Kate Harker i August Flynn to następcy przywódców dwóch części podzielonego miasta. Kiedy na ulicę wypełzają zrodzone z przemocy potwory, ludzie zdolni są zrobić wszystko, aby zapewnić sobie bezpieczeństwo. Kate pragnie zostać doceniona przez swojego bezwzględnego ojca, który obejmuje ochroną mieszkańców na tyle bogatych, aby gotowi byli mu zapłacić. Dziewczyna nie pozwala sobie ani na chwilę słabości, która w tak niebezpiecznym miejscu jak świat Verity mogłaby zostać natychmiast wykorzystana. Choć głęboko w jej sercu króluje wrażliwość, skrzętnie ukrywa ją pod maską obojętności i pogardy. August Flynn chciałby być człowiekiem i odgrywać większą rolę w działaniach organizacji swojego ojca, zajmującej się obroną niewinnych przed potworami. Niestety, August sam jest jednym z nich ? owianych przerażającą sławą Sulejów, którzy za pomocą muzyki potrafią wywabić duszę grzesznika i odebrać mu ją raz na zawsze. Los łączy tą dwójkę bohaterów, jednak wokół nich aż roi się od niedopowiedzeń i sekretów. Co się stanie, gdy oby dwoje odrzucą tajemnicę i ujrzą prawdę o sobie?
Nazwisko Victorii Schwab przed oczami przelatywało mi już nie raz, a w ostatnim czasie przytrafiało się to nawet częściej. Jeszcze przed jej poprzednią książką, Mroczniejszym odcieniem magii, który od dawna widnieje na mojej liście ?do przeczytania?, w moje ręce trafiła nowsza powieść tej autorki, teraz owiana już niemałą sławą ? Okrutna pieśń. Nasłuchałam się o niej wiele, czy to z filmów na Youtube, czy to z recenzji pisanych, więc pewne oczekiwania co do tej lektury zdążyły wokół mnie narosnąć. Kiedy w końcu rozpoczęłam czytanie, ogromnie obawiałam się rozczarowania i w myślach błagałam autorkę, aby zaskoczyła mnie i przekonała mnie do siebie, tak jak uczyniła to z milionami innych czytelników. Czy moje prośby zostały wysłuchane?
Mamy do czynienia z dwoma antagonistami ? Henrym Flynnem rządzącym południową częścią miasta oraz Calumem Harkerem sprawującym kontrolę nad jego północnym terytorium. Polityka prowadzona przez obu dowódców różni się między sobą diametralnie: podczas gdy Harker jest zwolennikiem utrzymywania autorytetu i silnej władzy za pomocą przemocy i wymierzania kar śmiertelnych, Flynn pozostawia swoim mieszkańcom większą swobodę. Stosunki między Północą i Południem stają się coraz bardziej napięte, a przed otwartym konfliktem powstrzymuje obie strony tylko kruchy układ zawarty przed laty. Kate Harker, córka Caluma, i August Flynn, podopieczny Henry?ego, spotykają się po raz pierwszy w bardzo przyziemnych okolicznościach ? w szkolnej rzeczywistości Akademii Colton. August zjawia się tam z misją do wykonania. Misją, o której nikt nie powinien się dowiedzieć, Kate w szczególności. Zresztą chłopak skrywa wiele tajemnic, które, gdyby wyszły na światło dzienne, pozbawiłyby go szansy przebywania pomiędzy ludźmi.
Świat Verity pełen jest potworów. Corsaje, Malchaje oraz Sunaje powstawały wszędzie tam, gdzie miejsce miała przemoc ? czy to zbrodnia mniejszego kalibru, czy też morderstwo z premedytacją. Zrodzone z ciemności monstra sieją postrach wśród ludzi, którzy próbują chronić się przed nimi na różne sposoby: stanowczo nie należy wyprawiać się samotnie na nocną przechadzkę po ulicach miasta, nie zabrawszy ze sobą metalowej plakietki odstraszającej demony i zapewniającej względne bezpieczeństwo. Każdy potwór posiada swoje cechy charakterystyczne, własne metody działania i odbierania ofiarom życia. Sunaje, najbardziej tajemnicze spośród nich, wykorzystują pieśń wygrywaną na jednym z instrumentów muzycznych, aby ukraść ludzką duszę.
