowałam opisać słowami to, co zobaczyłam, co poczułam i czego doświadczyłam, jednak wciąż nie mogłam ubrać tego w słowa. Moja rodzicielka jest świadkiem moich prób. ;)

Ale nawiązując do tematu... Przekonałam się, że nie ważne, co autorka napisze, jej słowa połknę w ułamku sekundy. Wciąż jest mi mało! Potrzebuję więcej.



Najważniejszym dla mnie przeżyciem było to, że główna bohaterka jest... niewidoma. Może i wcześniej czytałam opis książki, ale kompletnie wyleciał mi z głowy, więc kiedy zostało wyjaśnione to, że postrzega świat innymi oczami, po prostu musiałam wygodniej usiąść, bo nie przygotowałam się na taką fabułę. Na taki cios. To, że Lilka nie widzi, wzbogaca tę powieść w dodatkowe doznania. My także tracimy wzrok. Pierwszy raz nie wyobrażałam sobie fikcyjnego świata, tylko potrafiłam zdać się na spotęgowane zmysły. Czułam, to co ona. Dotykałam ścian, zroszonej trawy i wsłuchiwałam się w odgłosy, które nie są aż tak słyszalne, gdy mamy ,,włączony wzrok". Ale, ku mojemu zdziwieniu, nie widziałam ciemności. Widziałam jasne światło, pozbawione co prawda obrazu, jednak dające nadzieję na lepsze zakończenie. Jakby ciągle otaczał mnie wschód słońca. Poznawałam bohaterów kierując się uczuciami i głosem, nie interesując się wyglądem zewnętrznym. Może i Lilka jest niewidoma, ale potrafi bardziej umiejętnie ocenić człowieka, kierując się jego cechami wewnętrznymi, niż normalny człowiek. To smutne, że z natury człowiek więcej widzi, gdy nie widzi...



Główna bohaterka to typowa kobieta, jednak bardziej delikatna i rozumna. Przez swoje dotychczasowe przeżycia trzyma się mocno swojej rodziny, która daje jej oparcie w trudnych chwilach. Stara się pogodzić swój los z normalnym życiem, jakie wciąż biegnie własnym, nieokreślonym torem. Robi muffinki, gra, śpiewa i tańczy. Wygłupia się i uczy. Jednak nie wychodzi spoza swojego bezpiecznego terytorium.

Jest impulsywna, ale miła, życzliwa, z wielkim sercem. Dba o swoich najbliższych i słucha się ich rad. Więc kiedy słyszy nieprzyjemne słowa Tomka, skierowane do jej przyjaciela, po prostu wybucha niepowstrzymywanym gniewem i stoi po stronie Mikołaja. Kolejną zaletą jest to, że widzi problemy i konflikty, jakie stwarza. Jeśli wybuchnie, długo nie czeka i przeprasza. Umie także wybaczać, a to jest niespotykana cecha. Nie chce być obciążeniem dla innych, stara się być samowystarczalna, więc ukazuje własną siłę, choć niekiedy potrzebne jest jej oparcie - ktoś, kto jej wysłucha, pomoże, komu może się wygadać. Wie, że ma kochane osoby obok siebie, lecz woli zdusić swoje myśli w zarodku, niż bliskim przysporzyć kolejnych zmartwień.



Tomek. Przyznam, że z początku nie zachwycił mnie swoją osobą. Z reguły mam problem z zaufaniem w realnym życiu, więc tutaj także tę cechę wykazałam. Coś mi w nim nie pasowało, ale z drugiej strony cieszyłam się szczęściem Lilki. Z każdą kolejną stroną jednak zaufanie rosło i już mnie nie obchodziło, czy coś ukrywa i jakie są jego zamiary. Chciałam, aby główna bohaterka poznała świat, który jej pokazywał. Aby uczyła się widzieć wyobraźnią i funkcjonalnymi zmysłami, a on był jej nauczycielem. Szybko stał się jednak nie tylko wybawcą Lilki, ale także i moim. Nie jestem romantyczką, nie lubię przesadnych scen romansów, ale tutaj... No po prostu głupio przyznać, ale książka spowodowała, że zaczęłam wierzyć w to uczucie. Miłość unosi się w powietrzu. Przeznaczenie wciąż nakierowuje głównych bohaterów na właściwy tor. Ale czy dane będzie im cieszyć się tą radością?





Nie będę tutaj rozpisywać się na temat mojej oceny. Jest, jaka jest. Muszę jednak przyznać, że ta powieść zagości za chwilę (za chwilę, bo zaraz dopiero ją odkładam) na najwyższej półce. Spowodowała, że przeczytałam książkę całkowicie w inny sposób, spijając słowa sercem, nie wzrokiem. Ponadto ostatnie strony przekonały mnie, że Martyna Senator potrafi w łagodny sposób przemierzyć całą historię, aby na końcu zwalić na naszą głowę całkowicie inne zakończenie, dając tym samym inne spostrzeżenie na tę sytuację. Po prostu gratuluję pomysłu, pióra oraz wyobraźni.