"Osmaleni" Irit Amiel to zbiór niesamowicie skromny: objętościowo i językowo. Rzeczywiście - pisarka posługuje się językiem prostym, oszczędnym, momentami beznamiętnym, nieco "suchym". Zdania bardziej potoczne niż literackie nie wymagają głębszej analizy. Są jednak jej świadomym wyborem, a nie artystycznym deficytem. Ale sam język i styl nie są największym zaskoczeniem - to już znamy choćby z powojennej relacji Nałkowskiej. "Technicznie" więc, siłą rzeczy, "Osmaleni" przypominają nasze "Medaliony". A jednak Amiel jest nad wyraz oryginalna i nie stanowi po prostu zagranicznej kopii (trudno nawet mówić o kopii zagranicznej, wszak pisarka naszą jest: tu się urodziła, tu przetrwała okupację, dopiero rok 1947 zastał ją w Palestynie). Gdyby pokusić się o określenie tego, co najważniejsze i najciekawsze w zbiorze Amiel, to chyba należało by powiedzieć, że historie - chociaż dotyczące Holocaustu - o samej zbrodni mówią najmniej. Niejednokrotnie możemy nawet nie znaleźć ich "opisu". Nie doczekamy się dokładnych, mocnych relacji z pobytu w obozie czy z drogi do gazu. Nawet gdy zbrodnia się pojawia, to wstrząsająca w swej wymowie, bo taka "cicha" i indywidualna. Stanowi fragment opowieści bohaterów, a ci wspominają ją z perspektywy dzieci, jakimi wówczas byli. Jest więc i to dziecięce niezrozumienie, i ta infantylna nieświadomość tego, co się dzieje, i ta porażająca niewinność. Zbrodnia jest za to widoczna, mocna i stale obecna w późniejszym życiu bohaterów. To bycie ofiarą nazistowskiej rzezi kształtuje bohaterów, determinuje ich dalsze losy. Amiel nie skupiła się na opisywaniu bestialstwa katów. Może uznała, że tego i tak w literaturze sporo. Ona "spotyka" już bohaterów ocalałych, tych, którzy przeszli przez piekło i się z niego wydostali. Tu dopiero dla Amiel zaczyna się historia, bo wydostać się z piekła nie znaczy "przeżyć". Albo inaczej: "przeżyć" wcale nie znaczy "żyć dalej". Bohaterowie opowiadań "osmaleni" piekielnym ogniem nie są w stanie tego znaku z siebie zmyć, nie potrafią się "oczyścić". Złamani przez wojenne lata, miotają się w powojennej rzeczywistości, próbując wszystkiego, by odzyskać siebie. Dla jednych jedynym wyjściem po "ocaleniu" jest śmierć, dla innych - milczenie. Czasem zdobywają szczyty, by po latach poddać się, świadomi, że ucieczki od pamięci nie ma. Niekiedy po prostu żyją, bo "Co miałam robić? Albo się żyje, albo się umiera". I większość, pozbawiona serca do dotychczasowej ojczyzny, "wyzwolenia" szuka na Ziemi Obiecanej - w Palestynie. I minąć muszą lata, by nauczyli się(?) zdołali(?) mówić o przeszłości - tej, której oddech czuli na sobie przez resztę życia. Zbiór Irit Amiel mógłby stać się lekturą obowiązkową w polskiej szkole. Szkoda by jednak było, by zaczął ciągnąć się za nim smutny "obowiązek". Niech więc pozostaną "Osmaleni" lekturą obowiązkową dla tych, którzy szukają w literaturze prawdy "bez makijażu" w doskonałym literackim wydaniu.