Na samym początku czytania Okrutnej pieśni nijak nie potrafiłam się w tą lekturę wgryźć. Doceniałam wykreowany z wyjątkową dawką pomysłowości i oryginalności świat, fascynowały mnie postacie potworów ? w szczególności Sunajów ? i zachwycałam się motywem muzyki, wykorzystywanej w dosyć okrutny sposób przez książkowe monstra. Wizja Sunaja, do którego, w momencie gdy zaczyna wygrywać pierwsze takty swojej pieśni, ludzie zaczynają bezmyślnie podążać niczym ćmy do źródła światła, wydaje mi się magiczna ? mimo tego, że taka niemoc w momencie śmierci jest przerażająca. Miałam jednak problemy z zaangażowaniem się w pełni w tą historię i ? jak przekonałam się później ? nie opuściły mnie one aż do końca. Akcja książki płynie swoim rytmem i nie zawsze był to rytm zgodny z moim własnym.
Początkowo dziwnym wydawało mi się to, że w tak nierzeczywistym świecie, pełnym nadprzyrodzonych zjawisk, potworów kroczących po ulicach i nienawiści dzielącej miasto, wciąż jest miejsce na tak zwyczajną rzecz jak szkoła. Nie ukrywam jednak, że przyjęłam pojawienie się tego motywu z dużym zadowoleniem, ponieważ uwielbiam czytać o życiu szkolnym, nawet w fantastycznym uniwersum pełnym demonów i zła. Ogromny plus należy się Victorii Schwab również za to, że ? uwaga! ? Okrutna pieśń jest wolna od wątku romantycznego! Uwierzycie w to? W młodzieżówkach jest to praktycznie niespotykane i chwilową przerwę od miłosnych afer, złamanych serc i radosnych uniesień przywitałam z wielką ulgą. Zresztą wydaje mi się, że gdyby relacja Kate i Augusta podążyła w kierunku romantycznym, w tym świecie i w tych okolicznościach, o jakich mówimy, byłoby to bardzo naciągane i nie na miejscu ? powstałoby coś w stylu jednego z najfatalniejszych filmów, jaki w życiu widziałam, Kształtu wody. Nie wiem jeszcze, jaki bieg sprawa obierze w drugim tomie serii, jednak jak na razie bardzo dziękuję Victorii Schwab za takie, a nie inne rozwiązanie.
Bywały momenty, w których powieść przejmowała kontrolę nad moim umysłem. Zaczynałam zadręczać się pytaniami, na które pragnęłam uzyskać odpowiedź: kim tak naprawdę jest August? Co potrafi? Jakie niebezpieczeństwa czają się na ulicach Verity? Jaką rolę odgrywa w tym wszystkim muzyka? Co oznaczają tajemnicze znaki na ciele Augusta, których przybywa z każdym dniem? Okrutna pieśń potrafi być iście fascynującą i porywającą historią i częściowo naprawdę ją za taką uważam. Jednak chwil, w których zagłębiałam się w tą lekturę, zapominając o Bożym świecie, nie było tak wiele, jak bym sobie życzyła. Gdy odsunę na bok wszystkie jej zalety, o których wspomniałam, pozostaje mi lekki niedosyt. Być może jest to sprawa moich wygórowanych oczekiwań względem tej książki, jakie uformowały się dzięki tym wszystkim pochlebnym opiniom, które słyszałam, jednak fakt jest taki, że Victoria Schwab nie spełniła ich w stu procentach. Powiedziałabym, że jestem w 80% zadowolona z lektury ? była to książka ciekawa i stworzona z pomysłem, jednak brakowało mi tutaj tego CZEGOŚ.
Zależy mi na tym, abyście nie odnieśli wrażenia, że Okrutna pieśń mi się nie podobała ? była dobrze przemyślaną, stworzoną z dbałością historią, która w kolejnym tomie ma duże szanse, aby przerodzić się w coś naprawdę wspaniałego. Czytało mi się ją przyjemnie, choć nie ukrywam, że wolałabym, żeby porwała mnie mocniej i od czasu do czasu wcisnęła w fotel. Nie mogę się doczekać Mrocznego duetu, który odpowie na wiele pytań, jakie mam teraz w głowie. Mam nadzieję, że znajdziecie chwilę, aby zapoznać się z powieścią Victorii Schwab ? nie pożałujecie.
Opinia bierze udział w konkursie